Katarzyna Bujakiewicz: Szkolnych upokorzeń Więckiewiczowi nie zapomni nigdy
09.10.2015 | aktual.: 22.03.2017 09:39
W ostatnich latach Katarzyna Bujakiewicz pojawiała się na dużym ekranie sporadycznie – ale być może teraz ta sytuacja ulegnie zmianie.
W ostatnich latach Katarzyna Bujakiewicz pojawiała się na dużym ekranie sporadycznie – ale być może teraz ta sytuacja ulegnie zmianie.
Już w listopadzie aktorka wystąpi w kontynuacji „Listów do M.” (zobacz zwiastun), komedii romantycznej, która stała się niekwestionowanym hitem 2011 roku, znalazła się w czołówce najchętniej oglądanych polskich filmów, a także tych najdłużej wyświetlanych w naszych kinach, i zgromadziła na widowni ponad 2,5 miliona widzów, zarabiając przeszło 50 milionów złotych.
Ale na tym jej przygoda z pełnym metrażem się nie skończy – już niebawem aktorka wystąpi w „Kolekcji sukienek” Marzeny Więcek.
Czy dzięki temu kariera Bujakiewicz wreszcie ruszy z miejsca? Przekonamy się niebawem, ale są na to spore szanse, bo uśmiechnięta i pogodna blondynka od dawna cieszy się sympatią widzów i znajomych z branży. W zasadzie mało kto jej nie lubi. Oprócz kilku zazdrosnych koleżanek i pewnego mężczyzny – znanego aktora – który swego czasu mocno zalazł jej za skórę.
href="http://film.wp.pl/katarzyna-bujakiewicz-szkolnych-upokorzen-wieckiewiczowi-nie-zapomni-nigdy-6025228402115201g">CZYTAJ DALEJ >>>
Zazdrosne koleżanki
O aktorstwie Bujakiewicz marzyła już od dzieciństwa. Kiedy Andrzej Maleszka wypatrzył ją w szkole i zaprosił do udziału w filmie, ubłagała rodziców, by pozwolili jej grać. Na ekranie zadebiutowała jako sześciolatka i szybko zrozumiała, że praca na planie to jej przeznaczenie. Już wtedy jednak spotkała się z nieprzyjemnościami ze strony zazdrosnych koleżanek.
- Negatywny odbiór w szkole był – wyjawiała w Gali. - Pojawiała się zazdrość: „O rany, ona gra w telewizji!”. Dziewczyny w podstawówce obsikały mi torbę za tę telewizję. Więc raczej z tego powodu miałam nieprzyjemności, a nie profity.
Studenckie otrzęsiny
- Od szóstego roku życia mierzyłam się z tym i efekt jest taki, że teraz raczej już się niczego nie boję… - twierdziła w Gali, dodając, że złośliwe zachowanie koleżanek jedynie ją zahartowało.
Nie zrezygnowała ze swojego marzenia i po maturze złożyła papiery do wrocławskiej szkoły teatralnej. Została przyjęta i uznała, że jest w stanie przetrwać wszystko, byle tylko otrzymać wymarzony dyplom.
Ale życie szybko zweryfikowało jej plany. Kilka dni później starsi koledzy urządzili pierwszoroczniakom „fuksówkę”, czyli studenckie otrzęsiny. Jednym z tych najbardziej zawziętych był Robert Więckiewicz.
Konflikt z Więckiewiczem
- Nagle w życiu jedynaczki, wyrwanej z domu, gdzie miała całodobową opiekę rodziców i ukochanej babuni, pojawia się Więcol z kolegami – wspominała Bujakiewicz w Na żywo, dodając, że nie spodziewała się piekła, jakie jej zgotowali.
To właśnie Więckiewicz obrał ją sobie za cel i zmuszał do wykonywania wielu upokarzających zadań. Wspominała na przykład, że musiała chodzić po mieście z tabliczką "Nazywam się Katarzyna Bujakiewicz, jestem fuksicą pierwszego roku" albo palić papierosy w zadymionej toalecie, w której o mało się nie udusiła.
Czas nie zaleczył ran
- Byłam słaba psychicznie, był to dla mnie bardzo ciężki czas – opowiadała aktorka i dodawała, że przez Więckiewicza zaczęła poważnie myśleć o rzuceniu szkoły. Cudem wytrzymała. Czas nie zaleczył tych ran.
- Choć minęło dwadzieścia pięć lat, odkąd oboje studiowali aktorstwo na jednej uczelni, Kasia nadal nie lubi oglądać Roberta na ekranie. Bo chociaż jest znakomitym aktorem, ona ciągle widzi w nim osobę, która w szkole z premedytacją uprzykrzała jej życie - mówi w Na żywo znajoma aktorki.
(sm/jz)