"Dziwny świat". Czy Polakom taki film jest potrzebny? "Chcemy opowiadać nie tylko dla siebie"
Roy Conli pracuje przy animacjach Disneya dłużej, niż niektórzy z szanownych czytających są na świecie. Zaczynał od klasycznego "Dzwonnika z Notre Dame". Był przy technologicznej rewolucji, jaką przynieśli "Zaplątani", a potem zgarnął Oscara za "Wielką szóstkę". W rozmowie z Wirtualną Polską opowiada o wyprodukowanym przez siebie "Dziwnym świecie" i wyzwaniach, jakie postawił przed ekipą.
Bartek Czartoryski: Nie będzie to zapewne coś, czego już nie słyszałeś, ale logo "Dziwnego świata" przywołało mi na myśli "Indianę Jonesa", stare filmy przygodowe i klasykę sci-fi. Do jakiego stopnia inspirowaliście się oldschoolowym kinem, pracując przy tej animacji?
Roy Conli: Od samego początku reżyser Don Hall chciał opowiedzieć klasyczną z ducha przygodę. Niebędącą repliką tego, co było, ale nawiązującą do lat 50. ubiegłego wieku i bogatego kina fantastycznego z tego okresu. Stamtąd wychodzą korzenie "Dziwnego świata".
Jest to film nie tylko przeznaczony dla całej rodziny, ale i opowiadający o rodzinie.
Cokolwiek nietypowe jest, choć brzmi to jak żart, że mamy tutaj do czynienia z rodziną wielopokoleniową, bo często w animacjach disneyowskich żyje tylko jeden rodzic. Dlatego mamy tutaj zupełnie inną dynamikę. Także pod tym względem, że Don, tak jak poprzednio w "Wielkiej szóstce", stworzył świat różnorodny i inkluzywny na poziomie jednostki społecznej, jaką jest rodzina.
Wczoraj byłem w Madrycie i wśród ludzi, z którymi rozmawiałem, znalazła się pani z Azji i powiedziała mi "Dziękuję, bo pierwszy raz widziałam w waszym filmie postać, z którą mogłam się utożsamić także ze względu na pochodzenie". Wzruszyłem się, bo chcemy opowiadać dla wszystkich i dla każdego, a przez to opowiadać za pośrednictwem wszystkich i każdego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gorące premiery 2022. Na te produkcje czekamy
Polska to kraj homogeniczny i czy myślisz, że propagowane przez Disneya idee różnorodności i reprezentacji są tym bardziej takiej publiczności potrzebne?
Nie wykluczam, bo świat, w którym sam żyję, czyli Nowy Jork albo San Francisco, to środowiska mocno zróżnicowane etnicznie i kulturowo. A chcemy opowiadać nie tylko dla siebie.
To, o czym mówisz, rozciąga się także na postaci i na stereotypy płciowe, od których kino coraz chętniej odchodzi. W "Dziwnym świecie" nie ma mocnego męskiego bohatera i damy do uratowania, wszyscy członkowie rodziny Clade'ów są równie istotni i równie silni.
Nie jest to łatwa operacja na poziomie narracyjnym. Struktura samej fabuły musi być jednocześnie prosta i przejrzysta, niemalże wydestylowana do samej esencji, a jednocześnie skomponowana tak, aby losy wszystkich postaci się gładko przecinały. Wydaje mi się, że każdy bohater musi być tak samo ważny, nawet ten pomniejszy z drugiego planu. Staraliśmy się, aby wszystkie postacie z "Dziwnego świata" miały swoje motywy przewodnie, motywację, opowieść.
Dziwny świat - zwiastun #3 [dubbing]
Sam tytułowy świat również jest swoistym bohaterem i zastanawiam się, jak opracowaliście jego reguły, wewnętrzną logikę, bo przecież zawsze muszą być jakieś zasady.
Przede wszystkim nie ma tu żadnej magii. To nieznany nam wszechświat, mający nieco inne reguły fizyki, do którego musieliśmy rozrysować sporą mapę i zdefiniować "gdzie" i "jak". Chyba każdy film zaczyna się tworzyć od świata, na który nanosi się postacie, a potem wymyśla, jaką przygodę mogą w nim przeżyć.
