Katarzyna Bujakiewicz: Nie dałam się oszpecić
Reżyserzy chętnie obsadzali ją w rolach pielęgniarek oraz miłych dziewczyn z sąsiedztwa.I choć miała okazję to zmienić, podjęła decyzję o utrzymaniu wizerunku łagodnej i nieskomplikowanej.
Widzowie przyzwyczaili się, że Katarzyna Bujakiewicz grywa dobroduszne pielęgniarki. Wciąż pamiętamy ją jako Martę z tasiemca "Na dobre i na złe" czy jako Sylwię z produkcji "Lekarze".
Jak się okazuje, ten wizerunek jej nie przeszkadza. "Plagi Breslau", w którym zagrała u boku takich gwiazd jak Małgorzata Kożuchowska, Daria Widawska czy Andrzej Grabowski, miały okazję zmienić ciepłe oblicze gwiazdki, ale Bujakiewicz nie chciała z tego skorzystać. Jak donosi "Fakt", Kasia odmówiła metamorfozy na planie filmu Vegi. Podobno nie chciała się oszpecić, tak jak zrobiły to jej koleżanki po fachu.
- Nie dałam się oszpecić Patrykowi Vedze. Po prostu powiedziałam mu jasno, że muszę być śliczna. I tak zostało - przyznała zadowolona z siebie . - Moja rola to na szczęście ciepła, dobra, miła, czuła i cierpiąca żona - dodała.
Czyżby Bujakiewicz miała na uwadze udział w kampaniach reklamowych popularnych kosmetyków? Nie od dziś wiadomo, że marki chętnie nawiązują współpracę z aktorkami, które są lubiane i dobrze się kojarzą. W ubiegłym roku gwiazda pojawiła się u boku Agnieszki Więdłochy w reklamach farb do włosów. Bujakiewicz, podobnie jak jej młodsza koleżanka, ostrożnie wybiera role, które pomagają jej zachować wypracowany wizerunek "sympatycznej dziewczyny z sąsiedztwa”.