Drew Barrymore: zmarszczki, siwe włosy i zarośnięte brwi. Aktorka pokazała prawdziwe oblicze
Kiedy pojawia się na czerwonym dywanie, 42-letnia aktorka błyszczy i zachwyca perfekcyjnym wizerunkiem. Sprawa wygląda zupełnie inaczej w mediach społecznościowych, gdzie Drew Barrymore pokazuje swoje niedoskonałości i jak sama przyznaje, musi zrobić ze sobą porządek.
Zmarszczki na czole, niewyregulowane, krzaczaste brwi i siwe, nieuczesane włosy to coś, z czym na pewno nie kojarzymy Drew Barrymore. A jednak właśnie takie niedoskonałości na swoim Instagramie zademonstrowała gwiazda serialu Netflixa "Santa Clarita Diet", która właśnie rozpoczęła zdjęcia do drugiego sezonu.
Kiedy lata temu pojawiła się na wielkim ekranie w filmie "E.T.", nikt nie miał wątpliwości, że Drew Barrymore zostanie wielką gwiazdą. Niestety pozostawiona praktycznie samej sobie, błyskawicznie wpadła w hollywoodzką pułapkę zastawioną na młode gwiazdy. Szybko sięgnęła po alkohol i narkotyki. Później, załamana brakiem propozycji zawodowych, podejmowała też próby samobójcze. Wszystkie te doświadczenia pozostawiły ślad na 42-letniej gwieździe, która poza planem nie udaje doskonałej i nieskazitelnej. Przekonajcie się sami.
Skazana na aktorstwo
Urodziła się w rodzinie z aktorskimi tradycjami – toteż niemal od momentu, kiedy przyszła na świat, była skazana na życie na planie filmowym.
Przed kamerami zadebiutowała już jako 11-miesięczne dziecko, występując w reklamie psiej karmy. Miała pięć lat, kiedy trafiła na wielki ekran, otrzymując rolę w "Odmiennych stanach świadomości".
Dwa lata później była już aktorką rozpoznawalną – wszystko dzięki Spielbergowi i jego "E.T". Krytyka rozpływała się nad utalentowaną dziewczynką i wróżyła jej wielką karierę.
''Nie byli złymi ludźmi''
Kiedy miała 9 lat, jej rodzice się rozwiedli.
Mniej więcej wtedy mała Drew zaczęła sprawiać poważniejsze poważne problemy wychowawcze, choć nie da się ukryć, że sporą odpowiedzialność za to ponosiła matka dziewczynki (na zdjęciu), która nie miała pojęcia o macierzyństwie i zabierała córkę do nocnych klubów.
- Moi rodzice nie byli złymi ludźmi. Oni po prostu nie chcieli mieć dzieci – tłumaczyła ich później Drew.
Niegrzeczna dziewczynka
Po papierosy sięgnęła jako kilkulatka. Miała 11 lat, kiedy zaczęła pić alkohol. Rok później paliła już marihuanę, a niedługo potem uzależniła się od kokainy. Tym samym dostarczała mediom plotkarskim materiały na pierwsze strony.
Dziennikarze nie spuszczali z niej oczu, ale młodziutka aktorka niewiele sobie z tego robiła.
Niesłusznie, bo jej życie prywatne wpływało na zawodowe. Wkrótce propozycje przestały przychodzić i zrozpaczona Barrymore targnęła się na własne życie. Wystraszona matka wysłała 14-latkę na odwyk, ale na niewiele się to zdało.
Szczęśliwa idiotka
Zaraz po opuszczeniu odwyku Barrymore zadbała o to, aby uniezależnić się od rodziców i przeprowadziła się do swojego własnego mieszkania. Tam znowu oddawała się imprezowaniu do białego rana.
Kolejny skandal wywołała, gdy jako 17-latka pojawiła się nago na okładce magazynu „Interview”.
- Byłam szczęśliwą idiotką – komentowała później swoje zachowanie. - Ale nawet jeśli byłam złą dziewczynką, nigdy nie byłam złym człowiekiem – zapewniała.
Odbiła się od dna
Dopiero w połowie lat 90. Barrymore zaczęła powoli stawać na nogi. Próbowała odbudować swoją pozycję w Hollywood i dzielnie walczyła o role. Obecnie nie grywa zbyt wiele – wyjątkiem jest główna rola w komediowym serialu "Santa Clarita Diet" Netflixa. Gwiazda, która oprócz tego świetnie odnajduje się w roli producentki, poinformowała na Instagramie, że ruszają zdjęcia do drugiego sezonu. A to oznacza konieczność zadbania o swój wizerunek.
Sukcesy zawodowe niestety nie idą u niej w parze ze szczęściem w miłości. W 2012 roku poślubiła Willa Kopelmana, z którym ma dwie córki, i przez kilka lat wydawało się, że to "ten jedyny". Wcześniej dwukrotnie stawała na ślubnym kobiercu: u boku Toma Greena i Jeremy'ego Thomasa. Niestety małżeństwo z Kopelmanem również się rozpadło i w 2016 roku doszło do rozwodu.