Edward Gierek będzie miał swój film. "To raczej nie jest to, czego lewica dziś potrzebuje"

Prace na planie filmu poświęconemu Edwardowi Gierkowi, słynnemu pierwszemu sekretarzowi KC PZPR z lat 70., ruszyły pełną parą. Czy Polska jest gotowa i rzeczywiście potrzebuje takiej produkcji? - Wszystko wskazuje na to, że ten film nie będzie miał wymiaru oskarżycielskiego i nie będzie potępiał tej postaci. To jest absolutna nowość - zauważa Jakub Majmurek w rozmowie z WP.

Powstaje film o Edwardzie Gierku
Powstaje film o Edwardzie Gierku
Źródło zdjęć: © ONS.pl

Maciej Kowalski: Czy Polska potrzebuje dziś filmu o Edwardzie Gierku?

Jakub Majmurek, krytyk filmowy: Na to oczywiście odpowie przede wszystkim publiczność: albo pójdzie tłumnie na ten film, albo go zignoruje. Jedno jest pewne - na pewno nie powstaje on w próżni. Należy przecież do bardzo mocno obecnego w polskim kinie od kilku lat trendu biograficznego. Wśród najważniejszych tytułów tego nurtu wymienić można m.in.: "Bogów" Łukasza Palkowskiego o Zbigniewie Relidze czy "Sztukę kochania. Historię Michaliny Wisłockiej" Marii Sadowskiej. To filmy przypominające znane, często bardzo lubiane postaci, a to zawsze jest dobry mechanizm zwiększający zainteresowanie publiczności.

Oba te filmy, wiele innych kinowych biografii, a także sam film o Edwardzie Gierku, wskrzeszają na ekranie czasy PRL-u. Czy to też jakaś prawidłowość?

Kiedyś te czasy kojarzyły się raczej z latami opresji, kryzysu ekonomicznego, najróżniejszych problemów związanych z codziennym życiem. Ale dziś coraz częściej budzą nostalgię. Nic więc dziwnego, że reżyserki czy reżyserzy chętnie do nich wracają. Poza wszystkim, te czasy potrafią być z dzisiejszej perspektywy dość malownicze i fotogeniczne - tamta estetyka potrafi naprawdę dobrze wyglądać na ekranie, nawet jeśli w czasie samego PRL wydawała się zgrzebna. Wygląda na to, że twórcy filmu o Edwardzie Gierku zamierzają płynąć na obu tych falach.

Natomiast to, co w tym filmie jest zupełnie nowego i co jeszcze nigdy - oczywiście patrząc na czasy po 1989 roku - w polskim kinie się nie pojawiło, to fakt, że bohaterem jest komunistyczny przywódca, pierwszy sekretarz partii komunistycznej. I wszystko wskazuje na to, że ten film nie będzie miał wymiaru oskarżycielskiego i nie będzie potępiał tej postaci. To jest absolutna nowość.

Jaka może być reakcja na takie przedstawienie Gierka?

Zderzą się tu ze sobą mocno antykomunistyczny duch obecny dziś bardzo wyraźnie w oficjalnych przekazach propagandowych i nostalgia za pierwszą połową lat 70., czyli czasami względnego dobrobytu i znacznej poprawy jakości życia, nawet jeśli uzyskanej kosztem spłacanych potem przez długie lata kredytów. To rzeczywiście ciekawe, jak zareagują widzowie, jeśli głównym bohaterem będzie "dobry komunista", w dodatku postać historyczna. W "Gwiazdach" Jana Kidawy-Błońskiego z 2017 roku o polskich piłkarzach z lat 70., pojawił się co prawda dość pozytywnie przedstawiony wojewoda śląski, Jerzy Ziętek, ale to drugoplanowa postać, nie główny bohater.

Czy to może wywołać zaniepokojenie albo wręcz reakcję po prawej stronie polskiej sceny? Czy autorzy antykomunistycznej propagandy zareagują na ten film jako na "gloryfikację komunizmu"?

W takich przypadkach zawsze można się oczywiście spodziewać negatywnych reakcji, nawet tak gwałtownych jak zawiadomienia do prokuratury zgłaszające podejrzenie przestępstwa propagowania ideologii komunistycznej. Nie jest też wcale tak, że rządząca dziś prawica właśnie na Gierka reaguje szczególnie alergicznie - sądzę, że bardziej zdenerwowałby ją np. film o Kuroniu albo Komandosach. Sam Kaczyński powiedział o nim przecież, że był polskim patriotą, choć komunistą - to na PiS może dziś głosować ta Polska, która Gierka wspomina najlepiej.

Co ciekawego jest w tej postaci z punktu widzenia dzisiejszej władzy?

