RecenzjeJak zabijano Krakena

Jak zabijano Krakena

"Starcie Tytanów" nie zyskało aprobaty krytyków. Zbierający recenzje amerykańskich dziennikarzy serwis Rotten Tomatoes podaje, że pozytywnie oceniono go w zaledwie 28 procentach tekstów. Film zbesztano także w Polsce – Piotr Pluciński pisał dla Film WP, że to dzieło miałkie, banalne i pełne kiczu, gorsze nawet niż nieudane "Transformers 2" i "2012" razem wzięte. Publiczność jednak oceniła dzieło Louisa Leterriera łagodniej. Film zarobił niemal 500 milionów dolarów i planowany jest już sequel.

Historia Perseusza mającego zmierzyć się z Krakenem, została już opowiedziana w kinie. W 1981 roku powstał film przygodowy z Laurencem Olivierem. W Polsce pamiętamy dziś o nim głównie dzięki powtórkom, które co pewien czas serwują nam rodzime stacje telewizyjne. Jednak swego czasu obraz ten odniósł wystarczająco duży sukces, by wielu miłośników kina fantasy do dziś uważało go za klasykę gatunku. Nowe "Starcie Tytanów” składa wprawdzie hołd tamtemu filmowi, ale z pewnością nie przejdzie do historii kina. Dziś takich produkcji jest na pęczki i obraz Leterriera nie wyróżnia się spośród nich ani szczególnie spektakularnymi scenami akcji, ani dobrą historią, ani zdumiewającymi efektami specjalnymi.

Jednak francuski reżyser, twórca "Transportera" i "Niesamowitego Hulka", dobrze zna się na swojej robocie. "Starcie Tytanów" to sprawnie zrealizowane kino. Niektóre sceny, jak chociażby wyłaniający się z morza Kraken, zachwycają. Widać, że spece od efektów specjalnych poświęcili mu masę czasu. Doskonale wygląda też pojedynek z Meduzą. To zresztą zdecydowanie najlepsza scena. Intensywna, dynamiczna, nieźle zagrana. Wnosząca nieco ludzkich emocji do widowiska tworzonego w dużej mierze na komputerach. Wystarczająco dużo uczuć budzi także monumentalne zakończenie, w którym Perseusz lata na pegazie pośród macek Krakena. Nieźle w tym wszystkim odnajdują się też aktorzy. Rację ma Piotr Pluciński pisząc, że Sam Worthington ("Terminator: Ocalenie", "Avatar") gra ledwie kilkoma minami, ale są to akurat te miny, których wymagał scenariusz. Przyjemnie ogląda się także Liama Neesona (Zeus) i Ralpha Fiennesa (Hades) świadomie przerysowujących swoje postacie.

Wydanie DVD cieszy masą dodatków. Są filmiki o poszczególnych bohaterach, krótki film dokumentalny o Warthingtonie, reklamówka ludzi od efektów pokazująca jak powstawały Kraken i Meduza, a także kilka niewykorzystanych scen. Pojawia się też polski akcent – Iza Miko, grająca Atenę. Niestety wszystkie momenty z jej udziałem zostały wycięte z ostatecznej wersji filmu. Jest to decyzja trochę niezrozumiała, gdyż przydają one scenariuszowi sensu, tłumacząc chociażby motywacje Zeusa.

Rozumiem krytyków - "Starcie Tytanów" nie jest filmem wzbudzającym zachwyt. Ale mi bliższa jest ocena widzów. To sprawnie zrealizowane kino rozrywkowe. Z odpowiednio wysokim budżetem, świetnymi efektami specjalnymi i znanymi nazwiskami w obsadzie. Akurat do obejrzenia w jakiś zimny jesienny wieczór, gdy polska telewizja znów będzie chciała uraczyć nas wersją sprzed 30 lat.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)