Liliana Głąbczyńska-Komorowska: Jedyna taka Polka w Hollywood

Jedna z najpiękniejszych Polek w Hollywood - Liliana Głąbczyńska-Komorowska - w wyjątkowym wywiadzie tylko dla Wirtualnej Polski, opowiada jak jej się udało spełnić swój American Dream, co zmienił w jej życiu Stan Wojenny oraz co takiego chciał z nią robić Warren Beatty po castingu. Pamiętacie filmową mamę Basi z serialu „Teraz albo nigdy!” lub Redaktorkę z „Mniejszego zła” Janusza Morgensterna? Poznajcie niesamowitą historię jej amerykańskiej kariery.

Liliana Głąbczyńska-Komorowska: Jedyna taka Polka w Hollywood

Katarzyna Kasperska: Pani Liliano, myślę, że nie każdy z widzów w Polsce zdaje sobie sprawę, dlaczego postanowiła Pani opuścić kraj? Z wyróżnieniem zakończyła Pani edukację w 1979 roku i jako dwudziestoparolatka zaczęła Pani występować zawodowo w teatrze. Co się później wydarzyło?

Liliana Głąbczyńska-Komorowska: Akademię Teatralną im. Aleksandra Zelwerowicza ukończyłam w 1979 roku z wyróżnieniem i od razu zaczęłam stałą pracę w Teatrze Dramatycznym, którego dyrektorem był wtedy Gustaw Holoubek. Już jako uczennica szkoły teatralnej występowałam gościnnie w Teatrze na Woli, no i oczywiście, od 1979 roku, czyli w wieku 23-24 lat, w Teatrze Telewizji. Rzeczywiście moja kariera aktorki młodego pokolenia zapowiadała się bardzo dobrze. Wygrałam główną nagrodę za debiut aktorski na Festiwalu Teatru Telewizji w Olsztynie, za rolę Abigail w „Czarownicach w Salem” w reżyserii Zygmunta Hubnera, grając z Romanem Wilhelmim i największymi gwiazdami teatru polskiego w tamtych czasach: z M.Walczewskim, Z.Zapasiewiczem, A.Łapickim, E.Dałkowską, J.Ziółkowską, H.Skarżanką. Tuż po ukończeniu szkoły podpisałam umowę z Teatrem Dramatycznym z dyrektorem, moim profesorem ze szkoły, Gustawem Holoubkiem i grałam na deskach scenicznych, miedzy innymi ze: Zbigniewem Zapasiewiczem, Januszem Gajosem, Piotrusiem
Fronczewskim i Markiem Kondratem.

Dlaczego zatem wyjechała Pani z kraju?

Najważniejszym powodem było dla mnie ogłoszenie stanu wojennego w grudniu 1981 roku. Sparaliżował moją karierę i podciął na wiele lat skrzydła talentu moim kolegom aktorom. Czułam, że nie mogę żyć w takiej atmosferze jako początkująca gwiazda, a za taką się uważałam. To, że dostałam rolę w amerykańskim filmie ”War and Love” reżysera Moshego Mizrahi tylko ułatwiło moją decyzję. Dostałam wizę na wyjazd, a proces jej zdobycia trwał cały rok. Jednak dopięłam swego i wylądowałam w Stanach w grudniu 1982 roku. Rodzina mnie pobłogosławiła, bo wiedziała, że nie jadę na jeden kontrakt, lecz na rozpoczęcie samodzielnego życia w Ameryce. Wyjechałam sama, zagrałam w filmie i to umożliwiło mi zdobycie agenta i zaistnienienie jako profesjonalnej aktorki w Nowym Jorku.

Po Pani wyjeździe z Polski gazety pisały, że rzuciła Pani świetnie zapowiadającą się karierę po sukcesie filmu „Austeria” Jerzego Kawalerowicz. Trudno było to wszystko zostawić i spróbować całkowicie od nowa, w nowy miejscu?

Nie rzuciłam kariery w Polsce, ale oswobodziłam się z komunistycznej niewoli. Była ona nie do zaakceptowania dla młodej aktorki, niezdolnej do walki z systemem, który poprzez stłumienie Solidarności zgasił wszelkie nadzieje na zmiany. Nikt nie mógł przewidzieć, że komuna upadnie. Wyjazd oznaczał wolność a także niewiadomą!

