79-letnia aktorka, która otrzymała niedawno swoją siódmą nominację do Oscara za rolę w filmie "Tajemnica Filomeny", nie zamierza odchodzić z pracy.
- "Emerytura" to najgorsze słowo w moim słowniku - oznajmiła Dench. - "Stara" to kolejne. W moim domu nie wolno ich wypowiadać. Nie wolno też nazywać mnie "zabytkową". Lubię za to słowa "entuzjastyczny" i "cięcie", bo przypominają mi o realizacji scen na planie.
Gwiazda opowiedziała także o swojej nierównej walce z chorobą oczu, czyli zwyrodnieniem plamki żółtej, na które chorowała także jej matka.
- Jest mi ciężko - przyznała aktorka. - Nie mogę już czytać, nie mogę malować jak kiedyś. Próbuję oglądać filmy, choć przychodzi mi to z dużym trudem. Ale na tym kończą się złe strony, nie jest tak tragicznie. Wolę skupiać się na tych dobrych. Nadal widzę i to jest najważniejsze.
Od 21 lutego polscy widzowie mogą podziwiać Judi Dench we wspomnianym dramacie "Tajemnica Filomeny".