Jedno kłamstwo, które zrujnowało życie kochanków
Z pozoru "Pokuta" to klasyczny kostiumowy melodramat zbudowany na wątku społecznych uprzedzeń i uczuciowego trójkąta. Akcja rozgrywa się w malowniczej scenerii angielskiego majątku. Każdy kadr cieszy oko plastycznym dopieszczeniem i dbałością o detale.
Ucharakteryzowana na gwiazdy retro i ubrana w stylowe suknie, Keira Knightley (Cecilia) przyjmuje wystudiowane pozy. James McAvoy jako jej wybranek Robbie przypomina młodego Laurence'a Oliviera. Jest też 13-letnia siostra Cecilii, Briony, która z zazdrości oskarży o Robbie'go o zgwłacenie nastoletniej kuzynki. To kłamstwo zaważy na losach całej trójki.
Kiedy ponownie spotykamy bohaterów trwa II wojna światowa. Robbie próbuje wydostać się z okupowanej Francji. Cecilia pracuje jako pielęgniarka w szpitalu dla rannych żołnierzy. Briony chce odpokutować za krzywdę, jaką wyrządziła zakochanej parze. Dialogi i sytuacje jak z Harlequinowskich romansów. Aż trudno chwilami uwierzyć, że film jest ekranizacją powieści znakomitego pisarza Iana McEwana, a scenariusz wyszedł spod pióra wybitnego dramaturga Christophera Hamptona („Carrington“).
„Pokuta“ wyraźnie rozpada się na dwie, stylistycznie odrębne, części. Pierwsza – rozgrywająca się w majątku – to realistyczny dramat namiętności. Część wojenna ze zdjęciami w tonacji sepi i przeładowana symboliką robi się coraz mniej realna. Wątpliwości może budzić nawet scena ukazująca dramat angielskich żołnierzy czekających na ewakuację z plaż Dunkierki. Od strony technicznej jest perfekcyjna – nakręcona bez cięć, jako jedno, trwające pięć minut, ujęcie. Ale jednocześnie jest w niej coś sztucznego, teatralnego.
To rozbicie nie jest jednak błędem! Ma związek z drugim dnem filmu. Bo „Pokuta“ nie jest tylko melodramatyczną opowieścią o tragicznej miłości. Podobnie jak powieść McEwana, film zmierza się z tematem relatywizmu postrzegania oraz niebezpiecznymi związkami literatury i życia. Na ile może pozwolić sobie pisarz, opisując prawdziwych ludzi? Gdzie kończy się wolność artysty a zaczyna niedozwolona manipulacja?
Film został pięknie zagrany. Na Jamesa McAvoya mam oko już od czasu jego epizodycznego występu w „Wimbledonie“. To jeden z najciekawszych angielskich aktorów młodego pokolenia. W „Pokucie“, zwłaszcza w pierwszej części, jest znakomity. Także Keira Knightley, która dotychczas bardziej była gwiazdą niż aktorką, w „Pokucie“ zaskakuje skalą talentu. Ale najlepsza jest młodziutka Saoirse Ronan jako Briony. Nic dziwnego, że dostała nominację do Oscara. Będę za nią trzymać kciuki.