Amerykańskie początki były bardzo ekscytujące, energii mi nie brakowało, a dobre opanowanie angielskiego moją jedyną szansą. Tęskniłam za domem, ale określiłam sobie cel i z siłą woli do niego dążyłam. Nie miałam wyjścia, musiałam sobie udowodnić, że potrafię być aktorką w Nowym Jorku. Szybko przyswoiłam sobie amerykański zwyczaj pokrywania uśmiechem uczucie obcości i z obamowskim już dziś sloganem „Yes I CAN” szłam przebojowo naprzód.

Jak wiele znanych młodych gwiazd, m.in. Sophie Marceau Pani również miała (na początku pobytu w USA) swojego starszego mentora i życiowego partnera? Czy ta znajomość pomogła też Pani w karierze?

Sam wyjazd i pierwszą rolę w filmie, choć w rezultacie bardzo okrojoną, zawdzięczam człowiekowi, z którym spędziłam tylko pierwsze dwa lata za oceanem. Szybko zdałam sobie sprawę, że nie jestem kopciuszkiem z bajki i muszę żyć własnym życiem, słuchając swojego wewnętrznego głosu. Musiałam sobie sama forsować drogę do kariery. Joasia Pacuła dała mi kontakt na agentkę, która we mnie uwierzyła. To była Devian Littlefield (wtedy agentka modelki Andy MacDowell) i dzięki niej dostałam pierwszą główną rolę w operze mydlanej w Nowym Jorku w „Another World” w NBC. Dzięki niej stanęłam na nogi. Wreszcie należałam do „fabryki marzeń” wielu aktorów amerykańskich! To był okres wielkiej popularności oper mydlanych i moja twarz pojawiała się na okładkach gazet, byłam rozpoznawana na ulicy. Już wtedy, w 1984 roku byłam reprezentowana przez agenta, prawnika i osobę od PR - jak każda gwiazda. W Polsce nikt o tym jeszcze nie słyszał.

ZOBACZ TAKŻE:


**[

Natasza boi się męża. Dlaczego? ]( http://film.wp.pl/natasza-urbanska-boi-sie-meza-dlaczego-6025272215172225g )*
*
[

Co słychać u Kasi z "13 posterunku"? ]( http://teleshow.wp.pl/13-posterunek-co-sie-dzieje-z-aleksandra-wozniak-6026606755153025g )**


**[

Pamiętacie Witię z "Samych swoich"? ]( http://komediowo.pl/gid,13708823,img,13709100,title,Pamietacie-Witie-z-bdquoSamych-swoichrdquo,galeria.html )**

Biegle Pani mówi po angielsku i francusku. Czy polskim aktorkom jest trudno otrzymać angaż za granicą?

Oczywiście, że jest to prawie niemożliwe, jeśli się nie jest posiadaczem Zielonej Karty w USA czy nie ma wizy z pozwoleniem na pracę, nie zna biegle języka, albo choćby tak wystarczająco, aby nie drażniło ucha no i oczywiście nie ma agenta! W tej profesji język, papiery i kontakty są podstawą. Dodatkowym atutem jest duże szczęście, w którym, ja uważam, możemy sobie pomóc. Trzeba się znaleźć w odpowiednim miejscu i czasie! Wierzę w świadome tworzenie kariery i kreowanie swojego wizerunku.

Jak Pani jest postrzegana w Kanadzie i USA. Jako Polka, czy jako Kanadyjka polskiego pochodzenia?

Jestem aktorką kanadyjską o polskim pochodzeniu, grającą w trzech językach. Fakt, że mieszkam obecnie w Montrealu, nigdy do końca nie był moim wyborem, ale zmienił stosunek do mojej kariery. Zaciążyła na nim decyzja o założeniu rodziny. W 1994 roku przeżyłam trzęsienie ziemi w Los Angeles, gdzie mieszkałam z moim drugim mężem, reżyserem filmowym i 2-letnim synkiem Sebastiankiem, będąc w 5 miesiącu ciąży z córeczką. Te okoliczności zadecydowały o moim losie. Uciekliśmy z rodziną do Kanady, na tymczasowy pobyt, lecz już nigdy nie wróciłam do Kalifornii i marzenia o wielkiej karierze oddaliły się na zawsze. Miałam wtedy 33 lata i byłam matką, moje życie się przewartościowało. Postanowiłam zawalczyć o rodzinę i karierę męża.

