''Gottland'': Pozdrowienia z Czech [RECENZJA]
Choć filmowemu „Gottlandowi” zapewne brakuje bogactwa obecnego w literackim pierwowzorze, stworzony przez sześciu reżyserów wciąż pozostaje jednym z najciekawszych dokumentalnych przedsięwzięć tego roku.
Warto filmowy Gottland oglądać nie tyle jako ekranizację książki Mariusz Szczygła, ile jako pewną na jej temat wariację. Co prawda literacki materiał w rękach Likasa Kokesa, Petra Hatle, Viery Cakanyovej, Rozalie Kohoutovej, Klary Tasovskiej i Radovana Sibrta ma nieco mniej wymiarów i odcieni niż pierwotnie, nie zmienia to jednak faktu, że naświetla wiele ważnych aspektów czeskiej mentalności.
„Gottland” to przede wszystkim film zrealizowany z pomysłem. Każdy segment ma swój osobny, oryginalny charakter, odwołujący się do innej estetyki. Raz jest to inscenizacja, innym razem dokument połączony z animacją, a jeszcze innym – obrazy przenikające się bez cięć montażowych, przepływające jeden z drugi. To nadaje całemu filmowi wymiaru interesującej słodko-gorzkiej mozaiki, w która skutecznie zamazuje stereotypy o czeskim narodzie, jego przaśność i groteskowość, na rzecz poważniejszego wejrzenia w czeską duszę. A w niej hula nie tylko zabawa i ciepło, ale także totalitarne zapędy, syndrom samodestrukcji, nieprzepracowane winy i chęć odsunięcia na bok grzechów przeszłości. W „Gottlandzie” każdy z tych wątków ma twarz, otrzymuje od reżyserów osobną historię i nadaje mu osobistego odcienia.
Bodaj najbardziej poruszającą nowelą jest ta o nastoletnim Zdenku Adamcu, który podpalił się, niczym dekady przed nim Jan Palach. Dziś jego czyn ma jednak więcej ze spektakularnego samobójstwa niż gestu politycznego. Nawet odbiór śmierci nastolatka jest mocno niejednoznaczny, zaczyna się tropienie jak był traktowany w domu, czy był odrzucany w szkole. Śmierć Palach co roku ma swoją uroczystą rocznicę. O Zdenku Adamcu, jak mówi się w filmie, nie pamięta nikt.
Obok takich przejmujących opowieści, „Gottland” przypomina inne, które przypominają o Czechach bardziej rozkosznych i pełnych paradoksów. Jednym z najlepszych na to przykładów jest nowelka o parku, w którym zostało do zagospodarowania przestrzeń po pomniku Stalina. Młodzież jeździ tu na deskorolkach, ale władze szukają innego pomysłu na miejsce. Wśród projektów są m.in. idea wielkiego akwarium oraz pomnik Michaela Jacksona. Takie historie odsłaniają także pogodną stronę kraju, w którym – jak się okazuje w filmie – drzemie wiele reliktów przeszłości, z którymi nikt nie umie się uporać. Tu wciąż, podobnie zresztą jak w Polsce, poprzedni system pozostawia swoje ślady i czyni naród niespójnym, rozkołysanym między dwiema epokami, rozerwanym między przeszłością a teraźniejszością.