Lech Łotocki: "Smoleńsk" to nie pierwszy filmowy skandal w jego dorobku

Lech Łotocki: "Smoleńsk" to nie pierwszy filmowy skandal w jego dorobku
Źródło zdjęć: © AKPA

„Smoleńsk”, ze względu na tematykę, od samego początku wzbudza ogromne emocje i kontrowersje. Kilkakrotnie przesuwano już jego premierę, a wielu aktorów odrzuciło propozycję zagrania w filmie i otwarcie bojkotowało projekt. Ale byli i tacy artyści, którzy bez wahania postawili wszystko na jedną kartę i chętnie zgodzili się zagrać u Antoniego Krauzego. Jednym z nich jest Lech Łotocki, który wciela się w tragicznie zmarłego prezydenta.

Aktor, choć na ekranie pojawia się od pięćdziesięciu lat, mało się widzom opatrzył. Zazwyczaj występuje gdzieś na drugim planie, nie kryje zresztą, że znacznie bardziej woli grać w teatrze niż przed kamerami.

Twierdzi też, że nie boi się zamieszania wokół „Smoleńska”. To zresztą nie pierwszy film z jego udziałem, który wywołał kontrowersje i podzielił polską publiczność.

1 / 6

Aktorskie marzenia

2 / 6

Skandalizujący film

Obraz
© East News

Kiedy kończył studia, na ekrany wszedł film z jego udziałem, „Kto wierzy w bociany?”.
Dramat psychologiczno-obyczajowy, w reżyserii i ze scenariuszem Jerzego Stawińskiego i jego żony Heleny Amiradżibi, opowiadał historię pierwszej miłości pary siedemnastolatków, Filipa i Danki, którzy uciekają z domu.

Rolę Danki powierzono nastoletniej Marioli Kukule (na zdjęciu), Filipem został Łotocki, choć Amiradżibi nie była co do niego przekonana.

- Chłopaka wybrał Stawiński: "On dobrze mówi". Ja byłam trochę przeciw, bo chłopak nie podobał mi się fizycznie – mówiła.

Film, ze względu na rozbieraną scenę z udziałem Kukuły, wywołał ogromny skandal. Jej kariera niemal legła w gruzach. Za to Łotocki miał znacznie więcej szczęścia.

3 / 6

Drugi wybór

Obraz
© AKPA

Od kilkudziesięciu lat Łotocki nieprzerwanie występuje na scenie i pojawia się przed kamerami, choć rzadko kiedy wybija się na pierwszy plan. Niedawno można go było oglądać w „Bogach”, „Hiszpance” czy „Zjednoczonych stanach miłości”. Teraz aktor pojawia się w „Smoleńsku”, gdzie wciela się w Lecha Kaczyńskiego.

Ale Łotocki nie był pierwszym wyborem reżysera. Początkowo rolę prezydenta chciano powierzyć Marianowi Opani. Ten jednak odmówił.

- Taką propozycję miałem, ale z racji swoich zapatrywań polityczno-społecznych odmówiłem – tłumaczył w „Super Expressie”.

Wtedy zwrócono się do Łotockiego.

4 / 6

Aktorski bojkot

Obraz
© AKPA

Łotocki nie chciał przyłączyć się do bojkotu „Smoleńska”, który urządzili jego koledzy po fachu.

- Każdy uczciwy aktor, odrobinę myślący, powinien odmówić. Ja bym oczywiście odmówił, gdyby mnie zaproszono do zagrania – mówił na przykład w "Kropce na i" Daniel Olbrychski.

Gdy więc Łotocki otrzymał telefon od reżysera, bez wahania zgodził się przyjść na przesłuchanie.

5 / 6

Protesty filmowców

Obraz
© AKPA

Antoni Krauze nieustannie napotykał kolejne przeszkody, zwłaszcza finansowe, gdyż PISF zdecydował się nie wspierać jego projektu.

- Film „Smoleńsk” negatywnie oceniony przez ekspertów Instytutu. Podzielam ich opinię na temat jakości artystycznej scenariusza – napisała na Twitterze Agnieszka Odorowicz.

„Smoleńsk” zrodził się więc z inicjatywy społecznej. Większa część budżetu pochodzi z prywatnych źródeł.

Krzysztof Krauze twierdził, że „Smoleńsk” „powstanie po to, żeby wydać wyrok, żeby oskarżyć”.

- Jak znam Antoniego i jego temperament, to nie będzie przebierał w słowach *– mówił Krauze.
*
- Jestem przekonany, że ton tego filmu będzie indoktrynujący. Obawiam się, że w takich emocjach "Smoleńsk" niczego nie rozjaśni, tylko zaciemni; że to kolejny etap sakralizacji Smoleńska.

6 / 6

Zostać prezydentem

Obraz
© AKPA

Łotocki nie podziela tych opinii i uważa, że film wcale nie poróżni Polaków.

*– Prawda wyzwala i łączy, dlatego cały czas mam nadzieję, że ten film zakopie rów, który podzielił polskie społeczeństwo *– powiedział w „TVP Info”.

- Nie można tragedii smoleńskiej zostawić, zapomnieć o niej, wmawiać sobie, że wszystko jest OK. Bo nie jest. I ten mój sprzeciw był też mocnym impulsem do przyjęcia roli w przedsięwzięciu apelującym o prawdę – dodawał w magazynie "wSieci".

Zapewniał też, że nie martwi się, że zostanie zaszufladkowany i że ta rola stanie się dla niego więzieniem.

- Nie boję się tego. Ja już mam swój wiek... - śmiał się w wywiadzie dla portalu Niedziela. - Nie każdemu jest dane na starość zostać prezydentem. (sm/gk)

Źródło artykułu:WP Film
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (131)