Kultowe role polskiego kina, które miał zagrać ktoś inny
Czasem widzowie narzekają, że jakąś rolę powinien zagrać ktoś inny albo wręcz uważają, że nikt nie wypadłby w filmie równie dobrze, jak dany aktor. Wybór obsady nigdy nie jest łatwy, a zdarza się, że artyści rezygnują z angażu nawet w trakcie zdjęć.
Niewiele osób wie, że tak naprawdę Aleksander Domogarow wcale nie miał grać Bohuna, zaś do głównej roli w komedii „Poszukiwany, poszukiwana” nie typowano Wojciecha Pokory. Zobaczcie, kogo początkowo reżyserzy planowali obsadzić w kultowych rolach polskiego kina
„Noce i dnie”
Bogumiła zagrał ostatecznie Jerzy Bińczycki. Jednak Jerzy Antczak najpierw widział w tej roli Stanisława Jasiukiewicza, znanego z roli Ulricha von Jungingena w "Krzyżakach" (zobacz nieznane fakty na temat filmu, który zobaczyły 32 mln Polaków) oraz ojca Janka Kosa w serialu "Czterej pancerni i pies". Niestety, aktor od dawna zmagał się z chorobą nowotworową.
- Niezwykła prawość i lojalność kazały Jasiukowi ustrzec mnie przed katastrofą, bo przecież mógłby odejść w czasie realizacji filmu – pisał reżyser w książce „Noce i dnie mojego życia”.
-W czasie kręcenia ślubu Barbary i Bogumiła przyszedł do kościoła Wizytek. Stał cicho w nawie bocznej i łzy płynęły mu po policzkach. Ktoś mnie odwołał. Kiedy wróciłem, już go nie było. Umarł w dniu, w którym kręciliśmy scenę z nenufarami.
„Ogniem i mieczem”
Gdyby nie szczęśliwe zrządzenie losu, polska publiczność mogłaby nigdy nie usłyszeć o Aleksandrze Domogarowie – Jerzy Hoffman rolę Bohuna powierzyć chciał bowiem... Bogusławowi Lindzie. Aktor jednak propozycję odrzucił.
- Odmówiłem grania Bohuna w „Ogniem i mieczem”, bo scenariusz wydawał mi się plastikowy i komiksowy – tłumaczył swoją decyzję w wywiadzie dla „Playboya”.
Domogarow nie miał podobnych zastrzeżeń.
„Poszukiwany, poszukiwana”
To Jacek Fedorowicz, dobry kompan Stanisława Barei, miał początkowo otrzymać główną rolę w filmie „Poszukiwany, poszukiwana”; ostatecznie jednak dostał ją Wojciech Pokora.
Dlaczego?
*- Charakteryzatorki się poddały... Nie można było ze mnie zrobić kobiety, chociaż trochę nieodrażającej, już nie mówię, atrakcyjnej *– śmiał się Fedorowicz w wywiadzie dla portalu PoloniaInfo.
„Rejs”
Rolę kaowca zagrał Stanisław Tym, ale wcześniej Marek Piwowski chciał powierzyć ją Bogumiłowi Kobieli.
Niestety, w lipcu 1969 roku aktor zginął w wypadku samochodowym.
„Sami swoi”
Sylwester Chęciński nie miał wątpliwości, komu powierzyć rolę Kargula – Władysław Hańcza wydawał mu się kandydatem idealnym. Jednak Pawlaka początkowo zagrać miał Jacek Woszczerowicz, znany między innymi z filmowej adaptacji „Zemsty”.
- Nie mógł jednak wystąpić ze względów zdrowotnych – wspominał reżyser.
Ostatecznie rola powędrowała do Wacława Kowalskiego.
- Nie wiem, czy to byłby gorszy film, ale z pewnością zupełnie inny. Można jednak powiedzieć, że Wacław Kowalski urodził się po to, żeby zagrać Pawlaka.
„Potop”
Wybór aktorki do roli Oleńki wywołał prawdziwą burzę – widzowie domagali się, by tę rolę powierzono Barbarze Brylskiej, ale Hoffman początkowo zdecydował się na debiutantkę, 19-letnią studentkę łódzkiej szkoły filmowej, Janinę Sokołowską.
Ostatecznie jednak odrzucił jej kandydaturę (Sokołowska została odprawiona z planu z kwitkiem – nie udało się jej już przebić i w latach 70. zagrała zaledwie kilka epizodów na ekranie), a Oleńką została Małgorzata Braunek.
„Seksmisja”
Wydaje się to niemal niemożliwe, ale Juliusz Machulski w roli Maksa widział najpierw Jana Englerta.
Dopiero później zrezygnował z tego pomysłu – uznał, że Jerzy Stuhr lepiej wyeksponuje komediowy charakter tej postaci.
„Alternatywy 4”
Józefem Balcerkiem z „Alternatyw 4” miał być Ludwik Pak. Jednak zdjęcia zostały przerwane z powodu wprowadzenia stanu wojennego i rola powędrowała do Witolda Pyrkosza.
Być może jednym z powodów usunięcia Paka był alkoholim, który zniszczył mu karierę.
„Diabeł”
Andrzej Żuławski główną rolę kobiecą powierzył Barbarze Brylskiej. Aktorka podpisała umowę i zjawiła się na planie, by po jednym dniu usłyszeć, że zdjęcia zostają wstrzymane. Niedługo potem dowiedziała się, że została zastąpiona przez Małgorzatę Braunek, żonę Żuławskiego.
Brylska poczuła się upokorzona. Sprawa ostatecznie trafiła do sądu. Aktorce przyznano hojne honorarium w ramach odszkodowania, a Braunek – która twierdziła, że w filmie zagrała tylko i wyłącznie dlatego, że została zmanipulowana przez męża – za swoją rolę nie otrzymała żadnego wynagrodzenia.