Komisja Etyki TVP: Hanna Lis nierzetelna

"Błędy warsztatowe i proceduralne wszystkich uczestników procesu przygotowania materiału emisyjnego doprowadziły do tego, że był on źle zredagowany" - pisze w swoim raporcie Komsisja TVP.

Przypomnijmy, że dziennikarka została zwolniona z funkcji prowadzącej "Wiadomości", kiedy nie przeczytała dopisanego do "startówki" przez wydawcę zdania informującego, że ranking europosłów (na podstawie którego zrobiono materiał) został przygotowany przez Instytut Spraw Publicznych, którego szefowa startuje do PE z list PO.

Szef "Wiadomości" Jan Piński potraktował ten czyn jako naruszenie etyki dziennikarskiej, po czym zawiesił Hannę Lis w prowadzeniu wieczornego wydania serwisu informacyjnego, a następnie wręczył jej wypowiedzenie z pracy.

KE TVP doszła do wniosku, że zdanie, które zostało dopisane przez kierownictwo "Wiadomości" do było zgodne z prawdą (jednak nie zawierało nazwiska szefa Instytutu Spraw Publicznych, który kandydował do PE z listy PO). Co więcej, KE wykazała, że zdanie zostało dopisane przez wydawcę Katarzynę Bajszczak o godz. 18:45, a nie jak twierdziła dziennikarka: tuż przed emisją "Wiadomości".

KE TVP doszła więc do wniosku, że Hanna Lis "przed wejściem do studia nie dołożyła staranności i nie została bezpośrednio i wyraźnie poinformowana o dokonaniu przez kierownictwo zmian". Jednak zmiana tekstu startówki nie była sprzeczna z kompetencjami i uprawnieniami kierownictwa.

Ponadto KE TVP mocno zaakcentowała problem "braku bezpośredniej komunikacji na linii: kierownictwo-prezenter oraz wydawca-prezenter".

Komisja Etyki TVP bezpośrednio odniosła się także do postępowania Hanny Lis:

"-Z konfrontacji wyjaśnień Hanny Lis i relacji wydawcy Katarzyny Bajszczak wynika, że prezenterka postanowiła nie odczytać dodanego zdania po tym, kiedy dowiedziała się kto jest szefem Instytutu. Ta decyzja red. Lis stoi w sprzeczności z rzetelnością dziennikarską" -czytamy w portalu WirtualneMedia.pl

KE TVP podsumowała raport, że sposób dodania zdania do startówki "nie naruszył klauzuli sumienia w stosunku do prezentera".

- Ten werdykt urąga faktom i zdrowemu rozsądkowi. Czekam ze spokojem na orzeczenie niezawisłego sądu, w którym nie będę przesłuchiwana przez podwładnych Pana Pińskiego w jego obecności, jak to miało miejsce w przypadku tak zwanej komisji etyki TVP - powiedziała portalowi Wirtualnemedia.pl Hanna Lis.