Czy wciąż ma Pani kontakt z polskimi filmowcami? Chętnie Pani wraca do pracy do ojczyzny?

Oczywiście, że mam kontakt z polskim biznesem filmowym i najlepszą agentkę na świecie, Iwonę Ziułkowską. To dlatego zagrałam w serialu telewizyjnym TVN i w filmie Morgensterna. Miałam szansę na o wiele więcej ról, ale brak czasu mi na to nie pozwolił. Czasem żałuję, że Polska nie jest sąsiadem Kanady, bo na pewno grałabym nieustannie. Sprawia mi radość granie w polskich filmach a mama nie może się posiąść z radości, że widzi córę w rozkwicie. Mama jest moim największym autorytetem, bo rodzinę kocham nad życie.

W ostatnim czasie zagrała Pani w dwóch popularnych polskich produkcjach – serialu „Teraz albo nigdy” i w „Mniejszym źle” Janusza Morgensterna. Proszę zdradzić, czy w Polsce pracuje się Pani inaczej, niż w Kanadzie. Z jakimi emocjami, przeżyciami to się wiąże?

W Polsce największa radością było dla mnie spotkać się z przyjaciółką i koleżanką z roku ze Szkoły Teatralnej, Małgosią Zajączkowską na planie serialu „Teraz albo Nigdy”, w którym grałyśmy matki głównych bohaterów. Buzie nam się nie zamykały, żeby odrobić straty zaległych opowieści. Niezapomniane chwile przeżywałam też na festiwalu filmowym w Gdyni w 2010 roku, na premierze ostatniego filmu Janusza Morgensterna, który nie tylko był głosem decydującym w jury do przyznania mi głównej nagrody za debiut aktorski w 1980 roku na wymienionym już festiwalu w Olsztynie, ale zawsze mnie wspierał, uznając mój talent. Ogromnie się cieszyłam, że mogłam zagrać w jego ostatnim filmie „Mniejsze zło”. Kuba był wspaniałym człowiekiem i wielką postacią polskiego kina. mogłam również obejrzeć film „Austeria” w odnowionej, cyfrowej wersji. To było niezwykłe przeżycie, które doprowadził mnie do szczerych łez.

A jaka jest różnica między graniem w Polsce i w Stanach lub w Kanadzie?

Jeśli chodzi o profesjonalizm aktorski, to nie widzę różnicy. Widoczna jest ona w podejściu do kariery aktora, dbaniu o jego komfort i finanse. W Stanach, na planie filmowym aktorzy mają swoje gwiazdorstwo i to im daje specjalne przywileje, specjalną przyczepę, gdzie spokojnie mogą się przygotować do pracy, prywatnego trenera, make-up, kucharza i całą listę do spełnienia. W Polsce aktorzy i cała ekipa filmowa przebywają razem na planie i nikt się nie wywyższa. To prawdziwa demokracja. W Kanadzie i Stanach silne związki zawodowe gwarantują wielkimi obwarowaniami prawniczymi, aby aktorzy na planie mieli zagwarantowaną prywatność, dostali o odpowiednich porach posiłki i aby nie pracowali powyżej normy. Skrupulatnie są też wypłacane duże tantiemy, wywalczone w kontraktach. Marzenia, o które polskim aktorom się nie śniło. Zostać członkiem SAG, AFTRA, ACTRA i UDA zajęło mi lata. Ale dziś jestem ustawiona. I mam zastrzeżoną świetną emeryturę.

Czy Pani dzieci mówią po Polsku i również planują iść w zawodowe ślady matki?

