Kristanna Loken po rozwodzie zaczęła się umawiać z mężczyznami i kobietami. "To kwestia energii. Płeć nie ma znaczenia"
15 lat temu, na początku lipca, odbyła się światowa premiera filmu "Terminator 3: Bunt maszyn", kolejnej części bijącej rekordy popularności serii z Arnoldem Schwarzeneggerem w jednej z głównych ról. Jego przeciwniczkę, T-X, zagrała Kristanna Loken. Co dzisiaj słychać u pięknej Amerykanki?
Ojciec Kristianny Loken był pisarzem, matka zaś modelką - oboje porzucili swoje zajęcia, by prowadzić farmę owocową. Tam właśnie mała Kristianna spędziła całe dzieciństwo. Już od najmłodszych lat miała jednak ambicje, by zaistnieć w show-biznesie. Wspierana przez mamę, zaczęła stawiać pierwsze kroki jako modelka. Wkrótce dziewczyną, wyróżniającą się oryginalną i nietuzinkową urodą, zainteresowali się również filmowcy. A ona, jak twierdziła, zawsze chciała zostać aktorką, dlatego bez wahania wykorzystała tę szansę.
Zaczynała od występów w serialach - zadebiutowała w "As the World Turns", potem pojawiła się w "Ulicach Nowego Jorku" czy "Nowych przygodach Supermana".
Nieco większą rolę powierzono jej w "Unhappily Ever After", a potem wreszcie zagrała w pełnym metrażu, filmie "Academy Boyz". Po kolejnych serialach "Pensacola: Wings of Gold", "Mortal Kombat: Porwanie", "D.C" czy "Philly", wreszcie otrzymała rolę, dzięki której zdobyła popularność.
To Schwarzenegger wpadł na pomysł, by w trzeciej części "Terminatora" jego przeciwnikiem była kobieta; uznał że publiczność będzie się świetnie bawiła, patrząc, jak okłada go piękna i seksowna kobieta.
Loken zjawiła się na przesłuchaniu i bez trudu pokonała swoje rywalki; Arnold nie krył podziwu dla jej talentu, zachwycał się również jej pięknym, wysportowanym ciałem. Ona sama zresztą również była z niego zadowolona, dlatego zrezygnowała z dublerki i zgodziła się rozebrać przed kamerami.
- Wiedziałam, że po tym filmie moje życie się zmieni, ale nie byłam przygotowana na to, że nie będę już dłużej anonimowa - mówiła. - Ten film otworzył przede mną wiele drzwi.
Rok później pojawiła się w telewizyjnym "Pierścieniu Nibelungów", gdzie wcieliła się w piękną Brunhildę. I w zasadzie od tego momentu skończyła się jej dobra passa, kolejne produkcje nie przyniosły już jej tyle uznania. Pojawiła się w "BloodRayne" w reżyserii Uwe Bolla, uważanego za najgorszego reżysera świata. Za ten występ sama Loken została nominowana do Złotej Maliny w kategorii "najgorsza aktorka". To jej jednak nie zraziło; u Bolla pojawiła się ponownie dwa lata później, w "Dungeon Siege: W imię króla". Stale grywała też w serialach, między innymi "Painkiller Jane", "Słowo na L" czy "Tożsamość szpiega". Niedawno można ją było oglądać w "Beyond the Game", a już niedługo premierę będzie miało "Demo" z jej udziałem.
Obecnie aktorka rzadziej pojawia się na ekranie, ponieważ niedawno została matką małego Thora. Nie myśli jednak o ustatkowaniu się - gdy w 2009 roku, po kilkunastu miesiącach małżeństwa, rozwiodła się z Noahem Danbym, zaczęła "korzystać z życia".
- Umawiałam się na randki i uprawiałam seks z mężczyznami i kobietami, i muszę powiedzieć, że relacje, które miałam z niektórymi kobietami były bardziej satysfakcjonujące, seksualnie i emocjonalnie, niż te z mężczyznami... Łączę to z aurą, energią. I jeśli osoba, z którą się łączę, jest kobietą, to po prostu tak jest. To sprawia, że moje życie się toczy - twierdziła. Jedną z jej partnerek była Michelle Rodriguez.