Ile zarabiają polskie filmy?
Od 2 lat polskie filmy dają zarobić prawie dwukrotnie więcej niż inne produkcje.
Od 2 lat polskie filmy dają zarobić prawie dwukrotnie więcej niż inne produkcje.
Jak wykazują dane Boxoffice.pl, w ciągu ostatnich 12 miesięcy średnie wpływy ze sprzedaży biletów na polskie filmy wyniosły aż 4 mln zł, czyli 169 proc. wartości osiąganej średnio przez wszystkie zeszłoroczne produkcje. Ten wynik jest kontynuacją dobrej passy z 2011 r., gdy wpływy z rodzimych filmów wybijały się ponad dwukrotnie powyżej średniej. Tymczasem jeszcze przed trzema laty (2010 r.) wyniki osiągane przez rodzime produkcje nie przekraczały kinowej normy.
- Choć spodziewaliśmy się powodzenia takich tytułów, jak „Jesteś Bogiem” czy „W ciemności”, poziom ich popularności przekroczył oczekiwania rynku – przyznaje Tomasz Jagiełło, prezes zarządu Helios, jednej z największych sieci kin w Polsce.
Bieżący rok zapowiada się równie dobrze. Jedna z pierwszych produkcji 2013 r., „Bejbi blues”, tylko w ciągu pierwszych trzech dni wyświetlania obejrzało 130 tys. widzów. Kinomani zobaczą w tym roku także nowe, długo oczekiwane filmy Andrzeja Wajdy, Wojciecha Smarzowskiego i Juliusza Machulskiego.
Triumf polskiej kinematografii
Ostatnie dwa lata są wyjątkowo dobre dla rodzimej kinematografii. Jeszcze w 2010 r. średnie wpływy z polskich filmów wynosiły zaledwie 102 proc. wartości dla wszystkich produkcji. Jednak już w 2011 r. były one ponad dwukrotnie (210 proc.) większe od średniego wpływu na film. W 2012 sytuacja się powtórzyła – polskie filmy były o 169 proc. popularniejsze od rynkowej średniej. Świetna oglądalność opowiadającego historię hiphopowej Paktofoniki „Jesteś Bogiem” (prawie 1,44 mln widzów) czy „W ciemności” (1,18 mln), a w mniejszej skali także „Mojego roweru”, „Pokłosia” czy „Róży” pokazują, że na polskim rynku pojawia się coraz więcej produkcji, które gromadzą przed ekranami dużą grupę bardziej wymagających widzów.
Polski widz zmienił się
- Obserwujemy triumf frekwencyjny rodzimych produkcji. Choć spodziewaliśmy się dobrych wyników takich filmów jak „Jesteś Bogiem” czy „W ciemności”, popularność tych uznanych przez krytykę tytułów przekroczyła oczekiwania rynku. Pierwszy z nich miał oglądalność na poziomie ponad jedenastokrotnie wyższym niż roczna średnia, drugi – ponad dziewięciokrotnie. To pokazuje, że Polski widz zmienił się. Szuka w kinie nie tylko rozrywki, nie boi się trudnych historii o otaczającym go świecie.
Kiniarze wyszli obronną ręką
Dobre wyniki polskich filmów to jeden z czynników, które pozwoliły branży kinowej utrzymać całoroczną frekwencję na poziomie podobnym do zeszłorocznego.
Mimo obserwowanego w II kw. 2012 roku spowolnienia w branży kinowej wywołanego m.in. rozgrywkami Euro 2012, spadek liczby sprzedanych biletów rok do roku (2012/2011) wyniósł zaledwie 1,3 proc., co w sytuacji negatywnych sygnałów płynących z rynku stanowi pozytywną informację.
Kiniarze wyszli obronną ręką z chwilowej, trwającej pod koniec pierwszego półrocza stagnacji.
Dobre kino broni się wynikami
Ubiegły rok przyniósł ważne komercyjne premiery zagraniczne, m.in. „Skyfall”, „Hobbita”, ostatnią część sagi „Zmierzch”, a także kontynuacje popularnych serii animacji: „Madagaskaru” i „Epoki lodowcowej”. Tymczasem w Polsce odnotowano znaczny udział ambitnych produkcji w całej rocznej puli rodzimych premier, znacznie mniejszej, niż przed rokiem (2011 – 41; 2012 – 27). Okazuje się, że nawet przy mniejszej liczbie filmów lekkich, poruszających tematy łatwe w odbiorze, polski widz wciąż chętniej decyduje się na rodzime produkcje.
Średnie wpływy ze sprzedaży
Średnie wpływy ze sprzedaży biletów na polskie filmy wyniosły w 2012 roku aż 4 mln zł. To wynik znacznie lepszy od 2,54 mln w 2010 r. , a nieco słabszy od 4,96 mln zanotowanych w 2011 roku, który jednak charakteryzował się większą liczbą premier. Były wśród nich m.in. „1920 Bitwa Warszawska”, „Weekend”, „Och Karol 2”, „Jak pozbyć się cellulitu” czy „Baby są jakieś inne”, czyli produkcje, po których oczekiwano pewnego zysku.
Z kolei w 2012 r., w przeciwieństwie do poprzedzającego, w polskich kinach szczyty popularności biły rodzime produkcje nominowane do Oscara i nagradzane na licznych branżowych imprezach, m.in. na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.
Analogia do innych europejskich krajów
- Rodzime produkcje pozytywnie zaskakują wynikami frekwencji. Co ciekawe, to trend analogiczny do obserwowanego w przeszłości w innych europejskich krajach. Podobna sytuacja miała miejsce np. we Francji, gdzie popularność krajowych produkcji rosła, z czasem przewyższając zainteresowanie filmami zagranicznymi. To stabilny trend. Jego rozwojowi sprzyja z jednej strony coraz wyższy poziom artystyczny polskich filmów, a z drugiej otwarcie się rodzimych kinomanów na historie opowiadane przez polskich reżyserów.
Nowy, wspaniały rok
Fakt, że Polacy wybierali w ostatnich latach dobrze zrobione, interesujące rodzime produkcje dowodzi, że warto inwestować w polskie kino. Dowodzi tego sukces „Jesteś Bogiem”. Wpływy osiągnięte przez film Leszka Dawida w 2012 r. przekroczyły budżet produkcji ponad pięciokrotnie (blisko 25 mln zł przy budżecie na poziomie ok. 4,6 mln).
Rok 2013 powinien przynieść kolejne pozytywne frekwencyjne niespodzianki. Pierwszą z nich już mamy za sobą. „Bejbi bluses”, jedna z pierwszych produkcji 2013 r., tylko w ciągu pierwszych trzech dni wyświetlania przyciągnął do kin 130 tys. widzów. Nowe premiery zapowiadają m.in. Wojciech Smarzowski („Drogówka”)
, Juliusz Machulski („AmbaSSada”)
i Andrzej Wajda („Wałęsa”)
.
Tylko w ciągu pierwszych dwóch miesięcy 2013 r. na ekrany kin wchodzą takie ciekawe polskie propozycje, jak m.in. sensacyjny „Sęp” i historyczna „Tajemnica Westerplatte”, oba z rzadko widzianym ostatnio na dużym ekranie Michałem Żebrowskim, a także „Podejrzani zakochani”, „Syberiada Polska” i „Być jak Kazimierz Deyna”.
(Helios/mn/gk)