Jerzy Zelnik kończy z aktorstwem
Kultowy filmowy faraon ma dość. Zamiast grać w kolejnym obrazie, woli sam kręcić i pisać. "Ja już pobyłem w filmach i serialach" - mówi w rozmowie z "Super Expressem".
Ma 73 lata i na swoim koncie niezliczoną masę ról teatralnych, filmowych i serialowych. Jego ostatnia rola to postać dyplomaty w kiepskim filmie "Smoleńsk", ale widzowie i tak pamiętają jego najlepsze kreacje, np . w "Faraonie" Jerzego Kawalerowicza. Dlaczego tak długo każe na siebie czekać najwierniejszym fanom?
- Ja zagrałem tyle ról, co mi więc może zaimponować jeszcze w życiu, jeżeli chodzi o granie? Ja już pobyłem w filmach i serialach - mówi z rozbrajającą szczerością w rozmowie z "Super Expressem".
Czy to oznacza wreszcie zasłużoną emeryturę? A skąd! Zelnik ma mnóstwo zajęć:
- Co roku piszę nowy scenariusz związany z jakąś rocznicą, w przyszłym roku może uda mi się uczcić 100. rocznicę urodzin papieża Jana Pawła II. Jest co robić.
O aktorze zawsze jest głośno w czasie wyborów, ponieważ nigdy nie uciekał od deklaracji politycznych. W tym roku przed wyborami samorządowymi powiedział:
"Ja się od PiS nie odcinam, nie uciekam, nawet jednego znajomego kandydata z PiS na prowincji poparłem w jego kampanii, ale nie jestem już twarzą tej walki. Mam 73 lata i pracuję więcej, niż kiedykolwiek wcześniej. Nie będę deklarował na kogo głosowałem, ale zawsze biorę kartkę i włączam sumienie, i głosuję zgodnie z nim." (Tutaj przeczytasz więcej)