Nie wiem, czy w samej postaci, za to na pewno Polska Gierka jest czymś, co elitom PiS z pokolenia Jarosława Kaczyńskiego pod wieloma względami może się podobać. PZPR z ideowej partii komunistycznej, odwołującej się do tradycji międzynarodowego ruchu komunistycznego, zmienia się wtedy po prostu w partię władzy, swojej legitymacji szukającej głównie w odwoływaniu się do tradycji narodowej.

Gierek odbudowuje Zamek Królewski, powstają wielkobudżetowe ekranizacje narodowej literatury, łącznie z "Potopem", Kościół dostaje znacznie więcej swobody działania. W czasach Gierka tworzy się społeczeństwo, takie jakie - ciągle - jest dziś: postchłopskie, drobnomieszczańskie, związane z Kościołem, aspiracyjne, jeśli chodzi o poziom konsumpcji, przekonane, że Polska jest i powinna pozostać mono-etnicznym i mono-kulturowym krajem.

Jakie elementy biografii Gierka wydają ci się najciekawsze z filmowego punktu widzenia?

Na pewno wątek emigracji. To opowieść o kimś, kto wyjeżdża z Polski, bo nie ma tu szans na godny zarobek. We Francji ciężko pracuje, poznaje inny język i kulturę, a przy okazji uczy się też komunizmu w wersji zachodniej. To wątek, który może być ciekawy dla wielu dzisiejszych Polaków, którzy mają bardzo podobne doświadczenia. Warto przy tym zauważyć, że nie jest to jedna z dwóch mocno obecnych w polskiej kulturze opowieści o emigracji: tej o emigrantach politycznych, ideowych, polskiej elicie intelektualnej, która aktywnie działała na Zachodzie w czasach zaborów czy po drugiej wojnie światowej, ani tej o emigracji zarobkowej do Stanów Zjednoczonych.

A Gierek jako pierwszy sekretarz PZPR? Czy to ciekawy materiał na film?

Temat jego projektu socjalno-konsumpcyjnego komunizmu na pewno jest bardzo ciekawy, nawet mimo tego, że okazał się on w rezultacie bardzo nieudany, przede wszystkim ze względu na czynniki zewnętrzne, czyli np. globalny kryzys naftowy czy wewnętrzne - sprzeczności w ówczesnym systemie polityczno-ekonomicznym PRL-u. Ale to raczej temat na akademicką rozprawę, a nie na film. Zdecydowanie ciekawszym motywem jest stosunek Gierka do ludzi, jego niezwykła umiejętność rozmawiania z tłumem, nawiązywania kontaktu. Czyli jego charyzma.

Czy Michał Koterski to, twoim zdaniem, aktor, który jest w stanie tę charyzmę pokazać? Co myślisz o tym wyborze obsadowym?

Jest co najmniej ciekawy i, oczywiście, dyskusyjny. Ten aktor kojarzy się jednak z zupełnie innymi rolami. Osobiście nie za bardzo go widzę jako Gierka, ale może się okazać, że to, zdarzający się przecież czasami, przypadek genialnej intuicji reżyserskiej, która potrafi dostrzec w aktorce czy aktorze coś, czego z pozoru nie widać. Na ocenę trzeba będzie jednak poczekać do premiery filmu.

A czy film o Gierku jest potrzebny polskiej lewicy?

Nie sądzę, żeby to był lewicowy mit, który warto wskrzeszać. Owszem, to interesujący temat, który można oceniać na różne sposoby, ale to raczej nie jest to, czego lewica dziś potrzebuje, nawet jeśli scenariusz napisany jest w taki sposób, żeby uwzględniać spojrzenie na Gierka oczami współczesnej lewicy.

A kto, twoim zdaniem, byłby z punktu widzenia polskiej lewicy, ciekawszym bohaterem ekranowej biografii?

Jest bardzo wiele takich postaci. Na pierwszym miejscu wymieniłbym choćby wciąż jeszcze nie wystarczająco "opowiedzianą" w polskiej popkulturze postać Jacka Kuronia czy, szerzej, całego "pokolenia komandosów". Nie brakowało też bardzo ciekawych postaci wśród działaczy przedwojennego PPS-u czy, jeszcze wcześniej, SDKPiL - warto wymienić choćby Marcina Kasprzaka. Arcyciekawą postacią, która wymyka się wielu schematom stosowanym w opowiadaniu o historii i polityce, jest Róża Luksemburg. Dodałbym do tego jeszcze jedno nazwisko, które w tym kontekście może zabrzmieć bardzo zaskakująco. To Tadeusz Kościuszko, ostatnio przypomniany w niespodziewanym kontekście ruchu Black Lives Matter.

Niby powiedziano o nim już wszystko, a jednak nie było przecież dużego filmu o nim. To oczywiście nie jest postać, która się w oczywisty sposób kojarzy z lewicą, ale przecież, było nie było, to właśnie on jako pierwszy wprowadził do dyskursu publicznego wiele lewicowych idei i mógłby się dziś stać ich ważnym symbolem.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)