''Jaś Fasola'': Rowan Atkinson latami skrywał bolesną prawdę
12.01.2015 | aktual.: 22.03.2017 17:08
Jest jednym z najpopularniejszych, najbardziej lubianych i najbogatszych – jego majątek szacuje się na 70 milionów funtów – komików. Mogłoby się wydawać, że Rowan Atkinson, 6 stycznia obchodzący 60. urodziny, jest też jedną z najszczęśliwszych osób na świecie, a jego życie przypomina sielankę. Nic bardziej mylnego.
Atkinson*, od wielu już lat kojarzony z ekranowym Jasiem Fasolą – aktor wiele by dał, żeby wreszcie pozbyć się tej irytującej etykietki *– twierdzi, że jego codzienność nie jest bynajmniej ani zabawna, ani nawet radosna.
Sam ma się zresztą za osobę mało rozrywkową, niezbyt dobrze radzi sobie ze stosunkami międzyludzkimi, a negatywne recenzje zdołały wpędzić go w bardzo poważną depresję, którą skrzętnie skrywał przed światem zewnętrznym.
Syn farmera
Urodził się jako najmłodszy z czterech synów Erica i Elli Atkinsonów, choć nigdy nie poznał najstarszego brata Paula, który zmarł wkrótce po swoich narodzinach.
Mało kto – a już na pewno nie sam zainteresowany – wierzył, że Rowan, syn farmera, zostanie artystą i w przyszłości zrobi furorę na scenie. Chłopak był bowiem chorobliwie nieśmiały i przez kilka lat pod okiem specjalistów zmagał się z wadą wymowy.
Po skończeniu szkoły kontynuował edukację na uniwersytecie, gdzie studiował inżynierię elektryczną i otrzymał tytuł magistra.
Jaś Fasola
Graniem zainteresował się właśnie na studiach – występował w kabaretach i chętnie udzielał się w rozmaitych grupach teatralnych; tam też poznał Richarda Curtisa i Howarda Goodalla, którzy zostali jego przyjaciółmi i wspierali karierę zawodową aspirującego aktora.
Przez kilka lat po ukończeniu studiów regularnie pojawiał się na scenach w całym kraju jako komik, prezentując swój repertuar i rozbawiając publiczność autorskimi skeczami, a na początku lat 80. trafił na ekrany – najpierw dzięki serialowi „Czarna żmija”, a w następnej dekadzie w serii filmów o Jasiu Fasoli.
''Jestem cichą, nudną osobą''
Choć Atkinsona szybko okrzyknięto jednym z najzabawniejszych ludzi nie tylko w całej Anglii, ale i na świecie, on sam nie uważał się za komika z krwi i kości, twierdząc, że jest zwykłym, dość nudnym człowiekiem.
- Ludzie sądzą, że skoro potrafię rozśmieszyć ich w trakcie skeczu, to mogę zrobić to również w zwyczajnej rozmowie. Są w błędzie. Jestem raczej cichą, nudną osobą, która po prostu ma taką pracę.
''Ciągle zamartwiam się różnymi rzeczami''
Przyznawał też, że zawód aktora komediowego nie sprawia mu przyjemności – traktuje go wyłącznie jako dobrze płatne zajęcie.
- Nie umiem cieszyć się z pracy. Nie chodzi o to, że jestem leniwy; to po prostu naprawdę stresujący i wyczerpujący zawód – opowiadał w Daily Mail.
- Nie jestem urodzonym komikiem – dodawał. - W dodatku ciągle zamartwiam się różnymi rzeczami bardziej niż powinienem.
Choroba zawodowa
Z taką nadmierną wrażliwością aktorowi nie mogło być łatwo w branży rozrywkowej – i faktycznie nie było, a Atkinson szybko miał to odczuć na własnej skórze.
Aktor, tak jak wielu innych komików (więcej tutaj), przyznawał, że od lat zmaga się z depresją, a jego życie przypomina koszmar. Stan aktora pogorszył się wkrótce po premierze filmu „Johnny English”, który nie spodobał się widzom, a przez krytykę został wręcz zmieszany z błotem.
Atkinson, nie mogąc pogodzić się ze swoją porażką, był w tak złym stanie psychicznym, że pomocy musiał szukać w klinice psychoterapeutycznej w Stanach Zjednoczonych. Przez pięć tygodni pod okiem specjalistów dochodził do zdrowia i, jak twierdził, jego stan znacznie się poprawił, a on odnalazł „dawnego siebie”.
Koniec z Fasolą i małżeństwem
Jedną z najważniejszych decyzji w życiu Atkinsona było ostateczne odcięcie się od bohatera, który zdominował jego aktorskie emploi.
- Ja naprawdę nie jestem Jasiem Fasolą, to tylko facet, któremu zawdzięczam majątek* – mówił w _To i owo_, zirytowany, że widzowie wciąż postrzegają go przez pryzmat granej postaci. *- Przywykłem do roli dyżurnego komedianta, chociaż czasem marzy mi się prestiż aktora dramatycznego.
Wreszcie oznajmił, że w tej roli już go nigdy więcej nie zobaczymy.
- Nie chcę grać go ani w telewizji, ani w kinie– wyjawił w wywiadzie dla włoskiego pisma Gente.
Niestety, na nadmiar propozycji narzekać nie może – po kilku latach nieobecności powróci na duży ekran w zaplanowanym na 2016 roku „Davidzie Copperfieldzie”. O kolejnych projektach na razie nic nie wiadomo.