Christian, ojciec moich dzieci uważał, że dwa języki, francuski i angielski zupełnie wystarczą. Był zdecydowanie przeciwny nauce polskiego w domu i w sobotniej polskiej szkole. Efekt jest taki, że dzieci są perfekcyjnie dwujęzyczne, lecz niestety prawie nie mówią po polsku. Tęsknią za zupą pomidorową babci i starają się porozumieć z moimi rodzicami, mówić do nich polskimi słowami miłości: ja cię kocham i całuję.
Sebastian i Natalia idą zdecydowanie w nasze ślady, czyli w kierunku kariery artystycznej: syn (lat 20), studiuje reżyserię filmową, a córka (lat 17), chce być modelką i aktorką.

ZOBACZ TAKŻE:


**[

Natasza boi się męża. Dlaczego? ]( http://film.wp.pl/natasza-urbanska-boi-sie-meza-dlaczego-6025272215172225g )*
*
[

Co słychać u Kasi z "13 posterunku"? ]( http://teleshow.wp.pl/13-posterunek-co-sie-dzieje-z-aleksandra-wozniak-6026606755153025g )**


**[

Pamiętacie Witię z "Samych swoich"? ]( http://komediowo.pl/gid,13708823,img,13709100,title,Pamietacie-Witie-z-bdquoSamych-swoichrdquo,galeria.html )**

Wystąpiła Pani u boku takich zagranicznych gwiazd jak Donald Sutherland, Telly Savalas, Tom Selleck, Aidan Quinn czy Ben Kingsley. Jak się pracowało z tymi sławami? Proszę opowiedzieć jacy są w kontakcie i czy po zakończeniu filmu nadal jesteście w kontakcie. Ma Pani wielu znakomitych przyjaciół na całym świecie, myślę również o Romanie Polańskim. Czy w Polsce równie chętnie się Pani kontaktuje z naszymi obecnie najpopularniejszymi gwiazdami – Tomasz Kot, Borys Szyc? Miała Pani okazję ich poznać? Jest Pani na bieżąco z polskimi filmowymi nowinkami?

Muszę sprostować, to Joasia Pacuła zna lepiej Romana Polańskiego. Ja widywałam go przelotnie, ale nigdy nie na tyle, żeby mnie zapamiętał. Granie z gwiazdami Hollywood to zawód, a przyjaźnie są bardzo indywidualną sprawą. Czasem, w okresie kręcenia filmu, kiedy mieszkałam w Hollywood, byłam bliżej aktorów, z którymi grałam w filmach. Na przykład w 1991 roku przyjaźniliśmy się z Pierce Brosnanem podczas kręcenia filmu „Live Wire” w reżyserii Christiana, mojego męża. Od Pierca dostałam piękny świecznik od Tiffaniego z wygrawerowanymi życzeniami, z okazji urodzin mojego synka, Sebastiana. Potem odwiedził nas w Montrealu, a my jego nowy dom i młodą żonę Keely w Malibu, kiedy mój były mąż starał się o reżyserię nowego „Jamesa Bonda”. Czyli nie ma na tym świecie przyjaźni bezinteresownej. Generalny jednak trend w kontaktach z aktorami to jedynie spotkania na planie i w przerwach w czasie kręcenia filmu, ale potem nasze losy się rozchodzą.

W Polsce znam i cenię bardzo wielu artystów wielu pokoleń, łącznie z najwspanialszą damą polskiego kina, przed którą chylę czoła, Panią Beatą Tyszkiewicz. Dzięki roli w serialu „Teraz albo nigdy” poznałam ją a także zdolne aktorki; Anię Muchę, Kasię Maciąg, Martę Żmudę-Trzebiatowską oraz cudowną Małgorzatę Foremniak, ogromną profesjonalistkę i czarującą osobę zawsze gotową służyć radą w potrzebie. Szkoda tylko, że to nie od nich zależy, czy spotkamy się ponownie na planie filmowym.

Po przyjeździe do USA grywała Pani w wielu popularnych serialach, jak Bill Cosby Show i Kojack. Jakby Pani siebie opisała, jako aktorkę? Widzi siebie Pani bardziej w dramacie czy w komedii? Co jest większym wyzwaniem?

