Camerimage. Pocałuj figurkę Jezusa, zagraj z siostrami w Scrabble i zostań papieżem
W 10 minut sprawdzisz, jak żyją ludzie na drugim końcu świata. Camerimage robi to w wyjątkowy sposób. Wybraliśmy 4 filmy, którym szczególnie kibicujemy w wyścigu po Oscary dla najlepszego krótkometrażowego filmu dokumentalnego z tego roku.
Jak co roku najwięcej emocji jest wokół konkursu głównego Camerimage. Jest Lady Gaga mająca szanse na wyścig po Oscara, jest historia masakry na wyspie Utoya w Norwegii, jest zrobiony z rozmachem film "Peterloo" i Ryan Gosling podróżujący aż na Księżyc. Nie można odmówić tym filmom wyjątkowości. Oczywista sprawa. Ale równie wielkie emocje wywołuje konkurs filmów dokumentalnych.
Nie ma tu znanych aktorów, docenianych Oscarami reżyserów. Są za to zapaleńcy, którzy potrafią dotrzeć z kamerą w największe dziury tego świata. Dosłownie i w przenośni.
Wódka, Jezus i walka koni
Sacrum i profanum pomieszane w 20 minut. Anna Gawlita w konkursie krótkometrażowych filmów dokumentalnych pokazała, jak wygląda wciąż mało znana tradycja obchodzenia Niedzieli Wielkanocnej w pewnej wsi w okolicach Opola.
Tytułowe krzyżoki wyglądają mniej więcej tak: ubodzy mieszkańcy wioski wypożyczają stado koni, by wyruszyć w wielogodzinny objazd pól wokół miejscowości. Podczas trzydziestopięciokilometrowej trasy wspólnie modlą się i śpiewają nabożne pieśni, a w czasie postojów odpoczywają, jedzą, piją wódkę. Stan zmęczenia i upojenia alkoholowego miesza się z uniesieniem religijnym.
To, co w "Krzyżokach" hipnotyzuje najbardziej, to doskonałe zdjęcia Tomasza Wolskiego. Jak przyznał podczas spotkania na festiwalu Camerimage, prace nad filmem trwały w sumie 5 lat. Ekipa co roku wracała, by zarejestrować krzyżoki z różnych stron. I wykorzystywała do tego pomysły, które pokochałby sam MacGyver.
Kamerka go pro przyczepiona do ręki glinianego Jezusa, którego po kolei podawali sobie z rąk do rąk mieszkańcy wioski i całowali po tej drugiej, wolnej ręce. Na planie był nawet traktor, do którego ekipa przyczepiła drzwi, a na nich umieściła krzesło, na którym to siadali mieszkańcy i nagrywano ich twarze. To wszystko warte jest Oscara.
Nastoletni papież
Zaczyna się perfekcyjnie, a sala co chwilę zanosi się śmiechem. Przy stoliku w ogródku jakiejś knajpy siedzi dwóch kolegów i rozmawiają o życiu. Przy pizzy nagle schodzą na temat przyszłości. Jeden przyznaje, że najchętniej to nie zostawałby nikim w przyszłości. Drugi mówi, że może zostałby papieżem? I wylicza, że najpierw wiążesz się z kobietą, masz dzieci, potem się rozwodzisz, jesteś dobrym człowiekiem i zostajesz papieżem. Ot, takie proste to przecież! Tyle że potem kolega dość przytomnie zauważa, że żeby zostać papieżem trzeba być "czystym".
- Ta pierwsza rozmowa dzieciaków nie była w ogóle zaplanowana, w takiej formie, w jakiej to wyszło. Powiedzieliśmy im tylko, by pogadali o tym, że nasz bohater chce zostać papieżem w przyszłości. Jego kolega miał to tylko skomentować. Spontanicznie rozwinęła się głęboko filozoficzna rozkmina – przyznał Miłosz Kasiura, autor zdjęć do filmu "Jak zostać papieżem".
Absolutnie perfekcyjna historia 10-latka, który ma plany zostać świętym. W domu ma na ścianach plakaty z Janem Pawłem II, za kieszonkowe kupuje obrazki świętych (mówi mamie, że to pamiątki). Wyobraźcie sobie chłopaka, który po zajęciach w podstawówce chodzi do sklepu z dewocjonaliami, w niedziele służy do mszy, a w wolnym czasie jeździ na różne castingi dla młodziutkich aktorów. Ekipa towarzyszy ministrantowi podczas castingu do musicalu o młodym Janie Pawle II, pokazuje przygotowania i te codzienne życie z rodziną. Ciepła komedia, którą powinno się pokazać szerszej publiczności.
