Maciej Kozłowski miałby 62 lata. Podczas akcji charytatywnej odkrył, że ma śmiertelnego wirusa

Maciej Kozłowski miałby 62 lata. Podczas akcji charytatywnej odkrył, że ma śmiertelnego wirusa
Źródło zdjęć: © ONS.pl

Chociaż zwykle grywał zazwyczaj bohaterów negatywnych, gangsterów czy ludzi z marginesu, prywatnie był jednym z najsympatyczniejszych polskich aktorów. Angażował się w liczne kampanie charytatywne. Podczas jednej z nich organizowanej przez Radosława Pazurę chciał oddać krew dla potrzebujących. Okazało się, że miał niebezpiecznego wirusa wywołującego zapalenie wątroby typu C. Pomimo leczenia Maciej Kozłowski zmarł w 2010 r. Gdyby przeżył, świętowałby dziś 62 urodziny.

1 / 8

Dotarła go wycieńczająca choroba

Obraz
© ONS.pl

Kiedy zdiagnozowano u niego wirusa HCV, natychmiast rozpoczął leczenie i do samego końca wierzył, że zdoła wyzdrowieć. Jednak z każdym dniem było widać, że coraz bardziej opada z sił. "Opowiadał o chemii, którą właśnie przeszedł i która była koszmarem. Zapowiadał, że nigdy więcej się temu nie podda. Dwa słowa i ciężki oddech, dwa słowa i pięć sekund przerwy" - wspominał Zbigniew Hołdys.

2 / 8

W młodości był niesforny

Obraz
© ONS.pl

Maciej Kozłowski pochodził z małego miasteczka Kargowa w województwie lubuskim. Jako dziecko był niezłym rozrabiaką. Często wagarował, wyrzucono go nawet z kilku szkół. Zadawał się z typami spod ciemnej gwiazdy. Dopiero w wieku 21 lat zdał maturę i zapragnął diametralnie zmienić swoje życie. Przy drugim podejściu udało mu się dostać do łódzkiej filmówki.

3 / 8

Zagrał w dziesiątkach filmów i spektakli

Obraz
© East News

Występował na deskach teatru i przed kamerami. Zagrał m.in. w "Krollu", "Psach", "Wiedźminie" czy "Kilerze". Sporą rozpoznawalność przyniosła mu rola Krzywonosa w "Ogniem i mieczem". Przez lata wcielał się w demonicznego biznesmena Waldemara Jaroszego w serialu "M jak miłość".

4 / 8

Lubił wyzwania

Obraz
© AKPA

- Płacą mi za to, więc gram, jak potrafię najlepiej. Jestem uczciwy, w tym co robię. (...) Jestem najemnikiem. I zgadzam się lub nie pójść na wojnę, jaką jest wspólna praca nad jakimś projektem. Reżyser jest dowódcą. Najistotniejsze, jeśli chodzi o reżyserów, to spotkanie z Hoffmanem, Spielbergiem, Pasikowskim, Dejczerem - powiedział w wywiadzie dla "Gali".

5 / 8

Nieodżałowana strata

Obraz
© AKPA

Aktor zmarł 11 maja 2010 r. Pozostawił pogrążoną w żałobie żonę Agnieszkę, rodzinę, przyjaciół i wiernych fanów. Gdyby zachorował dziś, miałby znacznie większe szanse na przeżycie. "Postęp medycyny w tym czasie każe sądzić, że dziś miałby ogromne szanse pokonać wirusa HCV. Ale widać nie było mu pisane" - wyznała wdowa na łamach "Życia na gorąco".

6 / 8

Żona kontynuuje jego dzieło

Obraz
© ONS.pl

Pani Agnieszka postanowiła kultywować dzieło męża i założyła fundację "Pan i Pani Pies", która pomaga bezdomnym zwierzętom, szczególnie ukochanym przez aktora psom. - Nie macie pojęcia, ile tych psów uratował! Zawsze znalazł dla nich dom. Nigdy o tym nie mówił. Teraz ja to robię. Przysięgłam sobie, że nie zmarnuję jego dokonań - mówiła żona Macieja Kozłowskiego.

7 / 8

Uwielbiał konie

Obraz
© ONS.pl

Aktor zdążył zarazić pasją do koni swoją przyszywaną córkę Zosię. - On ją zabrał na pierwsze zawody, dzięki niemu jest teraz w Warszawie i trenuje konie w najlepszych sportowych stajniach - opowiadała pani Agnieszka.

8 / 8

Człowiek wielu pasji

Obraz
© AKPA

Maciej Kozłowski był dobry także w sporcie. Od dziecka fascynował się piłką nożną. Był jednym z piłkarzy Reprezentacji Artystów Polskich. Dzięki jego zaangażowaniu udało się znaleźć sponsora na wyjazd dla polskiej drużyny na Mistrzostwa Świata w Piłce Ulicznej Ludzi Bezdomnych w Edynburgu w 2005 r.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (115)