Jestem aktorką i świetnie się czuję zarówno w dramacie jak i w komedii. Zagrałam w wielu filmach akcji, ale również w rolach komediowych, sitcomach. Ubóstwiam role dobrze napisane i pełne energii witalnej, bliskie mojemu sercu. Bill Cosby mnie zapraszał na obiad po próbach, Warren Beatty myślał, że wyląduję z nim w łóżku po przesłuchaniu, a na planie „Kojaka” Telly Savalas emablował mnie nieustannie, lecz ja obracałam to w żart, jako świeżo upieczona żona Michała Urbaniakia. Miłość przecież ma swoje prawa.

Podobno przygotowuje się Pani teraz do swojego pierwszego dokumentu. Historia ma przedstawiać kobietę walczącą z rakiem piersi. Proszę nam coś więcej opowiedzieć na ten temat.

Podjęcie decyzji o realizacji tego filmu było dla mnie całkowitym zaskoczeniem. Poznałam piękną kobietę, eks-modelkę, która walczyła z rakiem piersi. Jej historia postawiła pytania na które szukałam odpowiedzi: jak w obliczu śmiertelnej choroby radzimy sobie z cierpieniem, jak znajdujemy w sobie siłę do walki z rakiem i jak można zaakceptować utratę kobiecości odbieraną przez raka. Zostałam wciągnięta w świat wielu innych kobiet, tak fascynujący, że całkowicie mnie pochłonął. Powstał z tego dokument, świadectwo tryumfu kobiet nad bestią gnieżdżącą się w piersi. Mogę z pełną świadomością orzec, że to filmowe doświadczenie zmieniło moje spojrzenie na życie. „Piękna i bestia w biuście” to tytuł roboczy mojego 86 minutowego dokumentalnego filmu, który jest na ukończeniu. Chciałabym bardzo pokazać go polskim widzom w przyszłym roku.

Również w 2012, w TV Polonia, ukaże się mój debiut jako producentki, film dokumentalny „Raj utracony, raj odzyskany”, który opowiada o Rawdon, małym, kanadyjskim miasteczku leżącym blisko Montrealu, „ziemi obiecanej„ polskiej szlachty. W obu Amerykach jest to największe emigracyjne skupisko tej byłej polskiej warstwy społecznej.

Proszę nam jeszcze zdradzić swoje największe zawodowe marzenie? Pracę z kimś lub pracę u kogoś, kogo Pani od dawna podziwia? Może jakaś rola marzeń?

Pragnęłabym zagrać główną rolę w filmie reżyserowanym przez mojego syna jako kanadyjsko-polska koprodukcja. Roboczy scenariusz do tego filmu już istnieje, a talent reżyserski Sebastiana rozwija się w ogromnym tempie. A więc spełnienie marzenia to może kwestia najbliższej przyszłości?

Czy myśli Pani czasem o powrocie do kraju? Wiele się zmieniło od Pani wyjazdu. Dzięki częstym odwiedzinom, co najmniej 4 do 5-ciu razy do roku, czuję się prawie tak, jakbym była w kraju. W Warszawie są moi rodzice, brat, przyjaciele. Pobyty są zawsze dla mnie radosnym przeżyciem. Ubóstwiam hotel Bristol, którego jestem stałym gościem, a Szlak Królewski uważam za najpiękniejszy odcinek nie tylko Warszawy, ale Europy. Duma mnie rozpiera, gdy widzę wspaniale odnowioną stolicę. Polska zostanie zawsze najbliższa mojemu sercu.

ZOBACZ TAKŻE:


**[

Natasza boi się męża. Dlaczego? ]( http://film.wp.pl/natasza-urbanska-boi-sie-meza-dlaczego-6025272215172225g )*
*
[

Co słychać u Kasi z "13 posterunku"? ]( http://teleshow.wp.pl/13-posterunek-co-sie-dzieje-z-aleksandra-wozniak-6026606755153025g )**


**[

Pamiętacie Witię z "Samych swoich"? ]( http://komediowo.pl/gid,13708823,img,13709100,title,Pamietacie-Witie-z-bdquoSamych-swoichrdquo,galeria.html )**

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)