Joanna Żółkowska: kobieta niezależna, silna, stawiająca na swoim
06.03.2016 | aktual.: 22.03.2017 15:41
Miała pojawić się tylko na chwilę…
W „Klanie” miała pojawić się tylko na chwilę. Ale kiedy okazało się, że widzowie szaleją za Anną Surmacz, została na kilka lat. W branży Joanna Żółkowska uchodzi za kobietę niezależną, silną i zawsze stawiającą na swoim. A jej niechęć do małżeństwa jest już niemal legendarna.
Aktorka nie kryje, że uraza do legalizacji związków zrodziła się, gdy była jeszcze małą dziewczynką i obserwowała swoją babcię i mamę. Obie, nieszczęśliwe, rozwiodły się i wiodły samodzielne życie. A małą Joasię uczyły, że kobieta powinna być niezależna i samowystarczalna.
I właśnie to Żółkowska przekazała swojej córce, również aktorce, Paulinie Holtz.
href="http://film.wp.pl/joanna-zolkowska-kobieta-niezalezna-silna-stawiajaca-na-swoim-6025225627632257g">CZYTAJ DALEJ >>>
Silne i niezależne kobiety
Kobiety w jej rodzinie zawsze były silne i zdeterminowane. Nie wahały się podejmować odważnych i, według wielu, kontrowersyjnych decyzji. Babcia aktorki nigdy nie kryła, że nie przepada za mężczyznami.
- Gdyby jej młodość przypadła na dzisiejsze czasy, byłaby feministką i chodziła ze sztandarami. Ale nie wiem, dlaczego tak nie lubiła mężczyzn – mówiła Żółkowska w magazynie "Skarb".
To dlatego zdecydowała się na rozwód i sama zajęła się wychowywaniem dzieci.
''Czuję zapach jego kochanek''
Żółkowska przyznawała, że w dzieciństwie była pozbawiona silnych męskich wzorców. Jej ojciec, „szalony, tajemniczy”, średnio interesował się swoimi dziećmi. Był również wielkim uwodzicielem, za którym kobiety po prostu szalały.
- Czasami, kiedy patrzyłam na niego, wydawało mi się, że czuję zapach jego kochanek – mówiła aktorka.
Dopiero po kilkunastu latach matka Joanny, nie mogąc znieść tej sytuacji, zażądała rozwodu. To sprawiło, że dziewczynka zupełnie zwątpiła w sens składania przysięgi przed ołtarzem.
* - Małżeństwo nie daje poczucia bezpieczeństwa. Wyniosłam to z domu. Pierwszym mężczyzną dziewczynki jest jej ojciec*– dodawała.
Wielka miłość
Już w dzieciństwie Żółkowska zrozumiała, że kobieta musi być samodzielna i nigdy nie powinna uzależniać się od mężczyzny.
Potencjalnych partnerów traktowała więc nieufnie i z dystansem, ale nawet to nie uchroniło jej przed miłosnym rozczarowaniem. Kiedy zakochała się po raz pierwszy, jej wybranek złamał jej serce.
Później była jeszcze ostrożniejsza – ale wreszcie i tak trafiła ją strzała amora. Zakochała się w aktorze i reżyserze, starszym od niej o 13 lat Witoldzie Holtzu. I niedługo potem na świat przyszła ich córka Paulina.
Zmiana ról
Żółkowska, w przeciwieństwie do wielu innych aktorek, które urodziły dziecko, nie zamierzała odwieszać na bok świetnie zapowiadającej się kariery. Praca dawała jej siłę i poczucie niezależności.
To mąż, otrzymujący niewiele zleceń, zajmował się córką (na zdjęciu). Żółkowska zaś brylowała na scenie, a także na dużym i małym ekranie.
Wydawało się, że im obojgu odpowiada taki układ. Ale po kilkunastu latach aktorka stwierdziła, że dusi się w tym związku. I postanowiła odejść.
Połączyła ich tragedia
Ale życie w pojedynkę jej nie interesowało. Wkrótce po rozstaniu z Holtzem związała się z reżyserem Robertem Glińskim.
I to u jego boku znalazła szczęście – choć początki nie były kolorowe. Kochanków zbliżyła do siebie tragedia. Żółkowska zaszła w ciążę, ale poroniła. To Gliński wspierał ją w najtrudniejszych chwilach.
Połączyła ich także miłość do teatru i filmu. Szanowali swoją pracę i nigdy nie byli zazdrośni o swoje artystyczne osiągnięcia.
„Nie jestem niczyją żoną”
Choć wydawało się, że Gliński i Żółkowska są dla siebie wręcz stworzeni, ich związek nie przetrwał próby czasu.
– Miałam sukcesy w zawodzie, trudniej było w sprawach damsko-męskich. Wszystkie cechy, które ja u siebie cenię, nie sprzyjają związkom. Jestem skoncentrowana na sobie, a mężczyzna lubi, jak kobieta jest jego, poświęca się, żyje jego życiem, jest podpórką. Ja, niestety, nigdy taka nie byłam – wyznawała w "Twoim Stylu".
Nie przeszkadza jej bycie singielką. Nigdy nie rozpaczała z powodu samotności – zresztą, jak podkreśla, nie jest sama, ma wielu przyjaciół i ukochaną córkę. A do małżeństwa dalej jej nie ciągnie.
- Nie jestem niczyją żoną i nigdy nią nie byłam. I tak zostanie, chyba żebym upadła na głowę– dodawała.
(sm/mn)