Siostry-superstars
Co robią zakonnice zamknięte za murami klasztoru? Mają jakieś rozrywki? O czym rozmawiają, gdy siedzą przy herbacie? O czym opowiadają sobie kawały? Przekonał się Michał Hytroś, który spędził 9 dni w najstarszym żeńskim klasztorze klauzurowym w Polsce, klasztorze Benedyktynek w podkrakowskich Staniątkach.
Widzowie podczas seansu "Sióstr" co chwila wybuchali śmiechem. I naprawdę, trudno było się od tego powstrzymać. Jest w filmie kilka scen, których po prostu nie da się oglądać z kamienną twarzą. Jak 70-latka uczy się grać w Scrabble, to nie może być nudno.
Zakonnice w filmie Hytrosia (ze wspaniałymi zdjęciami Janusza Szymańskiego) to babeczki, które każdy chciałby poznać. Opowiadają sobie cenzuralne dowcipy, żartują z siebie nawzajem. Ekipie udało się pokazać nawet w innym świetle te codzienne obowiązki sióstr. Czysta komedia.
Wyobrażacie sobie, że film o życiu zakonnic wygrywa Oscara na początku przyszłego roku? Ja tak i nic nie zburzy tej wizji. Hytroś odarł siostry ze stereotypów, z waszych często dość błędnych skojarzeń o życiu zakonnic i pokazał je z zupełnie innej strony.
Babcia zorganizowała mój gwałt
Dawno żadne zdanie w filmie nie zrobiło na mnie takiego wrażenia, jak to jedno właśnie. Pada w filmie "Circle" o młodej dziewczynie, mieszkającej w Indiach. Jest ofiarą zbiorowego gwałtu, o czym dowiadujemy się już na samym początku. Urywane zdania, niepełna opowieść. Khushbu mówi, że została porwana sprzed domu, było ich kilku. Bili – bo tak robią z dziewczynami najczęściej – a potem zgwałcili. 13-latka opowiada o tym swojej mamie, na której historia gwałtu na córce w ogóle nie robi wrażenia. A ona wyrzuca z siebie strzępki historii. "Widziałam kobiecą postać na tarasie. Widziała, jak mnie porywali. To musiała być babcia. Babcia zorganizowała mój gwałt" – mówi.
"Circle" to rzeczywiście krótki film dokumentalny, ale za to wiele mówi o dzisiejszych Indiach. Mówi się w mediach, że to kraj gwałconych kobiet. Mówi się też, że powoli zachodzą zmiany w społeczeństwie, które nie chce się już godzić na krzywdzenie kobiet. W przypadku tej historii ma się wrażenie, że to "powoli" oznacza praktycznie "o jakich zmianach niby mówicie?".
Babcia nienawidzi wnuczki i mówi, że ona nie może mieć w życiu od niej lepiej. Surowo wychowała też swoją córkę. Matka Khushbu była zmuszona do wyjścia za mąż, gdy była nastolatką i to samo ma się stać z bohaterką filmu. Błędne (i tytułowe) koło, którego nie da się przerwać.
Autorami zdjęć do "Circle" są Jayisha Patel i Amith Surendran. Amit przyjechał do Bydgoszczy, by opowiedzieć o powstawaniu filmu. Co ciekawe, babcia wytrzymała obecność kamery w swoim domu tylko kilka godzin. W Indiach silny jest wciąż system kastowy: reżyserka pochodzi z niższej kasy, przez co babcia Khushbu nie chciała z nią rozmawiać i przebywać w jej towarzystwie. Ślub nastolatki rejestrował więc Amit, którego nazwisko nie zdradzało przynależności do jakiejkolwiek kasty. Jak przyznał Surendran, szybko zostali wyproszeni. Rodzina wiedziała, że zrobiła coś złego 13-latce.
*Werdykt jury konkursu krótkometrażowych filmów dokumentalnych poznamy wieczorem, 17 listopada podczas gali zamknięcia festiwalu EnergaCamerimage. *