Były już ogry, pingwiny, króliki, lwy i lemury, tak więc w końcu doczekaliśmy się też animacji o bardziej swojskim zwierzaku, czyli kogucie.
Maniek, nasz główny bohater, nie jest, póki co, reprezentatywnym kogutem. Jest dość wiotki, nie potrafi dobrze piać, ale z pewnością nie brak mu odwagi. Kiedy wraz z rodziną i resztą zwierząt mieszkających z nim na farmie dowiedział się, że właścicielce grozi przymusowe opuszczenie gospodarstwa ze względu na problemy finansowe, Maniek bez zastanowienia wyrusza do miasta, by zarobić pieniądze w walkach kogutów.
„Dzielny kogut Maniek” to nic więcej jak klasyczna opowieść o wielkich marzeniach i sile potrzebnej do ich spełnienia. Maluchom, do których ten film jest kierowany, z pewnością przypadnie do gustu. Meksykańska animacja, choć jest daleko w tyle za dokonaniami Pixara i Disneya (i reszty hollywoodzkich studiów), dostarcza całkiem sporo zabawy, trochę akcji, komedii. Są tu gagi sytuacyjne, typowe komediowe zabiegi oraz nawiązania do popkultury (m.in. do „Ojca Chrzestnego”, „Rocky’ego” oraz adaptacji komiksów). Nie ma to niestety tyle finezji co u amerykańskiej konkurencji, ale „Dzielny kogut Maniek” powstał z myślą o najmłodszym widzu.
Górną granicą wieku jest ok. 7 lat. Starsze dzieci (i tym bardziej dorośli) nie znajdą tu nic dla siebie. Natomiast dla tych najmłodszych jest to idealna propozycja na sobotni poranek w kinie.