Łódzka filmówka druga w rankingu szkół "The Hollywood Reporter"
Amerykański magazyn "The Hollywood Reporter" opublikował ranking zagranicznych szkół filmowych. Na drugim miejscu, za uczelnią z Londynu, znalazła się łódzka Państwowa Wyższa Szkoła Filmowa, Telewizyjna i Teatralna im. Leona Schillera.
W zestawieniu "Study Abroad: The Top 15 International Film Schools" sklasyfikowano 15 uczelni z Europy (Anglia, Francja, Czechy, Norwegia, Dania, Niemcy, Włochy, Rosja), Azji (Chiny, Indie, Korea Południowa, Izrael) i Australii. W tym gronie na drugim miejscu znalazła się łódzka filmówka.
Magazyn podkreślił, że założona w 1948 r. PWSFTviT w Łodzi "wykształciła panteon wielkich ludzi kina, wśród których jest zdobywca Oscara Roman Polański". Zwrócono również uwagę na to, że co roku na uczelni powstaje ponad 300 filmów studenckich, z czego połowa realizowana jest na taśmie 35 mm.
"Tym, co wyróżnia naszą szkołę spośród innych jest właśnie możliwość pracy na profesjonalnej taśmie filmowej 35 mm" - poinformował czytelników "The Hollywood Reporter" Krzysztof Brzezowski, pełnomocnik rektora ds. promocji i współpracy z zagranicą.
W łódzkiej szkole wyróżnienie amerykańskiego magazynu przyjęto z radością i satysfakcją. "Drugie miejsce na światowym podium to fantastyczna wiadomość. Wysokie miejsce w rankingu 'The Hollywood Reporter' jest wielkim sukcesem Szkoły Filmowej, jej wykładowców i absolwentów" - powiedziała rzecznik prasowy PWSFTviT Marzena Bomanowska.
Przypomniała, że absolwenci łódzkiej uczelni dostali w sumie 18 nominacji do Oscara (w ostatnich latach Sławomir Fabicki za "Męską sprawę" i Filip Marczewski za "Melodramat").
"Obok reżyserów markę i prestiż uczelni budują znakomici operatorzy hollywoodzcy wykształceni przy ul. Targowej: Paweł Edelman, Sławomir Idziak, Dariusz Wolski i najmłodsze pokolenie, które reprezentują Bartosz Nalazek pracujący dla Spielberga, Magdalena Górka czy Jeremi Prokopowicz" - dodała Bomanowska.
Oprócz National Film and Television School z Londynu i łódzkiej PWSFTviT na podium rankingu znalazła się jeszcze paryska La Femis.