Joanna Koroniewska uwielbia garbusy

22 lipca na ekrany kin wchodzi film Garbi Super Bryka, w sam raz na ten upalny czas.

Joanna Koroniewska uwielbia garbusy

Jest to produkcja wyjątkowa pod wieloma względami. Jednym z jego atutów jest to, że jest to, że usłyszymy w nim polskich aktorów. Głos głównej bohaterki podkłada Joanna Koroniewska, z którą porozmawialiśmy o jej debiutanckiej pracy nad dubbingiem.

Przed premierą filmu Garbi Super Bryka, który Wirtualna Polska objęła potronatem medialnym, czeka Was jeszcze wiele atrakcji z nim związanych. O wszystkich będziemy informować odpowiednio wcześniej. Naprawdę warto uważnie śledzić nasze strony! A teraz już zapraszamy do lektury bardzo ciekawego wywiadu z panią Joanną.

**

Obraz

: Chciałabym zacząć od pytania o dubbing. To był Pani debiut? Jak Pani to wspomina. Kora Jackowska, która udzieliła głosu Ednie w filmie Iniemamocni, była tym zachwycona. Czy z Panią było podobnie?**

Joanna Koroniewska: To była moja pierwsza rola w dubbingu. Wszyscy byli rozbawieni, że ja tak samo euforycznie podchodzę do tej pracy. Zaraz po skończeniu szkoły filmowej marzyłam, żeby się zmierzyć z taką formą. Nigdy wcześniej nie miałam takiej szansy. Gdy zorganizowano casting, na który mnie zaproszono, miałam szczęście go wygrać.

Byłam strasznie zaaferowana. Od pierwszego do ostatniego dnia. Jednocześnie byłam zawiedziona, że trwało to tak krótko. Myślałam, że film będziemy nagrywać co najmniej miesiąc, a to było właściwie kilka spotkań i okazało się, że to już koniec.

Praca w dubbingu bardzo mi się spodobała. Chociaż na pewno nie należy do najłatwiejszych, ale połknęłam bakcyla. Są aktorzy, którzy nie nadają się do tego typu pracy bądź wręcz jej nie lubią, co wcale nie świadczy źle o ich profesjonalizmie, ponieważ to zupełnie inny rodzaj pracy. Ja zdecydowanie polubiłam taką formę. Nie mnie jednak pozostaje ocenić efekt tej mojej pracy. Jestem bardzo przejęta jak ocenią mnie widzowie w tej zupełnie innej od wszystkich moich dotychczasowych ról.

Kiedy nagrywałam poszczególne sceny... to najchętniej grałabym po kilkanaście dubli za każdym razem. W przypadku filmu Garbi, Super Bryka i postaci Maggie, którą dubbingowałam miałam dodatkowo ciekawe i wyczerpujące zadania aktorskie – mnóstwo zróżnicowanych oddechów, przydechów i całą masę krzyków i wrzasków ponieważ film dotyczy wyścigów NASCAR, w których wiele się dzieje. Podczas tej pracy bardzo dotleniłam moje płuca.

WP: Czy nie jest tak, że dubbing jest sprawdzeniem umiejętności aktorskich? Na scenie czy przed kamerą aktor emocje może przekazać za pomocą całego szeregu znaków, tu pozostaje mu do dyspozycji jedynie głos.

J.K.: To podchwytliwe pytanie, które wymaga z mojej strony niejednoznacznej odpowiedzi. Z jednej strony rzeczywiście jest tak, że praca aktora nie polega jedynie na graniu mimiką twarzy, gestów etc., ale też na intonacji. Przy użyciu różnej intonacji słowa mogą nabrać zupełnie innego znaczenia.

Ważne, żeby intonować prawdziwie i zgodnie z tym, co chce się przekazać, zgodnie z tym czego oczekuje od nas reżyser. Tego uczy się każdy student szkoły teatralnej. Oczywiście z różnym skutkiem. Są jednak także znakomici i profesjonalni aktorzy, którzy nie lubią dubbingu z różnych względów. Nie wiem do końca dlaczego i to nie ja powinnam odpowiadać na to pytanie.

