Joanna Drozda: Znany ojciec na wiele jej w życiu pozwalał
Złośliwe komentarze już dawno przestały ją złościć
Złośliwe komentarze już dawno przestały ją złościć
Joanna Drozda, która w listopadzie świętuje 35. urodziny, nie ma raczej powodów do narzekań. Grywa w ukochanym teatrze i spełnia się jako reżyserka. Od czasu do czasu pojawia się na ekranie, choć nigdy nie zależało jej na podbiciu branży filmowej.
Nastoletni bunt
O graniu marzyła od dziecka, ale musiało minąć wiele czasu, nim zrobiła jakiś poważniejszy krok w wyborze przyszłego zawodu.
- Jak miałam pięć lat, mówiłam, że będę aktorką. Nie żebym robiła coś w tym kierunku, nie chodziłam na konkursy, do teatralnych kółek– opowiadała w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".
Wreszcie jednak trafiła do szkoły teatralnej – i rozumiała, że nie wyobraża sobie życia bez grania.
Odrębne ścieżki
Chociaż jej ojciec od dawna związany był z branżą rozrywkową, Drozda wyznawała, że nie miał żadnego wpływu na jej wybór zawodowy.
- Tata widzi artyzm w czymś zupełnie innym. Mamy bardzo odmienne poglądy na temat sztuki, sukcesu, kariery. Często spieramy się o to – wyjawiała w rozmowie z Agencją W. Impact.
* - Nasze drogi zawodowe znacznie od siebie odbiegają. Tata jest kabareciarzem, estradowcem. Woli bezpośredni kontakt z widzem. Ja natomiast kocham teatr i przeistaczanie się. Stąd preferuję sztukę tzw. wysoką.*
Ojciec dał jej wolną rękę
Choć jej ojciec znał i ciemne, i jasne strony show-biznesu, nigdy niczego córce nie odradzał, dał jej wolną rękę i pozwolił decydować o sobie.
Od zawsze była bardzo samodzielna i potrafiła postawić na swoim. Jeszcze jako uczennica liceum, wyjechała do Stanów Zjednoczonych.
- Tam znalazłam liceum o autorskim programie, tzw. sztuk performatywnych. Mieściły się w nim wydziały: aktorski, reżyserski, techniczny, taneczny – wspominała. - Ja ukończyłam profil aktorski. Dostałam się nawet na studia, jednak stwierdziłam, że wolę dokształcać się w Polsce. Dlatego prosto ze Stanów wylądowałam w Krakowie.
Żarty tatusia
Piękną i utalentowaną Drozdą szybko zainteresowali się ludzie z branży filmowej.
Zaczęła od występów w spektaklach telewizyjnych. W 2009 roku zadebiutowała w pełnym metrażu „Popiełuszko. Wolność jest w nas”. W tym samym czasie zaproponowano jej rolę w popularnym serialu „Dom nad rozlewiskiem”.
Śmiała się, że dopiero kiedy zaczęła pojawiać się na ekranie, ojciec docenił jej pracę.
- Lubi żartować, że nareszcie wzięłam się do roboty. W końcu pojawiłam się w show-biznesie, który on rozumie i ceni – mówiła w rozmowie z Agencją W. Impact.
Strach przed serialem
Ale Drozda długo się wahała, nim przyjęła rolę w serialu. Nie chciała wpaść w pułapkę telewizyjnych tasiemców.
To dlatego tak chętnie pojawia się na teatralnej scenie, gdzie wcielała się między innymi w Emmę Bovary i Rachelę w „Weselu”.
* - Jestem obsadzana w cudownych rolach! Lubię kobiety, które mają odwagę być inne*– zachwycała się w "Gazecie Wyborczej".
Bratnie dusze
Drozda narzekać nie może też na życie uczuciowe. Od wielu lat jest szczęśliwą żoną Piotra Polaka (na zdjęciu). Swojego przyszłego męża poznała jeszcze na studiach w Krakowie. Szybko się okazało, że są „bratnimi duszami”. Zaprzyjaźnili się – a miłość przyszła z czasem.
Teraz są nierozłączni. Razem grali w „Domu nad rozlewiskiem” i występowali w warszawskim Teatrze Dramatycznym.
W 2012 roku na świat przyszedł ich syn. Rodzice nie posiadali się z radości – zresztą podobnie jak szczęśliwy dziadek.
* - Doczekałem się pierwszego wnuka* – cieszył się Tadeusz Drozda w "Fakcie". -* Bardzo się cieszę i duma mnie rozpiera. Małżonka pomaga córce, bo ona zna się na tym lepiej ode mnie, jak to kobieta. Ale ja się bardzo cieszę i wspieram rodzinę.*(sm/mn)