Haley Bennett o wyroku TK i sytuacji w Polsce. "Dostałam od Polek mnóstwo wiadomości"
- Wcześniej nie miałam pojęcia, co dzieje się w Polsce, co przeżywają Polki. Dowiedziałam się o waszej sytuacji dzięki premierze filmu. I poczułam więź z Polkami. Myślę, że dajemy tym potężny sygnał innym filmowcom – wasz głos ma znaczenie - mówi w rozmowie z WP Haley Bennet, która na EnergaCamerimage w Toruniu odbiera pierwszy raz przyznawaną nagrodę dla aktorki młodego pokolenia.
Magda Drozdek: Wyglądałaś na zaskoczoną reakcjami publiczności podczas gali otwarcia festiwalu. Długie owacje, no i oczywiście nagroda dla aktorki młodego pokolenia.
Haley Bennet: To było naprawdę niezwykłe, jak zareagowali ludzie. Starałam się powstrzymać swoje wątpliwości i stres. A był ogromny do tego stopnia, że gdy stanęłam na scenie, miałam zaplątany język. Zawsze jest mi trudniej powiedzieć coś od serca w tak wielkim stresie. Jeśli gram jakąś postać, to jest łatwizna. Gdy jestem sobą – nie mogę wydusić słowa.
Napisałaś po gali, że nie czujesz, że zasłużyłaś na taką nagrodę.
Czasem każdy w siebie wątpi. To takie ludzkie, prawda? O tym po części jest też mój najnowszy film, czyli "Cyrano".
Opowiedz.
To film, którego bazą jest kultowa sztuka, ale opowiadamy tę historię przez pryzmat nowoczesności. To historia o tym, jak nie potrafimy mówić o miłości. O zwątpieniu, ale też o tym, jak udaje się nam to przezwyciężyć, pokonać to i triumfować. Jak przekonałaś się na gali, ja jeszcze nie jestem w tym mistrzem w zawodowym życiu.
Dla wielu osób mistrzem jest Joe Wright – reżyser "Cyrano", a prywatnie twój życiowy partner. Jak czułaś się z tym, że teraz patrzył na ciebie zza kamery?
Doskonale. Zawsze chciałam z nim pracować na planie. Kocham jego filmy i dla mnie jest po prostu czarodziejem kina. Praca z nim była przepięknym doświadczeniem, bo zrobiliśmy film o miłości, pielęgnując naszą miłość i przekuliśmy to w dzieło sztuki. Relacja reżysera i aktora na planie zawsze wymaga zaufania. Wyjątkowe było więc to, że to zaufanie między nami już od dawna było.
Grasz Roxanne. Jak byś ją opisała?
Mam z nią bardzo osobistą więź. Żyłam z tą postacią przez wiele lat. Z dziewczyny, młodej aktorki, która bardzo chce zostać zauważona, chce być na scenie, stałam się mamą i partnerką. Zaczynałam pracę nad tą postacią podczas małych warsztatów w Connecticut, potem wystawiałam sztukę w teatrze w Nowym Jorku, a następnie to wszystko ewoluowało do filmu "Cyrano". Roxanne w tym filmie jest silną, wpływową kobietą, która nie poddaje się w dążeniu do zdobycia tego, czego zapragnęła.
Jest przeciwieństwem Hunter, bohaterki "Swallow" – twojego poprzedniego, wstrząsającego filmu.
Jest kobietą, więc i Roxanne nie może uniknąć ucisku ze strony mężczyzn, ale ona nie godzi się na to, jak jest traktowana. Nie podoba jej się to, gdzie chce wcisnąć ją społeczeństwo. Trzyma kontrolę nad swoim życiem. Hunter była ofiarą. Była pogodzona ze swoją sytuacją. Roxanne pod tym względem zdecydowanie jest przeciwieństwem.
"Swallow" miał premierę jeszcze za administracji Donalda Trumpa. Grałaś kobietę w ciąży, która jest kontrolowana przez męża, rodzinę do tego stopnia, że zaczyna odczuwać wewnętrzny przymus spożywania niebezpiecznych przedmiotów. Łyka pinezki, agrafki, gwoździe. Nikt nie przejmuje się nią, a ciążą. W tym samym czasie Amerykanki wychodziły na ulicę, walcząc o prawa kobiet.
Tak, na początku pracy nad tym filmem nie zdawałam sobie sprawy, jak ważny będzie dla mnie i dla wielu kobiet. Dziś "Swallow" jest symbolem walki o wolność. Pamiętam, jak na początku pracy nad scenariuszem nie byłam w stanie się wysławiać. Bałam się, czułam się wycofana. Chciałam powiedzieć tak wiele, ale nie potrafiłam. Trochę tak jak z tą postacią, która jest stłamszona i jest po prostu ozdobą dla męża. Również na samym początku pracy na planie dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Byłam na tym samym etapie ciąży co moja bohaterka. To było naprawdę wyjątkowe i chyba nikt nie był w stanie przewidzieć, że coś takiego się stanie. Opowiedzieliśmy historię o tym, jak ważne jest mieć wybór, co robić ze swoim własnym ciałem.
Film nie pozostał bez reakcji.
Wiesz, dostawałam wiadomości od kobiet z Polski. Pisały, jak wiele znaczy dla nich ta historia.
Polska premiera praktycznie zbiegła się z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, który ograniczył możliwość dokonania aborcji, obierając kobietom wybór. Napisałaś o tym na Instagramie, wsparłaś Polki.
Niesamowite jest dla mnie to, jak filmy potrafią wywołać międzynarodową dyskusję. Wcześniej, przed premierą, nie miałam pojęcia, co dzieje się w Polsce, co przeżywają Polki. Dowiedziałam się o waszej sytuacji tylko dzięki premierze filmu. I poczułam więź z Polkami. Myślę, że dajemy tym potężny sygnał innym filmowcom – wasz głos ma znaczenie. Wasza praca ma znaczenie. Możecie dotrzeć do różnych ludzi na świecie.
Czujesz się, jako kobieta i jako aktorka, wolna?
Ja widzę różne rodzaje wolności. W środku, jako osoba, czuję się wolnym duchem. Ta wolność kończy się, gdy ktoś chce mieć władzę nad moim ciałem. Tego nie jestem w stanie zaakceptować.
W Toruniu dostałaś Złotą Żabę. Może za kilka lat na półce będzie obok toruńskiej żaby stał Oscar z Los Angeles?
Myślę, że wciąż będę zdania, że nie jestem tego warta. Ale staram się dawać z siebie to, co potrafię najlepiej. Trzymam się w cieniu, bo tam czuję się najbardziej komfortowo. Gdy wchodzisz w światła reflektorów, niestety ludzie szybko próbują cię zaszufladkować, rośnie presja. Na szczęście byłam przez wiele lat pomijana przez Hollywood, więc mogłam eksplorować i eksperymentować w aktorstwie. Mogłam zaliczać błąd za błędem, triumf za triumfem. Nie czuć presji. Pierwsze lata mojej kariery to było ciągłe eksperymentowanie. Kiedyś chciałam wszystkim udowodnić, że jestem taka mądra i zdolna. Teraz wiem, co chcę robić, z kim chcę pracować i wiem, że nie muszę nikomu nic udowadniać.