"Cud, że nikomu nic się nie stało tego wieczoru". Były chłopak Anny Seniuk chciał zabić jej narzeczonego
W młodości Anna Seniuk uchodziła za prawdziwą piękność i wielu mężczyzn straciło dla niej głowę. Jeden z byłych partnerów aktorki tak bardzo nie mógł się pogodzić z rozstaniem, że w napadzie zazdrości groził nawet śmiercią jej nowemu narzeczonemu.
Po ukończeniu krakowskiej szkoły teatralnej Seniuk przeprowadziła się do Warszawy, wierząc, że w stolicy będzie miała więcej zawodowych propozycji. Jej ówczesny narzeczony, nie wyobrażając sobie związku na odległość, przeprowadził się razem z nią.
Seniuk miała rację. Otrzymywała mnóstwo propozycji, pojawiała się w teatrze i przed kamerami, poznawała nowych ludzi i umacniała swoją pozycję. Pewnego dnia w studiu nagraniowym poznała Macieja Małeckiego. Ona śpiewała piosenkę, on jej akompaniował.
- Zobaczyłam mężczyznę w niebieskiej koszuli. Nie zrobił jednak na mnie wyjątkowego wrażenia – wspominała po latach ich pierwsze spotkanie.
Ich ścieżki skrzyżowały się ponownie pół roku później. Wtedy już nie byli w stosunku do siebie tacy obojętni. Zaiskrzyło i Małecki zaprosił Seniuk na randkę. A potem na kolejną i kolejną. Wreszcie zostali parą.
Dla byłego narzeczonego Seniuk był to prawdziwy cios. Jeszcze bardziej bolesna okazała się informacja, że Małecki oświadczył się aktorce. Muzyk wykupił wszystkie kwiaty od okolicznych kwiaciarek, pobiegł po pierścionek do pobliskiego jubilera i padł na kolana na zatłoczonej ulicy Puławskiej, prosząc Seniuk o rękę. Zgodziła się bez wahania – uważała, że są sobie przeznaczeni. Ślub wzięli zaledwie po trzech miesiącach znajomości, 13 lutego 1971 roku.
Wtedy były chłopak aktorki wpadł w szał. Czatował pod drzwiami ich mieszkania, a któregoś dnia wdarł się do środka i groził Małeckiemu śmiercią. Seniuk nie było wówczas w domu, ale kiedy dowiedziała się o wszystkim, była przerażona.
- Chciałabym o tym zapomnieć. Cud, że nikomu nic się nie stało tego wieczoru - wyznawała na łamach "Faktu". Później długo jeszcze żyła w strachu. Z teatru wychodziła tylnym wejściem i nocowała u różnych koleżanek, by zazdrosny eks nie wpadł przypadkiem na jej ślad.
Małżeństwo Seniuk i Małeckiego przez jakiś czas uchodziło za szczęśliwe. Para doczekała się syna Grzegorza, który został aktorem, i córki Magdaleny Małeckiej-Wippich, altowiolistki. Dla męża aktorka była gotowa na wiele poświęceń - zrezygnowała m.in. z roli Jagny w "Chłopach", przez co naraziła się w branży i przez jakiś czas została wpisana na "czarną listę".
- Wszyscy na mnie krzyczeli, że zwariowałam. Że to jedyna tak wyrazista postać kobieca w polskiej literaturze i drugi raz podobna okazja się nie trafi - opowiadała w "Wysokich Obcasach". - Nie trafiła się. Ale małżeństwo też nie zdarza się co dzień.
Z czasem jednak w związku zaczęły pojawiać się kolejne konflikty.
*- Maciej czuł się w rodzinie pierwszym artystą, któremu przysługują szczególne prawa. Im większe sukcesy odnosiła żona, tym bardziej był niezadowolony z własnych osiągnięć. Uważał, że nie zrobił takiej kariery, na jaką zasługiwał. Swoje frustracje odreagowywał w domu *– zwierzała się gazecie "Na żywo" osoba z bliskiego otoczenia małżonków.
Wreszcie postanowili się rozstać. Małecki (na zdjęciu) związał się z inną kobietą, Seniuk zaś chętnie celebrowała swoją samotność.
- Nie rzuciłam się w inne życie ani w inne ramiona – mówiła. - Bo ja nawet lubię tę swoją samotność.
Jak zapewnia, z byłym mężem, gdy minął już pierwszy żal, utrzymuje bardzo przyjacielskie stosunki. Do tego stopnia, że niektórzy spekulują, czy byli małżonkowie przypadkiem do siebie nie wrócą.