Krystyna Sienkiewicz: kryła w sobie smutną tajemnicę
Gdy trafiła na wielki ekran, z miejsca stała się ulubienicą męskiej części publiczności. Wydawało się, zwłaszcza w tych trudnych i ponurych czasach, że jej życie przypominało bajkę: była piękna, inteligentna, zabawna i bogata, jeździła po świecie, w kieszeni miała dolary, a panowie tracili dla niej głowy.
W rzeczywistości Krystyna Sienkiewicz kryła w sobie wielką tajemnicę. W młodości została ciężko doświadczona przez los i nigdy nie zapominała o traumatycznych przeżyciach z dzieciństwa. Jako mała dziewczynka straciła rodziców, a potem została rozdzielona z bratem, którego umieszczono w domu dziecka. Wkrótce zaś i ona sama trafiła do sierocińca.
Długo szukała uczucia, jednak nie dane jej było zaznać szczęścia w miłości. Mawiała, że woli życie w pojedynkę i nie chce być zdana na niczyją łaskę. I choć twierdziła, że nie pragnie mieć dzieci, kiedy usłyszała o porzuconej w szpitalu dziewczynce, nie mogła pozostać obojętna na jej los.
''Brat chciał mnie zabić''
Urodziła się 14 lutego 1935 roku w Ostrowi Mazowieckiej, gdzie jej mama zatrudniła się jako nauczycielka, ojciec zaś otrzymał posadę sekretarza gminy.
Jak przyznawała, z dzieciństwa pamięta niewiele, ale po latach dowiedziała się, że niewiele brakowało, a zginęłaby z ręki... własnego brata.
- Z opowiadań wiem, że Rysiu, mój starszy brat, chciał mnie zabić – opowiadała w Super Expressie.
- Gdy byłam malutka, stanął nade mną z ogromnym polanem i krzyknął: "Smerda, won z mojej luli". Pewnie chciał powiedzieć: "Smarkula, won z mojego łóżeczka", ale mu nie wyszło. Na szczęście mama to zobaczyła i go powstrzymała. Inaczej byłabym okaleczona albo bym nawet po prostu nie żyła.
Pomógł jej dyrektor sierocińca
Rodziców straciła wcześnie. Wiele razy się przeprowadzali, szukając jakiegoś bezpiecznego i spokojnego miejsca do życia, ale, niestety, los im nie sprzyjał. Ojca Sienkiewicz aresztowało SS; trafił do obozu i tam został zabity. Matka zaczęła ciężko chorować. Pomoc nie przyszła na czas i kobieta zmarła. Mała Krystyna i jej brat Ryszard zostali zupełnie sami.
To ciotka zaoferowała swoją pomoc, przyjmując do siebie dziewczynkę. Ale chłopcem nie zdołała się już zaopiekować.
- Rysia nie mogła zabrać, bo miała już 2-letniego synka, jej mąż zginął w Powstaniu Warszawskim. Nie dałaby więc sama rady z trójką dzieci. Rysio trafił więc do domu dziecka przy ul. Krypskiej w Warszawie, a ja z nią pojechałam do Szczytna – opowiadała aktorka w Super Expressie.
To właśnie dyrektor domu dziecka odkrył jej talent plastyczny, kiedy przyjechał z wizytą, by poznać siostrę Rysia.
- Chyba uznał, że jakiś potencjał mam. Ciotka chciała, bym była przedszkolanką, ale on powiedział: "Po moim trupie! Nie będzie żadną przedszkolanką, skończy wyższą uczelnię". I zabrał mnie na rok do sierocińca, a potem zapisał do liceum plastycznego w Łodzi.
Zaczęło się od grypy
Od tej pory sytuacja Sienkiewicz znacznie się poprawiła. Bez problemu dostała się na warszawską ASP, a potem nawiązała współpracę ze Studenckim Teatrem Satyrycznym, robiąc dla nich kostiumy i scenografię. Choć była tak blisko sceny, nie myślała jednak wcale o graniu. Aktorką została właściwie przez przypadek, dzięki... grypie.
