Kto mógłby zagrać w hollywoodzkiej wersji "Seksmisji"?
Oto nasz casting marzeń!
"Seksmisja" jest filmem pełnym sprzeczności. Jak to kino Juliusza Machulskiego – z jednej strony opiera się na doskonałych scenariuszach, a z drugiej jest kolosalnie niedoinwestowane. W polskich warunkach na razie nic tego nie zmieni. Trudno też spodziewać się w najbliższych latach remaków co bardziej interesujących i tak kultowych jak omawiana tu "Seksmisja" filmów - jak np. "Kingsajz". Pozostaje marzenie o zagranicznych wersjach, które dla niektórych będą zapewne całkowitym zbezczeszczeniem kultowych dla polskiego kina świętości.
Polska "Seksmisja" była filmem gwiazdorskim. Zagraniczna też powinna takim pozostać, choć z pewnymi zmianami. Np. pilnujące Maksa i Alberta strażniczki można by zastąpić bardziej bezosobowymi robotami.
Za kamerą widziałbym Dariusza Wolskiego, a za sterami reżyserskimi Taikę Waititiego.
Duet głównych bohaterów byłby skonstruowany na tej samej zasadzie, a więc jedna postać stricte komediowa, wprowadzająca chaos do świata przedstawionego, a druga spokojna i wyważona. Co rzecz jasna nie oznacza, że nieśmieszna, trzymająca całość duetu w ryzach. Tacy byli właśnie Jerzy Stuhr i Olgierd Łukaszewicz.