Ed Begley jr. był uzależniony od alkoholu i narkotyków. Cudem wyszedł z tego żywy
Aktor Ed Begley jr. wpadł w nałogi jeszcze jako nastolatek. Pomocną dłoń wyciągnął do niego kolega z planu John Belushi, gwiazda "Blues Brothers", który paradoksalnie kilka lat później sam zmarł z przedawkowania. Jako starszy już dżentelmen Begley jr. toczy właśnie kolejną walkę o życie tym razem z okrutną chorobą.
Ed Begley jr. był uzależniony od alkoholu i narkotyków. Cudem wyszedł z tego żywy
Ed Begley jr., rocznik 1949, to aktor znany z dziesiątek drugoplanowych ról m.in. w filmach "I kowbojki mogą marzyć", "Batman Forever", a także w popularnych serialach: "Better Call Saul" czy "Młody Sheldon". Karierę zaczął, głównie dzięki sławnemu ojcu, w złotej erze hippisowskiej. Eksperymentował z używkami bez opamiętania. Alkohol i narkotyki rządziły jego życiem przez 12 lat.
A mógł zostać hydraulikiem i wieść spokojne życie.
Media, zakupy, reklama - Twoja opinia jest dla nas ważna. Wypełnij ankietę i wypowiedz się już dziś.
Skazany na sławę
Ed Begley sr. był gwiazdorem Hollywood i zdobywcą Oscara za drugoplanową rolę w "Słodkim ptaku młodości", w którym wystąpił u boku Paula Newmana. Begley jr. wcale nie marzył o aktorstwie, ale z drugiej strony nie widział dla siebie innej drogi. Był dość aroganckim młodzieńcem.
- Jestem przekonany, że gdyby mój tata był hydraulikiem, teraz przetykałbym rury. Chciałem po prostu robić to, co on. To była fajna rzecz mieć takiego ojca. Dzięki niemu mogłem dostać się do show-biznesu. Prezentowałem wtedy postawę: "Obudź mnie, kiedy będę sławny", która oczywiście była odklejona od rzeczywistości. Wiele razy myślałem sobie: "Tato, dlaczego po prostu nie kupisz mi serialu telewizyjnego? Nie możesz dać mi stałej roli w 'Gunsmoke' albo w 'Perry Mason'? No, daj spokój! Jestem zajeb...y!" - wspominał w rozmowie z Sandrą Ebejer.
Dwie matki
Kiedy Ed Begley jr. był nastolatkiem, przypadkiem poznał przykrą tajemnicę rodzinną. Od małego był przekonany, że jego matką jest Amanda Huff, pierwsza żona ojca, która wychowywała go do swojej śmierci w 1957 r.
- W wieku 16 lat poszedłem z tatą do biura jego menedżera. Wszedł do środka i wrócił z moim aktem urodzenia, którego potrzebowałem, aby zdobyć prawo jazdy. Na dokumencie nie było imienia matki. Zapytałem, dlaczego. Tata powiedział: "Cóż, Amanda nie była twoją matką. Pamiętasz panią, która mieszka w Nowym Jorku? Na święta wysyłała ci zabawki i kartki na walentynki. Otóż, wiedz synu, że nie bez powodu. To twoja prawdziwa matka" - opowiadał aktor w wywiadzie dla kanału SpectrumNews1.
W latach 40. Allene Jeanne Sanders była początkującą aktorką. Jak wspominał junior, ojciec zbałamucił ją, a kiedy zaszła w ciążę, przekonał, że dzieciakowi lepiej będzie w jego rodzinie. Ed Begley jr. przemógł się do kontaktu z biologiczną matką, mając 24 lata. Pozostali w bliskich relacjach aż do jej śmierci.
Równia pochyła
Ojciec Eda Begley'a jr. zmarł w 1970 r. Od tego momentu młody aktor nie mógł liczyć na żadną protekcję. Uczęszczał na liczne warsztaty aktorskie, ale nie mógł przebić się do pierwszej ligi. Korzystał za to z wszelkich uroków swojej epoki. Odreagowując rodzinne traumy i osobiste frustracje, pogrążał się w uzależnieniach. Pewnego wieczoru, upojony i odurzony, został zaatakowany na ulicy i dźgnięty nożem. Ledwie przeżył. Pierwszy próbował ratować go John Belushi, z którym w 1978 r. zagrał w westernie "Going' South".
"John powiedział: 'Przesadziłeś, koleś. Zabijesz się'. Razem ze swoją żoną wyciągnęli mnie z baru na zewnątrz. Mówili: 'Wytrzeźwiej, bo zmierzasz ku przepaści'. To dało mi do myślenia" - relacjonuje Begley jr. w autobiografii "To the Temple of Tranquility … And Step on It!".
Jednak aktor wyszedł na prostą przede wszystkim z miłości do swojej pierworodnej córki Amandy.
"Była niemowlakiem, potrzebowała mojego przytulenia, a ja nie mogłem jej przytulić, bo leżałem na odtruciu w szpitalu podpięty do różnych rurek. Postanowiłem rozliczyć się ze sobą i skończyłem z tym" - wyznaje w swojej książce.
"Ja i mój Parkinson"
W 2016 r. u Eda Begleya jr. zdiagnozowano chorobę Parkinsona. Długo dusił w sobie tę prawdę.
- Byłem skamieniały. Bałem się wchodzić na plan, jednak moje objawy były łagodne, bo brałem coś, co nazywa się Azilect. Od czasu do czasu trochę się trząsłem, ale jakoś znajdowałem sposób, aby przytrzymać rekwizyt w scenie, chwycić się stołu, włożyć ręce do kieszeni. [...] W końcu powiedziałem członkom obsady: "Ja i mój Parkinson dziękujemy wam bardzo za waszą życzliwość". [...] Zapytali: "O czym ty mówisz?". Nie wiedzieli, że mam Parkinsona. Byłem pewny, że wiedzą i po prostu byli mili dla starego człowieka. Nikt nie wiedział - opowiadał dziennikarce Sandrze Ebejer.
Jak żyć?
Ed Begley jr. nie poddaje się chorobie, dba o formę, codziennie ćwiczy w domu i robi rowerowe wycieczki. Jest weganinem i zapalonym aktywistą ekologicznym. We wrześniu tego roku obchodził 74. urodziny. Przy tej okazji został został zapytany, jaką radę dałby sobie sprzed pół wieku oraz współcześnie żyjącym młodym ludziom.
- Poświęć czas na zastanowienie się, co musisz zrobić, żeby nie być tym dzikim człowiekiem biegającym dookoła, próbując zrobić wszystko na raz. Zrób jedną rzecz dobrze. Nie rób ośmiu rzeczy źle, co ja robiłem przez wiele lat w moim życiu. [...] A poza tym żyjmy po prostu tak, żeby każdy mógł żyć - stwierdził Ed Begley jr.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" sprawdzamy, jak bardzo Netflix zmasakrował "Znachora", radzimy, dlaczego niektórych seriali lepiej nie oglądać w Pendolino oraz żegnamy się z "Sex Education", bo chyba najwyższy już czas, nie? Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.