Emilio Estevez: Był gwiazdą lat 80. i 90. Co u niego słuchać?
12 maja Emilio Estevez obchodzi 52. urodziny
Na kilka dobrych lat zniknął z dużych ekranów, ale jak donosi magazyn People with money, Emilio Estevez jest wciąż w czołówce najlepiej opłacanych aktorów.
Estevez karierę rozpoczynał od filmów młodzieżowych, jak „Wyrzutki”, „Klub winowajców” czy „Ognie św. Elma”, za które zdobył uznanie krytyki i sympatię widzów. Przez wiele lat kojarzony był jako Billy the Kid z „Młodych strzelb” (1988), potem na dobre przylgnęła do niego rola Gordona Bombaya, trenera „Potężnych Kaczorów” (1992), w którego wcielił się aż trzykrotnie.
href="http://film.wp.pl/emilio-estevez-byl-gwiazda-lat-80-i-90-co-u-niego-sluchac-6025250063557249g">CZYTAJ DALEJ >>>
Trudny wybór nazwiska
Jest synem artystki Janet Templeton i Ramona Esteveza, cenionego amerykańskiego aktora, znanego w Hollywood pod pseudonimem artystycznym Martin Sheen.
''Śliczne'' inicjały
Emilio Estevez nie ukrywał, że nie używa przybranego nazwiska ojca przede wszystkim dlatego, żeby nikt nie zarzucił mu robienia kariery wyłącznie po znajomości.
- Nie chcę być znany w tym biznesie wyłącznie jako syn Martina Sheena – tłumaczył swoją decyzję, dodając żartem, że tak naprawdę spodobały mu się inicjały „E.E”, gdyż zdublowane „E” wygląda „ślicznie”.
Z małą pomocą taty
Miłością do filmu zaraził go właśnie ojciec – to on kupił swoim dzieciom kamerę i nastoletni Emilio wraz ze swoimi przyjaciółmi, Robem i Chadem Lowe'ami, a także Chrisem i Seanem Pennami, pisali swoje pierwsze scenariusze, a także zgłębiali tajniki reżyserii oraz aktorstwa.
To również dzięki ojcu chłopak trafił na plan filmowy „Czasu Apokalipsy”, choć, pechowo, wszystkie sceny z jego udziałem wycięto podczas montażu.
Aktor z ambicjami
Dla Esteveza (na zdjęciu razem z ojcem) aktorstwo okazało się jedynie drogą do celu – wyznawał, że marzy nie tylko o występowaniu, ale również o tworzeniu filmów. Zaczął pisać scenariusze, dość szybko stanął też za kamerą. Za swoje największe dotychczasowe osiągnięcie uważa „Drogę życia” z 2010 roku. Wyznaje, że ze swoich poprzednich dzieł nie zawsze był zadowolony.
- Pierwsze rzeczy, które napisałem i wyreżyserowałem, były okropne, ponieważ poruszałem się po nieznanym mi świecie, poruszając tematy, o których nie miałem pojęcia – opowiadał.
Maminsynek
Na razie Estevez (na zdjęciu z wieloletnią narzeczoną Sonją Magdedski) nie planuje wracać na kinowe ekrany. Wiedzie raczej spokojne życie i stara się unikać większych skandali. Pytany, czy nie żałuje zaprzepaszczonej kariery, odpowiada:
- Film to iluzja. Sława jest ulotna. Wiara i rodzina są najważniejsze, to one przetrwają. I dodawał: - Wszyscy jesteśmy ze sobą bardzo blisko. Rozmawiam z moją mamą każdego dnia, naprawdę jestem takim „syneczkiem mamusi”...
(sm/mn)