John le Carré o Philipie Seymourze Hoffmanie: dosłownie wypalał się na naszych oczach

* – Od pierwszego spotkania dawało się wyczuć w nim bystrość umysłu i przenikliwą intuicję. To samo dotyczyło jego inteligencji – napisał w niedzielnym „New York Timesie” (20 lipca) o zmarłym w lutym Philipie Seymourze Hoffmanie John le Carré, autor bestsellerowych thrillerów, regularnie przenoszonych na ekran, w tym „Bardzo poszukiwanego człowieka”, którego na polskich ekranach oglądać będziemy od 8 sierpnia.*

John le Carré o Philipie Seymourze Hoffmanie: dosłownie wypalał się na naszych oczach
Źródło zdjęć: © Forum Film

22.07.2014 15:42

Wielu aktorów gra inteligentnie, ale Philip był w tym niezwykle autentyczny: był artystycznym erudytą, artystą wszechstronnym, którego inteligencja oblewała cię niczym światło jarzeniowe, a zarazem bezpiecznie otulała. Dawało się to odczuć zwłaszcza przy powitaniu, gdy ściskał twoją dłoń, po czym obejmował szyję ramieniem i przytulał cię serdecznie, policzek przy policzku. A jeśli był w jeszcze serdeczniejszym nastroju, ściskał cię wylewnie jak pluszowego misia, po czym odsuwał się na pewną odległość i z promiennym uśmiechem chłonął efekty powitania. „Bardzo poszukiwany człowiek” to ostatnia główna rola laureata Oscara za film „Capote”. Hoffman zagrał tu tajnego agenta Gunthera Bachmanna. – Żaden aktor nigdy nie wywarł na mnie takiego wrażenia jak Philip podczas tego pierwszego spotkania – wspominał dalej le Carré – ani Richard Burton, ani Burt Lancaster, ani nawet Alec Guinness. Philip powitał mnie tak, jakby czekał na to całe życie, choć podejrzewam, że witał tak każdego. Natomiast ja rzeczywiście
długo czekałem na to spotkanie. Uważam jego rolę w filmie „Capote” za najlepszy występ pierwszoplanowy, jaki kiedykolwiek widziałem na srebrnym ekranie. Ale nie odważyłem się mu tego powiedzieć, ponieważ istnieje niebezpieczeństwo, że jeśli pochwalisz aktora za świetną rolę dziewięć lat temu, będzie domagał się wyjaśnień, czego brakowało jego późniejszym występom.
Philip Seymour Hoffman, jak zauważał le Carré, całkowicie oddawał się swojej pracy. – Dosłownie wypalał się na naszych oczach – relacjonował pisarz, który był obecny na planie „Bardzo poszukiwanego człowieka. – Nikt nie byłby w stanie żyć jego tempem i wytrzymać to na dłuższą metę, do czego sam przyznawał się w rzadkich i zaskakujących chwilach, gdy uchylał rąbka swojej prywatności. – Przyjdzie nam długo czekać na kolejnego Philipa – podsumowywał.

Od ataku na World Trade Center minęło 10 lat. Służby wywiadowcze w całej Europie nadal tropią groźnych islamistów. Do Hamburga, uznawanego za jedną z głównych siedzib terrorystów, przedostaje się młody Czeczen, Issa (Grigorij Dobrygin). Jego przyjazd natychmiast wzbudza niepokój kontrwywiadu niemieckiego oraz brytyjskiego. Tajemniczy mężczyzna rości sobie bowiem prawo do gigantycznej fortuny zdeponowanej przed laty w prywatnym banku. Służby podejrzewają przybysza o wspieranie terroryzmu. W przygotowanej przez nie prowokacji, role do odegrania będą mieć nie tylko agenci. Do rozgrywki przystąpi także młoda idealistka, prawniczka Annabel (Rachel McAdams) i leciwy bankier (Willem Dafoe), który jako jedyny ma dostęp do podejrzanego konta. Rozpoczyna się walka wywiadów i wyścig, którego stawką jest międzynarodowe bezpieczeństwo.

Zwiastun:

* „Bardzo poszukiwany człowiek” w kinach od 8 sierpnia!*

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)