Irena Karel i Zygmunt Samosiuk: Tragiczny finał miłości
13.06.2014 | aktual.: 22.03.2017 09:48
Zygmunt Samosiuk nie uchodził za przystojniaka. Miał na koncie nieudany związek z Krystyną Szabłowską i trochę się zniechęcił do instytucji małżeńskiej. Kiedy jednak los skrzyżował ich ścieżki, nie potrafili oprzeć się uczuciu. Ale ich miłość miała tragiczny finał...
Ona była gwiazdą filmową, za którą szalały tłumy. On skromnym operatorem filmowym z imponującym dorobkiem. Chyba nikt nie mógł przewidzieć, że połączy ich tak silnie uczucie.
Irena Karel mogła do woli przebierać w mężczyznach, którzy z miejsca tracili dla niej głowy i błagali choćby o jedno jej spojrzenie. Ale ona długo nie zamierzała się wiązać, pozwalając sobie tylko na niewinne flirty i krótkie romanse.
Zygmunt Samosiuk nie uchodził za przystojniaka. Miał na koncie nieudany związek z Krystyną Szabłowską i trochę się zniechęcił do instytucji małżeńskiej. Kiedy jednak los skrzyżował ich ścieżki, nie potrafili oprzeć się uczuciu. Ale ich miłość miała tragiczny finał...
href="http://film.wp.pl/irena-karel-i-zygmunt-samosiuk-tragiczny-final-milosci-6025249373803649g">CZYTAJ DALEJ >>>
Skrywał mroczną tajemnicę
Na początku nic nie zapowiadało nieszczęścia. 27-letnia Karel i 31-letni Samosiuk spotkali się w 1970 roku na planie filmu „Dzień listopadowy”.
Aktorka była wówczas na topie – miała za sobą rolę chociażby w „Wilczych echach”, „Rzeczpospolitej babskiej” i „Panu Wołodyjowskim”, a Samosiuk uważany był zaś za jednego z najlepszych polskich operatorów. Skrywał też pewną mroczną tajemnicę...
Uważała, że nie ma spraw, których nie dałoby się rozwiązać
Pobrali się cztery lata później, w 1974 roku. Jeszcze zanim weszli w związek małżeński, Samosiuk poinformował swoją wybrankę, że zmaga się z problemem alkoholowym. Ale nawet to nie zniechęciło zakochanej Karel.
Aktorka uważała, że nie ma spraw, których nie dałoby się rozwiązać; była przekonana, że dzięki jej miłości i wsparciu Samosiukowi uda się przezwyciężyć nałóg. I początkowo faktycznie wszystko wskazywało na to, że ma rację, a jej mąż ze wszystkich sił próbował pokonać chorobę.
Nałóg wciągał go coraz bardziej
Na próżno. Pokusa alkoholowa okazała się zbyt mocna. Samosiuk nie radził sobie z nową sytuacją – zarówno w sferze prywatnej, jak i zawodowej. Stał się rozchwytywanym artystą, pracował niemal bez przerwy, a odpoczynku i wytchnienia szukał na kolejnych popijawach. Do tego dochodziły naciski ze strony Karel, która marzyła o stabilizacji i dzieciach.
Ale jej mąż nie był jeszcze na to gotowy. Alkohol wciągał go coraz bardziej, aż wreszcie aktorka porzuciła wszelką nadzieję, że uda mu się wyrwać ze szponów nałogu.
Ostatnia szansa
Sytuacja w ich domu stała się nie do wytrzymania. Wreszcie Karel miała dość i z ulgą skorzystała z zaproszenia na wyjazd do Stanów Zjednoczonych. To tylko pogorszyło i tak nie najlepszy stan zdrowia jej męża.
Ponoć Samosiuk wielokrotnie prosił, by wróciła, zapewniał, że chce się zmienić i tym razem, dzięki jej wsparciu, na pewno pokona chorobę. Ale Karel nie wierzyła w jego zapewnienia. Zbyt wiele razy ją zawiódł. Nie sądziła, że straciła ostatnią szansę na spotkanie z mężem.
Dręczyło ją poczucie winy
Samosiuk zmarł 24 listopada 1983 roku. Jego organizm nie wytrzymał intensywnego trybu życia i mężczyzna przegrał walkę z chorobą alkoholową.
Ta wiadomość była dla aktorki prawdziwym wstrząsem. Karel przez długie lata obwiniała się, że w ostatnich chwilach nie towarzyszyła mężowi, czuła, że zawiodła jego zaufanie. Pogrążyła się w smutku i na jakiś czas wycofała się z życia publicznego.
Wreszcie los się do niej uśmiechnął
Przez lata nie pojawiała się na ekranie. Potem przyjęła niewielkie rólki w kilku filmach i wystąpiła w serialu „Plebania”, jednak nie zamierzała na stałe wracać na ekrany. Zresztą teraz już nie musi.
Udało się jej podźwignąć po licznych nieszczęściach, jakie ją dotknęły. I wreszcie los się do niej uśmiechnął. Jakiś czas temu magazyn Rewia poinformował, że aktorka nie musi już obawiać się o swoją przyszłość – Karel odziedziczyła wielki spadek, w skład którego weszły cenne tereny w Warszawie.
- Kocham życie, a kiedy zdarzy się tragedia, próbuję znaleźć w niej przesłanie i patrzeć w przyszłość optymistycznie - mówiła na łamach tygodnika Na żywo.
Aktorka wreszcie odzyskała spokój ducha. W sierpniu Karel skończy 71 lat.
(sm/mn)