Bo jeśli stworzysz wiarygodny świat i atrakcyjne postaci, to możesz opowiedzieć, co tylko chcesz, co przyjdzie ci do głowy. Cokolwiek. Qui Nguyen, nasz scenarzysta, który, zanim dołączył do zespołu przy "Rayi i ostatnim smoku", do tamtej pory robił filmy fabularne. I choć to niesamowicie utalentowany i doświadczony facet, musiał przejść przyśpieszony kurs, bo zupełnie inaczej pisze się animacje. Ale poradził sobie wyśmienicie.
Jest to kolorowy świat, zupełnie nieprzypominający tego naszego. Dlatego chętnie poznałbym szczegóły na temat samego designu, bo wszystko wygląda, powiedziałbym, nieziemsko.
Sam koncept miasta Avalonii powstał dość wcześnie i zgodziliśmy się co do tego, że powinny tam dominować linie proste, geometryczne wzory. Z kolei podziemia są bardzo żywe, organiczne i pozbawione antropomorficznych stworzeń. Tak wyglądał fundament.
A potem poprosiliśmy ludzi z zespołu, aby narysowali cokolwiek, co ich rajcuje, co im się podoba, co chcieliby w tym świecie zobaczyć. Reguła była jedna: bez zieleni i brązu, bo to ziemskie kolory. Zostaliśmy zalani propozycjami i tak rodził się ten świat, składaliśmy wszystko do kupy i ustalaliśmy jego zasady.
Pracujesz dla Disneya od 30 lat i byłeś świadkiem technicznej rewolucji, przejścia z animacji dwuwymiarowej do 3D, przy czym nieformalną cezurą byli "Zaplątani". I czy transfer do cyfrowego rysunku był dla was złem koniecznym, czy raczej szansą?
Jednak to drugie. Technika pozwala narracji ewoluować. Jeśli przyjrzeć się historii kina, historii animacji, zmieniała się ona od samego początku, z dekady na dekadę, już nawet od "Królowej Śnieżki" do "Śpiącej królewny" zaszły spore zmiany. I każde dziesięciolecie przynosiło kolejne zmiany.
Dla mnie, producenta, to coś niezwykłego, bo cały czas uczę się nowych rzeczy. Ale istotne jest również to, że nowe rozwiązania techniczne nie przyśpieszają pracy nad filmami animowanymi, bynajmniej. Dają nam nowe narzędzia, szansę, aby spojrzeć na pewne rzeczy inaczej. Ludzie pracują tak samo, klatka po klatce, ale otwierają się przed nimi kolejne drzwi.
Myślisz, że ręcznie rysowana animacja to zamknięty rozdział?
Nie, nie jest zamknięty. Wydaje mi się, że musi pojawić się odpowiednia historia. Ale "Dziwnego świata" chyba nie dałoby się tak opowiedzieć, cyfra jest do tego filmu idealna. Niektórych rzeczy nie da się nawet racjonalnie wyjaśnić, ale to zupełnie inne uczucie. Kocham animację wygenerowaną komputerowo. Oczywiście kocham też tradycyjną animację, żebyś sobie nie pomyślał.
A czy pracujecie nad jakimiś nowymi rozwiązaniami technicznymi? O których my jeszcze nie mamy być może pojęcia i które niebawem zobaczymy na ekranie?
Miałem to szczęście, że przy "Zaplątanych" zmienialiśmy np. całą dotychczasową strukturę oświetlenia, co wymagało od nas cierpliwości i wzajemnego zaufania. Teraz raczej eksplorujemy różne sposoby wykorzystania obecnych technik. Ale jedno jest pewne, nie odetniemy się nigdy od tradycji, bo wydaje mi się, że spuścizna Disneya, czyli ręcznie rysowana animacja, przebija z cyfrowo generowanych obrazów. Tego się nie wyrzekniemy.
Bartek Czartoryski dla Wirtualnej Polski
"Dziwny świat" można oglądać w polskich kinach od 25 listopada.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" zachwycamy się "The Office", krytykujemy "The Crown", rozgryzamy "The Bear", wspominamy "Barry’ego" i patrzymy przez palce na "Na zachodzie bez zmian". Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.