Krzysztof Kiersznowski: "I kto jest debeściak?"
Los rzucał mu kłody pod nogi
Śmieje się, że ma twarz „bandziora” i długo musiał walczyć z filmowcami, którzy chcieli go obsadzać w jednym tylko typie ról. Zresztą przyznaje, że od początku los rzucał mu kłody pod nogi. W szkole radził sobie średnio, w wojsku karano go za niesubordynację. Potem, kiedy chciał zdawać do PWST, przeszkodą okazała się jego dykcja. Dopiero dzięki cierpliwym ćwiczeniom udało mu się zwalczyć jąkanie.
Śmieje się, że ma twarz „bandziora” i długo musiał walczyć z filmowcami, którzy chcieli go obsadzać w jednym tylko typie ról. Zresztą przyznaje, że od początku los rzucał mu kłody pod nogi.
W szkole radził sobie średnio, w wojsku karano go za niesubordynację. Potem, kiedy chciał zdawać do PWST, przeszkodą okazała się jego dykcja. Dopiero dzięki cierpliwym ćwiczeniom udało mu się zwalczyć jąkanie.
Nie szło mu też w miłości. Rozpadło się jego pierwsze małżeństwo z poznaną na studiach Francuzką. Rozstaniem zakończył się również romans ze znacznie młodszą Katarzyną. Dziś Krzysztof Kiersznowski twierdzi, że miłości nie szuka. Ale wierzy, że spotka jeszcze kobietę, u boku której ułoży sobie życie.