Kazimierz Kutz nie żyje. Miał 89 lat
Reżyser od lat zmagał się poważnymi z chorobami. Pod koniec listopada został przewieziony do szpitala w bardzo złym stanie. Trafił na oddział geriatryczny, gdzie zmarł we wtorek. Informację podał katowicki oddział Telewizji Polskiej.
Kutz zasłynął jako twórca kontrowersyjny, odważny, pobudzający swoimi filmami do dyskusji. Nie bał się głośno wyrażać swojego zdania. Nigdy nie chciał być nijaki, gardził przeciętnością.
Urodził się 16 lutego 1929 r. w Szopienicach. Pochodził z rodziny górniczej. Rodzice spodziewali się, że Kazimierz po szkole zacznie pracę w kopalni, ale on nie chciał, uważał, że to nie jest życie dla niego.
- Wybrałem inny świat, musiałem się napocić, żeby w tej kopalni nie skończyć – mówił w "Twoim Stylu". - Startowałem z samego dołu, pierwszy śląski film zrobiłem dobrze po czterdziestce. Minęło trochę czasu, zanim do czegoś doszedłem.
W 1955 r. był asystentem Andrzeja Wajdy przy realizacji "Pokolenia", cztery lata później zadebiutował "Krzyżem walecznych".
Pytany o najważniejsze filmy w swojej karierze, podawał dwa tytuły: "Nikt nie woła" i "Sól ziemi czarnej". Podkreślał jednak, że równie ważna była dla niego książka "Piąta strona świata", którą nazywał swoim "artystycznym pożegnaniem". Cieszył się za każdym razem, kiedy mógł włożyć kij w mrowisko, zmusić swoim dziełem do dyskusji.
- Trzeba ludzi prowokować do myślenia. To dla mnie rodzaj gry, przyjemności. Nie ma dla mnie nic gorszego niż obojętność, wzruszenie ramion, znaczy, że człowiek nie trafia w tarczę – mówił w wywiadzie.
Za pracę twórczą otrzymał Order Odrodzenia Polski, Medal "Zasłużony Kulturze Gloria Artis", Order Ecce Homo i kilkadziesiąt innych nagród i odznaczeń.
W latach 1989–1991 był dyrektorem ośrodka TV Kraków. Z czasem coraz mocniej zaczął się angażować w politykę, by w 1997 r. dostać się do Senatu (bezpartyjny z listy Unii Wolności). Był senatorem przez cztery kadencje, wicemarszałkiem Senatu w latach 2001-2005 i posłem na Sejm (2007-2011). Z polityki wycofał się w 2015 r.
Żenił się trzykrotnie, ale dopiero u boku trzeciej małżonki odnalazł szczęście i skończył z romansami.
- Reżyser jest bardzo zajętym człowiekiem, a jednocześnie pracuje z kobietami. Rzadko która żona to wytrzymuje. Na dobrą sprawę młody reżyser nie powinien mieć żony, dlatego reżyserzy przeważnie mają bardzo dużo kochanek. I tak powinno być – opowiadał na portalu Dolnośląskość, tłumacząc, dlaczego jego poprzednie związki nie przetrwały.
- Zawsze żyłem pełnią i starałem się być na bieżąco - mówił w "Gali". - Chodzi o to, by nie zawracać innym głowy, nie robić ze swojej choroby terroru – dodawał.
Pod koniec życia mieszkał w domu opieki w Józefowie. Od dawna chorował, przez wiele lat walczył z rakiem prostaty i pokonał go. Jednak jego stan wymagał hospitalizacji. Kutz został przyjęty na oddział geriatryczny w jednym z podwarszawskich szpitali.