Co stanie się z majątkiem Jana Nowickiego? Dzieci legendarnego aktora nie będą zachwycone
Jan Nowicki od dawna uchodzi za postać nietuzinkową, prawdziwego ekscentryka, który nie boi się głośno wyrażać swojego zdania. Cięty język i szczere do bólu wypowiedzi przysporzyły mu wielu wrogów. On jednak nigdy nie zamierzał robić niczego pod publiczkę. Swoją ostatnią wypowiedzią może teraz podpaść własnym dzieciom. W rozmowie z "Rewią" aktor zdradził bowiem, co zamierza zrobić ze swoim spadkiem.
18.05.2017 | aktual.: 18.05.2017 14:28
Miał zostać szewcem, ale bronił się ze wszystkich sił przed przejęciem ojcowskiego zakładu. W wieku 13 lat wyjechał z domu, aby jak najszybciej zacząć „dorosłe” życie i samodzielnie podejmować wszelkie decyzje.
I choć twierdził, że nigdy nie chciał być aktorem, a do łódzkiej filmówki trafił w zasadzie przez przypadek, dziś jest jednym z bardziej cenionych polskich artystów. Na ekranie zadebiutował w pierwszej połowie lat 60., sprawnie łącząc karierę filmową z występami na scenie. Ale, jak wyznawał, aż do teraz nie potrafi odnaleźć się w tym zawodzie.
- Wstydzę się wyjść na scenę, wstydzę się większej ilości ludzi, nie bywam na premierach, cały czas się wstydzę – twierdził w "Playboyu".
Nie wstydził się za to, jeśli chodzi o kontakty z płcią piękną. Choć jak kiedyś stwierdził, on sam nigdy nie podrywał i czekał, aż to kobiety wyjdą z inicjatywą.
Przez jego życie przewinęło się wiele kobiet, lecz wszystkie te krótsze i dłuższe romanse nie przetrwały próby czasu.
Jednym z poważniejszych związków był ten z nieżyjącą już sprinterką Barbarą Sobottą, z którą ma syna Łukasza. Ze związku z Ireną Paszyn urodziło się drugie dziecko aktora, córka Sajana. Romans z węgierską reżyserską Mártą Mészáros (na zdjęciu pierwsza od prawej) przetrwał 30 lat, ale i on, tak jak i następny, z Małgorzatą Potocką, zakończył się rozstaniem.
- Są ludzie skazani na samotność – mówił aktor. - Giedroyc to kiedyś tak pięknie nazwał: "Ja się nie nadaję do szczęścia osobistego". Może kimś takim jestem ja?
Obecnie Nowicki mieszka na wsi położonej 150 km od Warszawy i bardzo ceni sobie spokojne, powolne życie. Ostatnio zaczął jednak rozmyślać o przemijaniu - choć równocześnie zapewnia, że nie boi się śmierci.
- Przemijanie nie jest przyjemne, ale trzeba sobie umieć z nim radzić. Tylko głupcy boją się starości i tylko kretyni podciągają sobie twarze - mówił w "Rewii".
Zastanawia się też, co zrobić ze swoim majątkiem. Jak się okazuje, nie chce zostawiać go swoim dzieciom.
- Uważam, że dzieci powinny same zarabiać na siebie. Moje są już dorosłe, mają to, czego potrzebują. Może więc powinienem dać nie swoim dzieciom, tylko tym, które nic i nikogo nie mają? - twierdził Nowicki, który słynie z tego, że chętnie pomaga potrzebującym.
- Jestem zdania, że głupotą jest oddawanie w prezencie całego dorobku życia bliskim - dodawał. - Stary człowiek powinien zaszaleć w Monte Carlo i z fasonem wszystko stracić. A młody niech pracuje na swoje.