"Life": kopia lepsza od oryginału [RECENZJA BLU‑RAY]
Najnowszy film Daniela Espinosy to nie tylko przyzwoity kawał staromodnego sci-fi. "Life" to ten rzadki przypadek, kiedy tania wariacja okazuje się lepsza od oficjalnej kontynuacji utytułowanego oryginału.
Rynek podróbek nigdy nie ograniczał się do perfum czy ciuchów. Świetnie obrazuje to przykład lat 80. i klasycznych filmów zalewających ówczesny rynek. Sukcesy Spielberga czy Lucasa pociągnęły za sobą wysyp niskobudżetowych kopii żerujących na popularności takich hitów jak choćby "Szczęki". Filmy legendarnego Rogera Cormana czy jego włoskich odpowiedników ostentacyjnie kopiowały charakterystyczne patenty oryginałów, dostarczając widowni to co znane i sprawdzone.
Ofiarą procederu padł także "Obcy" Ridleya Scotta, który doczekał się całego szeregu mniej lub bardziej udanych klonów (więcej tutaj). Oczywiście pisanie o "Life" w takim kontekście sugeruje, że można go odbierać co najwyżej w kategorii filmu "tak złego, że aż dobrego". Nic bardziej mylnego.
"Life" to poprawne, trzymające w napięciu kino sf, zrobione według ściśle sprawdzonych schematów. Espinosa po kolei odhacza kolejne punkty jazdy obowiązkowej, nie czaruje, nie udaje, że chce silić się na oryginalność. Wie, w jakie struny uderzyć, świetnie odnajduje się w konwencji i nie wydziwia. Po prostu zdaje sobie sprawę, czego oczekują fani "Obcego" i klasycznych horrorów, z których tak ochoczo czerpał Ridley Scott.
Marcowa premiera "Life" była o tyle wymowna, że niemal zbiegła się w czasie z wprowadzeniem na ekrany "Obcego: Przymierze", który jak wiemy, okazał się ogromnym rozczarowaniem. Dlatego potraktujcie film Espinosy jako pewną formę zadośćuczynienia. Znajdziecie tu wszystko, za co pokochaliście film z 1979 r. i jego kolejne części – klaustrofobię, rozsądnie dawkowane napięcie, gore, a także niestandardowego stwora. Oczywiście nie na miarę oryginału, ale lepszy rydz niż nic.
Edycja Blu-ray "Life" ukazała się w Polsce nakładem Imperial Cinepix. Dobra wiadomość to taka, że pod względem dodatków i specyfikacji nie różni się niczym od wydania zachodniego. Zła – suplementy nie mają polskiej wersji językowej (opcjonalne ang. napisy), do czego niestety dystrybutor zdążył już nas przyzwyczaić (nie jest to norma, ale jednak).
W zakładce Special Features znajdziecie sześć scen niewykorzystanych (bez mała 6 min), które standardowo możecie obejrzeć pojedynczo bądź za jednym zamachem. Nie wnoszą one nic do fabuły, ale warto je obejrzeć, choćby dlatego, aby usłyszeć dowcipne nawiązanie do pierwszego "Obcego". Poza tym na płytę trafił 3-minutowy dodatek "Astronaut Diaries", będący niczym innym jak "wideoblogiem" członków załogi, oraz podzielony na trzy części making-off. To ponad 22 minuty rozmów z reżyserem, obsadą i członkami ekipy o najróżniejszych aspektach kręcenia "Life" – m.in. uzyskaniu efektu nieważkości, projektowaniu marsjańskiego stwora czy scenografii.
Parametry techniczne: dźwięk –5.1 (dubbing), DTS-HD MA 5.7 (angielski), obraz – Widescreen High Definition 2.39:1, 16x9, dodatki – angielskie napisy.