Oczywiście można zweryfikować pewne umiejętności: wymowę, atrakcyjność głosu, natomiast nie uważam, że można w ten sposób weryfikować zdolności aktorskie. To mogłoby przede wszystkim skrzywdzić te osoby, które nie lubią ograniczeń, a w dubbingu są duże ograniczenia. Z jednej strony kreuje się indywidualne cechy postaci. Przy Garbim zależało mi na tym, żeby nawet w momentach, w których moja postać (którą gra Lindsay Lohan) była bardziej stonowana, trochę „wariować” głosem – choć z drugiej strony musiałam ściśle dostosować się do obrazu.

Praca w dubbingu może być jednak ciekawym doświadczeniem dla aktora: ja musiałam zdziecinnieć do tej roli. Jestem dużo starsza od mojej bohaterki. Maggie ma w sobie także męskie cechy. I to było o tyle dla mnie ważne, że tego typu postaci nigdy wcześniej nie grałam. I nigdy w życiu tak nie krzyczałam. A wrzeszczałam naprawdę ostro!

WP: Jeszcze wrócę do tego sprawdzianu. W obsadzie jest Wojciech Malajkat. Czy nie było to trochę stresujące grać ze swoim profesorem ze szkoły filmowej?

J.K.: Niestety, nie spotkaliśmy się przy pracy. Nagrania mieliśmy osobno. Natomiast jak posłuchałam jednej z jego nagranych scen, to ogarnęły mnie przerażenie, że nie będę w stanie mu sprostać, a jednocześnie zachwyt nad jego wykonaniem dubbingu.

Wojciech Malajkat to osoba, z której opinią bardzo się liczę. Oprócz tego, że jest wybitnym aktorem, to jeszcze świetnym pedagogiem. Praca z nim bardzo dużo mi dała. Był surowy, ale wiele mnie nauczył.

Rola Malajkata jest genialna, śmiem twierdzić, że może przebić nawet „Kota w butach” z filmu Shrek 2. Jest wybitnie śmieszna.

WP: A jaka jest postać Maggie Peyton?

J.K.: Z jednej strony emanuje kobiecością. W rozpuszczonych włosach... jest taką kokietką. Z drugiej jednak ma dużo cech męskich. Jest zdecydowana, uwielbia się ścigać, jest zwariowana, nieprzewidywalna, no i co najważniejsze – bardzo naturalna.

Lindsay Lohan, która ją gra, wykorzystała różne sposoby na konstruowanie tej postaci, które dawały jej możliwość pokazania naturalności, świeżości. Dzięki pracy przy tym filmie mogłam podejrzeć jej grę klatka po klatce. Dotyczyło to dźwięków pozawerbalnych: oddychania, przydechu, itd. Te elementy musiałam za nią powtarzać i stało się to dla mnie prawdziwym wyzwaniem: moje wykonanie musiało oddać jej naturalność.

WP: Jak to jest mieć samochód za partnera filmowego?

J.K.: Na tę produkcję patrzyłam ze łzą w oku. Myślałam sobie, jak pięknie by było, gdyby takie filmy kręcono w Polsce. Szkoda, że nie stać nas, na realizację filmów z takim rozmachem.

To dotyczy wszystkich produkcji Walta Disneya, które są cudowne. Dodatkowym atutem są polskie dubbingi, które od wielu lat są na najwyższym poziomie.

WP: Czy Pani ma również adrenalinową rządzę, by brać udział w wyścigu, albo przynajmniej siąść koło kierowcy jako pilot rajdowy?

J.K.: Bardzo lubię szybką jazdę. Mam przyjaciół, którzy są rajdowcami, więc jest mi to coraz bliższe. Natomiast z drugiej strony podchodzę do życia bardzo racjonalnie. Chyba za bardzo obawiałabym się o swoje bezpieczeństwo i o troskę najbliższych. A przy takim myśleniu to już nawet adrenalina nie dawałaby mi szczęścia. Jestem więc zwariowana, ale głównie w wyobraźni. W życiu jestem bardzo nudna i pragmatyczna.

