Jej pracą są "numerki". Miała 46 lat, gdy wyszła na ulicę
Anny zaczęła pracować na ulicy jako prostytutka, mając już trzy córki i dwóch byłych mężów. Mówiła, że robi to dla dzieci - żeby kupić im lepsze prezenty na święta. Dlaczego poszła właśnie tą drogą? Przez 16 lat dokumentowała to kamera pewnej czeskiej reżyserki.
Kobiety już od wielu lat nie chodzą zarabiać na Perlovkę, ale każdy mieszkaniec Pragi wie, jak wyglądało tam kiedyś nocne życie. Przed laty to właśnie tam pracowała Anny, bohaterka filmu Heleny Třeštíkovej. - Byłam w trakcie separacji z mężem. Wyszłam sobie do kawiarni, gdzie poznałam taką kobietę. Usiadłyśmy razem, a ona opowiedziała mi, jak dorabia. Zapytała: "może ze mną zostaniesz tutaj?". Tak zrobiłam. Miałam 46 lat - opowiada Anny w filmie.
Anny jest pracownicą seksualną, gwiazdą amatorskiego kabaretu i "jednoosobową menedżerką publicznej toalety". W ciągu dnia zbiera korony od przechodniów, którzy muszą skorzystać z toalety gdzieś w podziemiach Pragi, wieczorami maluje usta soczystą czerwienią, zakłada spódniczkę i czeka na klientów pragnących miłości lub "miłości". Anny powtarza, że żadnej pracy się nie boi. Musi sobie radzić w szarych latach 90., czyli czasach transformacji, która najdotkliwiej doświadczała klasę robotniczą.
Zobacz: Przez kilka lat rozmawiali z prostytutkami. Ich historie mrożą krew w żyłach
W filmie Třeštíkovej widać to najbardziej jaskrawie. Z biegiem czasu rozpędza się era konsumpcjonizmu, zmieniają się miasta, które stają się coraz bardziej kolorowe, przaśne, komercja nabiera rozmachu, ale są ludzie - tacy jak Anny - którzy nie są w stanie przebić się do tego kolorowego "raju". Życie Anny wydaje się być dalekie od kolorowego i szczęśliwego obrazka rodem z serialu, gdy śledzi się nagrania zrobione przez Třeštíkovą.
Kobieta zarabia drobniaki, ma problemy z córką i wnuczką, która leczy się psychiatrycznie i dwa razy próbuje popełnić samobójstwo, skacząc z okna bloku. Anny szuka miłości, ale dwukrotnie się rozwodzi. Do tego ma też poważne problemy ze zdrowiem. A mimo to idzie przez życie z podniesioną głową.
Reżyserka towarzyszyła jej z kamerą przez 16 lat. Spotykały się kilka razy w roku. W ani jednej minucie tego filmu Anny nie wstydzi się tego, że dorabia jako prostytutka. Opowiada reżyserce o mężczyznach, których poznaje, potrafi żartować ze swojego położenia. Pracę na ulicy nazywa "numerkami" - "tricks".
- Moja ręka jest obolała od trzech miesięcy. Spotkałam ostatnio koleżankę, która pytała, co się dzieje z tą moją lewą ręką. Nie zapomniała dodać, że pewnie ta kontuzja ma związek z moją pracą. Powiedziałam jej, że otóż nie, bo erotyczne masaże wykonuję prawą ręką - rzuca.
"Anny" to historia kobiety zepchniętej na margines społeczeństwa, gdzie mimo to usiłuje być szczęśliwa. Reżyserka wykonała kawał pracy, dokumentując jej z pozoru zwykłe życie.
Ważnym wątkiem filmu jest pokazanie, że Anny jest członkinią czeskiej organizacji "Rozkosz bez ryzyka". Zajmują się oni m.in. pomaganiem pracownicom seksualnym, dawaniem im dostępu do antykoncepcji, edukują i walczą o to, by ci, którzy świadczą płatne usługi seksualne, nie byli piętnowani przez społeczeństwo.
W Polsce o "Rozkoszy bez ryzyka" było głośno w kontekście tzw. asystentek seksualnych, czyli kobiet, które świadczą usługi seksualne osobom z niepełnosprawnościami.
Anny (Anny) - trailer | 18. Millennium Docs Against Gravity
- Nie chodzi tylko o stosunek, a o dotyk, intymność, oswojenie z nagością. To masaże i przytulanie się, edukacja. Bazujemy na tym, że nawet niepełnosprawni mają swoje potrzeby seksualne, ale nie są w stanie ich sami spełnić – mówiła w rozmowie z WP Lucie Šídová, dyrektorka organizacji.
Helena Třeštíkova swój film zaczęła kręcić w 1996 r. Skończyła w 2012. Jak od tego czasu zmieniło się podejście do seksworkerek? Wydaje się, że dalej tkwimy w szarych latach 90., więc produkcja nie straciła na aktualności. Możecie ją obejrzeć na trwającym festiwalu Millenium Against Gravity.