Ewa Wencel chce zapomnieć o przeszłości. Latami unikała dziennikarzy. Aktorka miała powody
15.08.2017 | aktual.: 15.08.2017 11:12
Z "M jak miłość" odeszła, bo podobno miała dość odgrywania roli zahukanej kobiety i nie mogła już znieść ludzi wyzywających ją od pijaczek. Wiele osób uważało, że ta decyzja może pogrążyć jej karierę i Ewa Wencel wyląduje na bezrobociu. Nic bardziej mylnego.
Aktorka, która świętuje właśnie 62. urodziny, nie może narzekać na brak zleceń. Występuje na scenie, w serialach, gra w filmach, zajmuje się dubbingiem, a kilka lat temu udowodniła swój talent literacki, pisząc scenariusze do lubianego "Czasu honoru".
Konsekwentnie stara się omijać imprezy branżowe i unika dziennikarzy. Za popularnością nie przepada i wciąż ma nadzieję, że gazety wreszcie przestaną odgrzebywać jej tajemnice z przeszłości.
''To taka przyjaźń męska, o jakiej się marzy''
Prawda okazała się mało przyjemna. Erwin Wencel przez 25 lat przyjaźnił się z Bogusławem Lindą i był zarazem jego agentem. Ich przyjaźń skończyła się nagle i niespodziewanie.
- Przyczyną końca naszej przyjaźni nie był mój romans z Lidką Popiel, jak się mówiło w środowisku ani żadne inne sprawy – opowiadał. - Po jednym z tych bankietów użyczyłem gościny w swoim gabinecie mojemu najbliższemu wówczas przyjacielowi, którego znałem od 25 lat. To jest taka przyjaźń męska, o jakiej się marzy. Była dla mnie rzeczą niebywale cenną, więc mój dom był domem Bogusia i mam wrażenie, że jego dom był również moim domem. Oddałem mu do dyspozycji mój gabinet, gdzie było osobne wygodne łóżko. Ja położyłem się spać na kanapie w salonie.
''Uciekł przez taras''
W środku nocy Wencel przebudził się i zajrzał do pokoju przyjaciela. To, co tam zobaczył, wprawiło go w osłupienie.
- Delikatnie podszedłem więc do drzwi, uchyliłem je i wtedy zobaczyłem, jak moja naga żona Ewa Wencel kocha się z Bogusiem w moim łóżku* – mówił tabloidowi. *- Stanąłem jak wryty. Byłem zszokowany.
Gdy po chwili udało mu się otrząsnąć, wrócił do gabinetu, ale Lindy już tam nie było.
Erwin i Ewa Wencel rozstali się w 2007 r. Ani aktorka, ani jej kochanek nigdy nie komentowali tej sprawy.
''Chcę zachować swoją prywatność''
Nic dziwnego, że Wencel jest wrogo nastawiona do gazet i nie kryje, że nie przepada za życiem na świeczniku. Przyznaje, że popularność nie jest dla niej i strasznie się krępuje, gdy ludzie traktują ją jak gwiazdę.
- Jan Kobuszewski mówi mi: "Ewa, teraz nie ma aktorów, są celebryci". Są ludzie, którym na tym bardzo zależy, tym żyją, tym się karmią, a ja chcę zachować swoją prywatność, swoje życie – opowiadała w "Rzeczpospolitej".
- Jakiś czas temu w sklepie ktoś gwałtownie chwycił mnie z tyłu za rękę. Przestraszyłam się, a to jakaś pani zaczęła mnie ściskać, całować po ręce, po twarzy, mówiła, że jestem taką wspaniałą osobą, "Janeczką". Ja nie mogę ofuknąć tej pani, otrząsnąć się i powiedzieć, żeby sobie poszła, bo będę funkcjonowała jako cham! Właściciel smażalni ryb nad Bałtykiem opowiadał mi, jaką to straszną kobietą jest Anna Dymna, która co prawda sfotografowała się z nim i ze wszystkimi klientami, ale bez entuzjazmu. No potwór po prostu... - tłumaczyła Wencel.
Miała zostać ekonomistką
Nie od razu zresztą Wencel postanowiła, że będzie aktorką. Kiedy nie przyjęto jej do szkoły filmowej, nie przeżyła wielkiej tragedii. Postanowiła, że spróbuje następnym razem, a żeby nie stracić roku, zapisała się na... budownictwo lądowe i ekonomię i organizację produkcji.
- Jestem tzw. "umysłem ścisłym". Z budownictwa zrezygnowałam, bo było nudne, zwłaszcza rysunek techniczny. Poza tym jeden wykładowca, chcąc zdobyć moje względy, ganiał mnie wokół katedry, trzeba było uciekać – opowiadała w "Tele Świecie".
Drugie studia spodobały się jej jednak na tyle, że gdyby nie dostała się wreszcie do wymarzonej filmówki, zapewne zostałaby ekonomistką.
Nie tylko serial
Protestuje, gdy dziennikarze mówią, że stała się sławna dzięki serialowi "M jak miłość”.
- Okres największej popularności przeżywałam zaraz po ukończeniu studiów, gdy zagrałam w 3-odcinkowej sztuce dla młodzieży "Małgosia kontra Małgosia"* – mówiła w "Tele Świecie". *- Jeszcze dzisiaj ludzie obdarzają mnie za to miłym słowem i uśmiechem. Potem grałam i w filmach, i w teatrach telewizji, w Teatrze na Woli i w teatrze Kwadrat, gdzie pracuję do dziś.
Jednym z najważniejszych filmów w karierze jest dla niej "Plac Zbawiciela”.
- Jestem bardzo wdzięczna Krzysiowi Krauzemu, bo po tylu latach właściwie poza filmem mogłam udowodnić, że nie zapomniałam, czym jest ten zawód – dodawała w "Rzeczpospolitej".
''Uważano, że nadaję się głównie do repertuaru dramatycznego''
– Tuż po szkole teatralnej uważano, że nadaję się głównie do repertuaru dramatycznego, bo jestem raczej introwertyczna niż ekstrawertyczna – opowiadała w "Rzeczpospolitej" Wencel, dziś postrzegana jako aktorka z ogromnym potencjałem komediowym.
Żal jej tylko, że tak wiele osób nie kojarzy jej ze sceny, a z telewizji.
– W teatrze zagrałam wiele głównych ról, ale rzeczywiście dzisiejszy widz postrzega aktora przez pryzmat tego, co zagrał w kinie i w telewizji – mówiła ze smutkiem.
Jak donosi "Rewia", Wencel związana jest obecnie z wiązana ze scenarzystą Jarosławem Sokołem, z którym napisała "Czas honoru". Niedawno można było oglądać ją obok Piotra Polka w inscenizacji "Misery" Stephena Kinga. To nie wszytko, aktorka zapowiedział, że zamierza zrobić doktorat w łódzkiej Filmówce na podstawie swojego spektaklu.