Box office USA: Klęska Borata, triumf Abramsa [PODSUMOWANIE]

Dziesięć lat temu *Sacha Baron Cohen, wcielając się w rolę Borata, podbił Ameryką. Jednak teraz amerykańska widownia nie jest już mu przychylna. Jego najnowsza komedia "Grimsby" sprzedaje się fatalnie. Sukces odniósł natomiast thriller wyprodukowany przez reżysera "Gwiezdnych wojen".*

Box office USA: Klęska Borata, triumf Abramsa [PODSUMOWANIE]
Źródło zdjęć: © getty

14.03.2016 11:13

"Borat: Podpatrzone w Ameryce, aby Kazachstan rósł w siłę, a ludzie żyli dostatniej" to bez wątpienia jeden z najciekawszych, a także najważniejszych filmów, które trafiły do kin w 2006 roku. Brytyjski komik, aktor i filmowiec Sacha Baron Cohen zrealizował obraz, będący wyjątkowo trafną krytyką amerykańskiego społeczeństwa. Paradokumentowi zarzucano wprawdzie, że za często przekracza granicę dobrego smaku, ale w ogólnym rozrachunku krytycy i tak wystawiali filmowi bardzo wysokie oceny. „Borat” otrzymał nawet nominację do Oscara za najlepszy scenariusz oraz Złoty Glob dla najlepszego aktora w komedii lub musicalu. Film odniósł także spektakularny sukces w kinach. W Stanach zgromadził 128,5 miliona dolarów przy budżecie sięgającym jedynie 18 milionów dolarów. Wpływy na całym świecie sięgnęły 260 milionów dolarów. „Borat” okazał się jednym z najbardziej dochodowych tytułów sezonu.

Kolejne dwa filmy, w których Sacha Baron Cohen wcielił się w główne role nie odniosły już tak dużego sukcesu, ale zarówno „Bruno” (2009) jak i „Dyktator” (2012) uzyskały w kinach dobre wyniki (w Stanach w granicach 60 milionów dolarów wpływów). Ten ostatni film pokazał jednak, że bohaterowie Cohena dużo lepiej czują się w paradokumentalnych produkcjach niż w fabule. Potwierdza to „Grimsby” (budżet 30 milionów dolarów), który zbiera słabe recenzje i nie zainteresował widzów ani w Ameryce, ani w rodzimej Wielkiej Brytanii. W Stanach doznał wręcz klęski. Podczas premierowego weekendu na jego konto wpłynęło zaledwie 3,1 miliona dolarów (ósma pozycja). Dla porównania „Dyktator” zebrał na starcie 17,4 miliona dolarów, zaś „Bruno” ponad 30 milionów.

Warto zwrócić uwagę, że Sacha Baron Cohen – oprócz ról, z których jest powszechnie znany – ma również na koncie kilka bardzo ciekawych drugoplanowych kreacji u wybitnych reżyserów. „Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street” Tima Burtona, „Hugo i jego wynalazek” Martina Scorsese czy „Les Miserables Nędznicy” Toma Hoopera. Niestety, Sacha Baron Cohen ostatecznie zrezygnował z roli Freddie’go Mercury’ego, nad którą pracował od dobrych kilku lat. Nie mógł dogadać się z żyjącymi muzykami Queen, którzy najwyraźniej nie życzą sobie kontrowersyjnych tematów w filmie o legendarnym rockmanie.

„Grimsby” nie jest jedynym tytułem w tym tygodniu, który poniósł w kinach dotkliwą porażkę. Równie słaby rezultat osiągnął na starcie „Młody Mesjasz”. Produkcja, której budżet sięgnął 18,5 miliona dolarów, w ciągu trzech pierwszych dni wyświetlania zarobiła jedynie 3,4 miliona dolarów (siódma pozycja). Producenci liczyli zapewne, że film oparty na powieści Anne Rice powinien cieszyć się sporą popularnością. Wprawdzie trylogia „Chrystus Pan” nie może konkurować z „Kronikami wampirów”, to i tak książki z tej serii osiągały wysokie pozycje na liście bestsellerów. Tymczasem opowieść o fikcyjnych wydarzeniach z życia siedmioletniego Jezusa zupełnie nie zainteresowała amerykańskich widzów. Wystarczy powiedzieć, że inna „chrześcijańska historia”, która w ostatnich tygodniach pojawiała się w kinach, czyli „Zmartwychwstały”, także nie podbiła rynku kinowego, ale jednak potrafiła na starcie zgromadzić 11,8 miliona dolarów (po 24 dniach wyświetlania na koncie filmu Kevina Reynoldsa znajduje się 32,4 miliona dolarów).

Na tle filmu Sachy Barona Cohena i „Młodego Mesjasza” całkiem nieźle prezentuje się romantyczna komedia „The Perfect Match”, która mimo że nie trafiła do szerokiej dystrybucji (wyświetlana jest w 925 kinach) w czasie premierowego weekendu zebrała 4,1 miliona dolarów (szósta pozycja).

Jednym smutek, drugim radość. Bardzo dobrym otwarciem popisał się w tym tygodniu „10 Cloverfield Lane”. Thriller, którego budżet sięgnął 15 milionów dolarów zgromadził na starcie 25,2 miliona dolarów (druga pozycja). Do tego dochodzą świetne recenzje (na Rottentomatoes aż 91 proc. pozytywnych ocen). Za sukcesem filmu stoi J.J. Abrams, który pełni tutaj funkcję producenta. Warto zauważyć, że reżyser najnowszych „Gwiezdnych wojen” – jako producent – ma już na koncie kilka przebojowych tytułów, m.in. czwartą i piątą część „Mission: Impossible” oraz „Projekt: Monster” z 2008 roku (w oryginale „Cloverfield”).

Filmem numer jeden amerykańskiego box office’u pozostał jednak "Zwierzogród". Komputerowa animacja sprzedaje się w Stanach kapitalnie. W czasie drugiego weekendu wyświetlania zanotowała jedynie 33 proc. spadek popularności, dzięki czemu na jej konto wpłynęło aż 50 milionów dolarów. Tym sposobem produkcja wytwórni Disneya za oceanem zgromadziła już 142,6 miliona dolarów i wiele wskazuje na to, że w sumie może zarobić nawet 300 milionów dolarów. A to oznacza, że znajdzie się w gronie dziesięciu najpopularniejszych komputerowych animacji w historii.

Premiery następnego weekendu: (środa) „Cuda z nieba” – kolejna opowieść (tym razem współczesna) nawiązująca do religii chrześcijańskiej; (piątek) „Seria Niezgodna: Wierna” – trzecia część produkcji fantasy dla młodzieży.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)