Daniel Day-Lewis naprawdę kończy z aktorstwem. "Chciałem postawić grubą kreskę"
60-letni aktor, zdobywca 3 Oscarów potwierdził, że nadchodzący obraz "Nić widmo" ("Phantom Thread") jest jego pożegnaniem z aktorstwem.
Aktor już wcześniej wystosował oficjalne oświadczenie, ale teraz, gdy zbliża się premiera filmu "Nić widmo", postanowił raz jeszcze potwierdzić, że to jego pożegnalna rola.
- Wiem, że wystosowanie komunikatu było dość nietypowym posunięciem, ale chciałem postawić grubą kreskę - powiedział aktor. - Nie chciałem, by wciągnął mnie kolejny projekt. Całe życie mówiłem, że muszę skończyć z aktorstwem i prawdę mówiąc, nie wiem, co innego stało się tym razem. Ten impuls zaczął kiełkować i stał się natręctwem. Po prostu musiałem to zrobić.
Daniel Day-Lewis dodał, że oczywiście jest mu smutno, że kończy karierę, ale chce zacząć inaczej poznawać świat.
Dramat "Nić widmo" w reżyserii Paula Thomasa Andersona rozgrywa się w świecie mody, w pełnym blichtru Londynie lat 50. Bohaterem filmu jest uznany projektant i krawiec, Reynolds Woodcock (Daniel Day-Lewis), który razem z siostrą Cyril (Lesley Manville), tworzy stroje dla rodziny królewskiej, gwiazd kina, dziedziczek, dam i wszystkich bywalców salonów. Kobiety w życiu Woodcocka pojawiają się i znikają, a ten pozostaje zatwardziałym kawalerem. Poznaje jednak młodą, silną kobietę - Almę (Vicky Krieps), która na stałe zagości w jego życiu, stanie się jego muzą i kochanką. Jego dotąd uporządkowane, będące pod kontrolą, życie zostanie wywrócone do góry nogami przez miłość. W swym nowym filmie Paul Thomas Anderson przedstawia portret artysty podczas jego twórczej podróży oraz kobiety, która go inspiruje.
Muzykę pisze Jonny Greenwood z Radiohead. Premierę w USA wyznaczono na 25 grudnia. Do naszych kin dzieło trafi 23 lutego.
Przypomnijmy, że Daniel Day-Lewis i Paul Thomas Anderson wcześniej współpracowali przy dramacie "Aż poleje się krew" (2007), który przyniósł aktorowi Oscara. Dzieło otrzymało też nominacje w kategoriach najlepszy film, najlepszy reżyser i scenariusz.