Jim Carrey nie odpowie za samobójczą śmierć kochanki. Sprawa została oddalona
Proces 56-letniego aktora miał się rozpocząć 2,5 roku po tragicznej śmierci Cathriony White. Gwiazdor był oskarżony o dostarczenie jej leków, które umyślnie przedawkowała.
Jak wynika z ustaleń "Hollywood Reportera", sąd nie pochyli się nad sprawą Carreya zamieszanego w samobójczą śmierć byłej partnerki. Spór między aktorem a rodziną kobiety ciągnął się od ponad 2 lat. Nie wiadomo, dlaczego sprawa została oddalona, choć pewnym jest, że prawnicy Carreya wystosowali w ostatnim czasie własny pozew.
Przypomnijmy, że w czerwcu 2017 r. sąd w Los Angeles przyjął pozew wystosowany przeciwko aktorowi, który był oskarżany o doprowadzenie do śmierci Cathriony White. Powodem w sprawie był mąż zmarłej Mark Burton oraz jej matka Brigid Sweetman. Twierdzili oni, że Carrey nielegalnie dostarczył swojej ówczesnej partnerce leki na receptę, które przedawkowała.
Bliscy zmarłej złożyli pozew we wrześniu 2016 r. W piśmie znalazło się stwierdzenie, iż aktor znany m.in. z "Truman Show" czy "Maski" "wykorzystując bogactwo i status celebryty, nielegalnie pozyskiwał i przekazywał innym silnie uzależniające i w efekcie prowadzące do śmierci kontrolowane substancje".
Zdaniem męża zmarłej Carrey zdobywał leki na receptę posługując się fałszywą tożsamością. Jako Artur King miał załatwić swojej dziewczynie m.in. Propranolol, lek z grupy beta-blokerów, obniżający ciśnienie tętnicze i działający przeciwlękowo.
W specjalnym oświadczeniu Carrey odniósł się do zarzutów, które odrzucił i nazwał "bezduszną próbą" wykorzystania jego i kobiety, którą kochał. Prawnicy aktora od kilku miesięcy starali się o odrzucenie pozwu, argumentując, że proces odbije się na zdrowiu ich klienta.
Związek Carreya i makijażystki Cathriony White rozpoczął się w 2012 r. Relacja okazała się nader burzliwa. Kochankowie zrywali ze sobą i godzili się tyle razy, że nawet amerykańskie tabloidy szybko straciły rachubę.
Po jednym z kolejnych rozstań zrozpaczona White odebrała sobie życie, przedawkowując leki. Kobietę znaleziono martwą w jej mieszkaniu w Los Angeles 28 września 2015 r. Dwa tygodnie wcześniej obchodziła 30. urodziny.
Śmierć White była dla Carreya ciosem. Kobieta od dłuższego czasu zmagała się z depresją. Pod koniec 2016 r. opublikowano fragmenty zostawionego przez nią listu pożegnalnego.
- Spędziłam trzy ostatnie dni, nie dowierzając, że cię tu nie ma. Mogę żyć ze złamanym sercem i starać się poskładać jego kawałki z powrotem, ale tym razem już nie mam na to siły. Przykro mi, że czułeś się tak, jakby mnie przy tobie nie było. Starałam się dać ci z siebie to, co miałam najlepsze – pisała White.