"Ostatni pojedynek". Klęska jakiej świat nie widział
"Ostatni pojedynek" zapowiadał się na jedną z najciekawszych i najbardziej widowiskowych produkcji tego roku. I tak się stało. Zdaniem większości krytyków Ridley Scott po raz kolejny popisał się wyjątkowym kunsztem. Cóż z tego, skoro w kinach historyczny dramat radzi sobie beznadziejnie. To będzie jedna z najbardziej spektakularnych klap w tym stuleciu.
18.10.2021 07:23
Historyczne widowisko "Ostatni pojedynek" kosztowało 100 mln dol. Tymczasem podczas premierowego weekendu film Ridleya Scotta zarobił w Stanach zaledwie 4,8 mln dol. Tak katastrofalnego wyniku nikt się chyba nie spodziewał. Wszystko wskazuje na to, że za oceanem wysokobudżetowa produkcja zgromadzi nie więcej niż 10 mln dol. Co gorsza, "Ostatni pojedynek" fatalnie sprzedaje się także poza Ameryką. Na rynku zewnętrznym, w 37 krajach, obraz zarobił zaledwie 4,2 mln dol. Klęska.
Wiele hollywoodzkich produkcji poległo w kinach za sprawą słabych recenzji. Jednym z takich przykładów jest "Blade Runner". Drugi kinowy projekt Ridleya Scotta swego czasu został uznany przez większość krytyków za pozbawioną nerwu, przeintelektualizowaną historyjkę science-fiction. W okresie wielkiego triumfu "Gwiezdnych wojen" ani krytycy, ani widzowie nie byli przygotowani na tego rodzaju produkcję. Teraz "Blade Runner" uznawany jest za kultowy obraz. Filmowe arcydzieło.
Być może z najnowszym dziełem Ridleya Scotta będzie podobnie. Tym razem jednak więkoszościtarget="_blank"> krytyków film się spodobał. I to bardzo. Na portalu Rottentomatoes "Ostatni pojedynek" zebrał aż 86 proc. pozytywnych opinii. W ostatnich dziesięciu latach wyższe oceny pośród filmów Scotta zgromadził jedynie "Marsjanin". Zdaniem Toma Shone'a z "Sunday Times" historyczny dramat składa się ze "świetnego scenariusza, doskonałych kreacji aktorskich, zwrotów akcji i spektakularnych scen, dzięki czemu jest interesujący i trzymający w napięciu do początku do końca".
W takim razie, jak to się stało, że mimo wielu dobrych recenzji "Ostatni pojedynek" poniósł w kinach klęskę? Dlaczego tak bardzo zawiodła widownia? Na pewno nie można powiedzieć, że film Scotta nie spodobał się widzom. Te osoby, które obejrzały historyczną produkcję wystawiają jej na ogół wysokie noty. Wygląda na to, że to tematyka, a właściwie jej kostiumowy, historyczny charakter (średniowieczna Francja, czasy panowania Karola VI Szalonego) okazały się skrajnie nieatrakcyjne dla amerykańskiej widowni. Ale nie tylko amerykańskiej.
W dobie pandemii do kin w Stanach Zjednoczonych chodzą głównie osoby poniżej 25. roku życia. A te nie są najwyraźniej zainteresowane historiami z odległych czasów i z odległych krain. Jednak "Ostatni pojedynek" poniósł klęskę także w Europie. Wygląda więc na to, że starsza widownia, która przed tygodniem zmobilizowała się, aby obejrzeć na dużym ekranie najnowszą część przygód Jamesa Bonda, nie była już w stanie, drugi weekend z rzędu, wybrać się do kina.
Pewnym pocieszeniem dla fanów twórczości Ridleya Scotta może być informacja, że "Ostatni pojedynek" nie jest pierwszą spektakularną klapą w filmografii tego znakomitego reżysera, który zawsze umiał podnieść się po finansowej czy artystycznej wpadce. Wspomniany na początku "Blade Runner" wcale nie należał do największych porażek Scotta.
W 1996 r. "Sztorm", którego budżet wyniósł 38 mln dol. zarobił na całym świecie zaledwie 10 mln dol. W Stanach klęskę poniosły również takie jego filmy, jak "Legenda" (1985 r.), "1492: Wyprawa do raju" (1992 r.), "Dobry rok" (2006 r.), "Adwokat" (2013 r.) czy ostatnio "Wszystkie pieniądze świata" (2017 r.). Trzeba jednak przyznać, że były to produkcje znacznie tańsze niż "Ostatni pojedynek", ponadto poza Ameryką udało im się uzyskać przyzwoity wynik. A na to najnowszy film Ridleya Scotta raczej liczyć już nie może.
Nie mamy jednak wątpliwości, że urodzony w Wielkiej Brytanii reżyser jeszcze w tym roku zawładnie masową widownią. Pod koniec listopada swoją premierę będzie miał bowiem biograficzny dramat pt. "Dom Gucci", który może nie tylko odnieść sukces w kinach, ale także stać się jednym z oscarowych faworytów.
Zdaniem krytyków na oscarowe nominacje może zresztą liczyć także "Ostatni pojedynek". Jeśli członkowie Amerykańskiej Akademii Filmowej nie zrażą się do filmu z powodu jego finansowej klapy, wyróżniona może być np. znakomita kreacja Jodie Comer czy doprowadzone do perfekcji, piękne zdjęcia polskiego operatora Dariusza Wolskiego.