- Wczesną wiosną wybuchła epidemia grypy i koleżanka Ola, która grała w STS-ie, pochorowała się. Zrobiłam zastępstwo* – opowiadała w _Super Expressie_. *- Latem nie występowałam. A jesienią znowu zaczęły się grypy, Ola znów zachorowała...
Koledzy namawiali ją, by nie rezygnowała z występów. Mieli rację, bo już wkrótce Sienkiewicz zaczęła otrzymywać kolejne, bardzo intratne propozycje zawodowe.
- Nie skończyłam szkoły aktorskiej, bo kręciłam już filmy, robiłam reklamy. Wydaje mi się, że STS dał mi wszystko, co trzeba do aktorskiego majątku – twierdziła.
''Kandydatka do usidlenia''
Mężczyźni za nią szaleli.
- Nie musiałam podstawiać chłopakom nogi, to oni mi podstawiali, bym lądowała w ich ramionach* – śmiała się w _Super Expressie_. *- Zarabiałam, miałam dolary, no to byłam pożądaną kandydatką do usidlenia. Mogłam wybierać, przebierać. I wybierałam, przebierałam.
Ale o swoich podbojach miłosnych mówiła niewiele, a nazwiska swoich wielbicieli trzymała w tajemnicy.
Wiadomo na pewno tylko o dwóch, tych, którym udało się wcisnąć na palec aktorki obrączkę. Pierwszym z nich był Włodzimierz Rylski, piosenkarz. Rozstali się, gdy Rylski postanowił przeprowadzić się do Niemiec, a Sienkiewicz, zadowolona z przebiegu swojej kariery, stwierdziła, że nie zamierza opuszczać Polski.
Drugim zaś został kolega z STS-u, Andrzej Przybylski. Ten związek miał jednak wyjątkowo przykre zakończenie.
Ślub z rozsądku
Jeszcze zanim Sienkiewicz stanęła po raz drugi przed ołtarzem, poruszona losem porzuconej w szpitalu małej Julki, postanowiła dziewczynkę adoptować, choć wcześniej zarzekała się, że nie będzie miała dzieci. To dlatego aktorka postanowiła ponownie wyjść za mąż.
- Chciałam, by dziecko miało fajny dom – tłumaczyła w Super Expressie. Wkrótce jednak zrozumiała, że decyzja o ślubie została podjęta zbyt pochopnie.
- Nie zrobiłam intercyzy i to był błąd. Pół majątku wyprowadził dla swojego dziecka i kobiet, które miał – opowiadała.
Nie potrafiła jednak długo żywić żalu do byłego małżonka. Po latach wybaczyła mu wszystko i zajęła się Przybylskim, gdy inni go opuścili.
- No cóż, nikt nie jest bez winy. Dlatego kiedy umierał na raka już po naszym rozwodzie, opiekowałam się nim – mówiła.
Ale od tamtej pory postanowiła cieszyć się życiem „singielki”, zawsze była zresztą kobietą samodzielną i samowystarczalną.
- Cenię sobie życie w pojedynkę – podkreślała.
Do końca zachowywała optymizm
Aktorka od dłuższego czasu narzekała na problemy ze zdrowiem, mimo to pozostawała aktywna zawodowo. I, tak jak zapowiadała, trzymała się z dala od seriali telewizyjnych.
- Serialom na stałe mówię nie, bo nie muszę się w to bawić, skoro mam teatr i ważniejsze aktywności – podkreślała stanowczo w Fakcie.
- W wolnych chwilach maluję obrazy, piszę książki* – dodawała. *- Dużo podróżuję. Powiem z czystym sercem, że będę pracowała, dopóki nogi mi posłuszeństwa nie odmówią!
Pytana przez Dziennik Bałtycki, skąd brała na to wszystko siłę, odpowiadała:
Krystyna Sienkiewicz zmarła w niedzielę w nocy. O jej śmierci poinformował jej bratanek, muzyk Jakub Sienkiewicz.