WP: Lubi Pani garbusy?

J.K.: Uwielbiam! To są samochody z duszą dla ludzi z duszą. Zawsze interesowałam się designem, w pełnym tego słowa znaczeniu. Lubię... wszystkie formy, czy to w architekturze, czy w sztuce użytkowej, etc. które są nieco inne, odbiegają od powszechnych standardów i wydaje mi się, że garbusy są właśnie takie. To cudowne samochodziki, które być może nie mają dużo koni mechanicznych i nie jeżdżą jak torpedy – no, może oprócz Garbiego – natomiast mają w sobie to coś. Bardzo bym chciała zobaczyć, jak jeżdżą po Meksyku, bo tam podobno wszystkie taksówki to właśnie garbusy.

Natomiast w tym filmie garbus jest zupełnie wyjątkowy! Pod każdym względem. A jak mruga oczami!

WP: A czy Pani samochód ma również jakieś pieszczotliwe imię?

J.K.: Na razie nie mam samochodu. Jeszcze śmieszniejsze jest to, że jestem w trakcie robienia prawa jazdy. Długo trwa to moje „w trakcie” bo ponad dwa lata. Tymczasem w moim życiu po raz kolejny nadszedł moment, który „przyspieszył” moją decyzję – praca nad tym dubbingiem. Wiem, że muszę mieć auto, bo daje ono poczucie wolności. Uważam jednak, że na wszystko przychodzi odpowiedni czas i trzeba właściwie do tego podejść. Jazda samochodem to nie tylko poczucie wolności. Chciałabym być świadomym kierowcą.

Wszyscy doskonale wiemy jaką rzeczywistość zastajemy na drogach. Kiedy widzę na drodze mężczyznę, który w niedozwolonym miejscu zaczyna wyprzedzać a potem zauważam, że obok niego siedzi żona i dzieci, i naprawdę tylko sekundy decydują o wypadku, to wiem, że ten człowiek nie ma wyobraźni. Ja nie chcę być takim kierowcą.

Teraz jestem na etapie rozmów z innymi kierowcami. Dają mi rady, mówią, jak jeździć. Poradzili, że najlepiej będzie, kiedy przyczepię sobie zielony listek i wtedy nikt nie będzie na mnie trąbił… Na znerwicowanych kierowców taki znaczek może zadziałać jeszcze bardziej destrukcyjnie. Bo rzeczywiście jest tak – zwłaszcza w Warszawie – że na ulicach dzieją się dantejskie sceny. Najbardziej śmieszy mnie, gdy ktoś stojąc w korku chce minąć jeden samochód, by być bliżej i oszczędzić tych kilka sekund.

WP: I na zakończenie jeszcze pytanie o zawodowe plany.

J.K.: Mam ich kilka. Na razie nie będę zdradzała szczegółów, bo jestem w trakcie rozmów. Natomiast jedno jest pewne, bardzo chciałabym, tak jak do tej pory mieć możliwość grania zróżnicowanych postaci. Od sierpnia realizujemy kolejne odcinki „M jak miłość”. Zaczynam też grać spektakle teatralne. 22 lipca wchodzi na ekrany film Garbi Super Bryka, więc będę czujna na wszelkie uwagi, także Internautów, których niniejszym bardzo pozdrawiam.

Chciałabym podziękować WP za pamięć o moich urodzinach. – może nie za sam tekst, bo nie jest tak do końca prawdziwy, ale i tak dziękuję. I za przepiękne życzenia urodzinowe od Internautów, za te krytyczne uwagi też, o ile one są uargumentowane i zgodne z prawdą. Chciałabym podziękować też tym, którzy piszą na moją skrzynkę serialową. Mam te wszystkie maile i obiecuję, że wkrótce postaram się choć na część z nich odpisać.

WP: Dziękuję bardzo za rozmowę.

J.K.: Dziękuję i życzę Wszystkim udanych, szczęśliwych wakacji.

Wywiad przeprowadziła Marta Buszko. ZAPRASZAMY DO GALERII ZDJĘĆ JOANNY KORONIEWSKIEJ

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)