Konsultant od nostalgii na planie "Króla Lwa". To nie jedyny dziwny zawód w Hollywood
Przy najnowszej produkcji "Króla Lwa" zatrudniono konsultanta do spraw nostalgii. Brzmi abstrakcyjnie? Cóż. To nie jedyna dziwna posada na planie filmowym. Zobaczcie czego to producenci nie wymyślą, aby stworzyć prawdziwe arcydzieło, w które uwierzą widzowie.
Chance the Rapper, który dostał niewielką rólkę w filmie, pojawił się na pokładzie nowego "Króla Lwa" przede wszystkim jako konsultant nostalgiczny. Jego zadniem było dbanie o wystarczającą ilość smutku w filmowych scenach. Dzieci miały się tyle samo śmiać, co wzruszać. A wszystko dlatego, że producent filmowy, Donald Glover miał obsesję na punkcie oryginalnej kreskówki, którą oglądał w dzieciństwie. Najwyraźniej zabieg się nie udał, bo nowej produkcji daleko do wiernego oryginału. Jednak w miarę jak pojawiają się coraz to nowe tytuły w Hollywood, fach konsultanta nostalgicznego może robić wrażenie. Ale to tylko jeden z wielu dziwnych "zawodów" filmowych.
Zobacz wideo:
Konsultant entomologiczny
Ray Mendez dostarczył 5 tys. karaluchów do komedii z 1996 r. "Joe’s Apartment" i 20 tys. owadów do horroru "Creepshow" z 1982 r. (Zapewniał też ćmy dla "Milczenia owiec".) Ale prawdziwym guru owadów jest Steven Kutcher. Ten uznany konsultant entomologiczny pracował na planie takich filmów jak: "Jurassic Park" i "Spider-Man" dostarczając dziwne stwory ze świata przyrody. Jego zwyczaj brania ze sobą owadów do rożnych programów telewizyjnych nie zawsze był dobrym pomysłem. Podczas kręcenia jednego z nich, kilka jego ptaszników uciekło z terrarium.
Doradca do spraw orgii
Taki człowiek pojawił się w kinie jeden jedyny raz - w 1959 r. przy produkcji ważnej sceny filmowej z Giną Lollobrigidą. W produkcji zatytułowanej "Salomon i królowa Saby" jest scena pogańskiego festynu miłosnego. Dbał on o stworzenie zmysłowej, a przez to bardzo wiarygodnej sceny, która miała zapaść w pamięć widzów na lata. Udało się. Film został ogłoszony jednym ze śmielszych w dziejach historii kina, a warto przypomnieć że było to jeszcze przed amerykańską rewolucją seksualną.
Koordynator do spraw intymnych
Podobnej roli, choć raczej "hamującej" niż "ośmielającej" podjął się człowiek na planie najnowszego Bonda. Koordynator do spraw intymnych miał czuwać nad scenami łóżkowymi Daniela Craiga i jego filmowej partnerki Any de Armes. Jego zadaniem było zapewnienie aktorom komfortu i pilnował ich granic. Taka funkcja jest ważna w obecnych czasach z uwagi na popularną akcję #metoo.
Osoba od dodatkowego dialogu
To nie jest zbyt populara fucha na planie filmowym, bo znaczenia odebrało jej zaangażowanie takiego człowieka w 1929 r. w filmie "Poskromienie złośnicy" Sama Taylora. Jego zadaniem było zaadaptowanie sztuki Szekspira dla potrzeb współczesnych. Wydaje się, że ten zawód przetrwał, choć może nie w oryginalnej formie - w końcu twórcy ukochali przenoszenie sztuk teatralnych na wielki ekran, żeby wspomnieć tu choćby "Romeo i Julię" czy "Sen nocy letniej". Każdy z nich z uwagi na anachroniczną strukturę wymagał współczesnego "zmiękczenia".