Damon Herriman to hollywoodzki Charles Manson. Tarantino wybrał go nie bez powodu
Zabójca, porywacz i bandyta
Charles Manson ma w Hollywood jedną twarz - Australijczyka Damona Herrimana. W tym roku aktor wcieli się w postać psychopaty aż dwa razy w "Pewnego razu w… Hollywood" oraz w drugim sezonie serialu "Mindhunter".
Herriman to nazwisko, którego nie zobaczymy w pierwszej filmowej lidze. Jednak 49-latek jest chyba najbardziej rozchwytywanym australijskim aktorem drugoplanowym. Świat po raz pierwszy usłyszał o nim za sprawą horroru "Dom woskowych ciał". Od tamtej pory grał u Clinta Eastwooda i Gore'a Verbinskiego. Występował również u boku Johnnego Deppa i Judi Dench.
Australijczyk jest pomijany przez opinię publiczną ze względu na role, jakie gra. Nie dla Herrimana są przeznaczone postaci amantów w komediach romantycznych. Najczęściej wciela się w porywaczy, zabójców i przestępców. Tarantino nie mógł wybrać inaczej!