Duży niepokój przed premierą. Dobre recenzje mogą nie wystarczyć
"Diunę" w tym tygodniu czeka najważniejszy sprawdzian. Ekranizacja powieści Franka Herberta zadebiutuje w amerykańskich, chińskich oraz polskich kinach. Jeżeli w tych krajach sprzeda się słabo, nie przyniesie producentom żadnego zysku.
"Diuna" światową premierę miała w ubiegłym miesiącu. 17 września ekranizacja wydanej w 1965 r. powieści Franka Herberta pojawiła się w 24 krajach. Obraz zadebiutował wówczas niemal we wszystkich europejskich państwach. Polski dystrybutor postanowił jednak poczekać na amerykańską premierę filmu, co oznaczało, że widzowie w naszym kraju będą mogli obejrzeć "Diunę" dopiero 22 października. I ten dzień właśnie nadszedł.
W ciągu miesiąca od dnia światowej premiery "Diuna" zarobiła w kinach (głównie europejskich) 130 mln dol. Na Starym Kontynencie obraz w reżyserii Denisa Villeneuve'a stał się jednym z największych przebojów w tym roku i w całym okresie pandemii. Jednak wpływy z dystrybucji filmów w kinach na całym świecie (może z wyjątkiem Chin) nie są teraz tak duże, jak przed pojawieniem się koronawirusa. Dlatego produkcja, której budżet wyniósł około 165 mln dol., bez mocnego wsparcia ze strony dwóch największych rynków kinowych (USA oraz Chiny) jest skazana na finansową porażkę.
Trzeba w tym miejscu dodać, że ze względu na podział wpływów ze sprzedaży biletów pomiędzy różne podmioty zaangażowane w dystrybucję filmu, do wytwórni czy też producentów trafia jedynie 30-40 proc. pieniędzy z kinowego utargu. A to oznacza, że w przypadku takiego filmu jak "Diuna", zysk może się pojawić dopiero po przekroczeniu w kinach pułapu 400 mln dol. wpływów. Przed ekranizacją powieści Franka Herberta droga do finansowego sukcesu wciąż jeszcze daleka.
Analitycy rynku kinowego prognozują, że podczas premierowego weekendu "Diuna" zarobi w Stanach 30-40 mln dol. Nie będzie to więc imponujące otwarcie. Należy jednak pamiętać, że zgodnie z polityką Warner Bros. obraz będzie miał w Stanach jednocześnie premierę w kinach oraz na platformie streamingowej HBO Max. Można więc stwierdzić, że wytwórnia liczy też na inne korzyści związane z premierą filmu (np. zwiększenie liczby użytkowników platformy).
Oczywiście niezwykle ważna dla "Diuny" będzie również premiera w Chinach. Tam zapewne zgarnie najwięcej pieniędzy. Tyle, że z rynku chińskiego do hollywoodzkich wytwórni trafia jedynie 25 proc. wpływów ze sprzedaży biletów.
Dodajmy na koniec, że film Denisa Villeneuve'a na całym świecie zbiera bardzo dobre recenzje. Analitycy rynku kinowego zwracają jednak uwagę, że przed tygodniem świetne opinie zbierał także "Ostatni pojedynek" Ridleya Scotta, ale w kinach poniósł klęskę. Kluczem do sukcesu są oczywiście widzowie poniżej 25. roku życia, którzy oglądają ostatnio głównie ekranizacje komiksów i horrory. To najbardziej niepokoi producentów "Diuny".