Magdalena Berus najodważniejszą polską aktorką? Na plan filmowy dostała się przez przypadek
Karierę zaczynała jako modelka. I choć pracowała na zagranicznych wybiegach, wyznaje, że wciąż nie uporała się z licznymi kompleksami. Magdalena Berus nigdy nie sądziła, że mogłaby zostać aktorką. Zbuntowana nastolatka z Rudy Śląskiej na plan trafiła dzięki spontanicznie wysłanemu MMS-owi. Dziś to jedna z najodważniejszych polskich aktorek. Ostatnio zagrała w "Szatan kazał tańczyć", nazywanym najbardziej rozebranym polskim filmem.
16.06.2017 | aktual.: 17.06.2017 09:53
Zaproszono ją na casting, na którym bez problemu pokonała swoje rywalki i dostała główną rolę w "Bejbi Blues" Katarzyny Rosłaniec.
Zaraz potem trafiła do filmu "Nieulotne" Jacka Borcucha, a krytyka rozpływała się młodą dziewczyną bez aktorskiego wykształcenia, która zachwyciła wszystkich swoją świeżością i naturalnością.
Młoda gniewna
Wychowywała się w Rudzie Śląskiej, gdzie jej ojciec prowadzi sklep i bary - wiele zawdzięcza rodzicom i do dziś ma z nimi bardzo bliski kontakt, odwiedza ich, kiedy tylko nadarzy się okazja. Ale wyznawała, że nie była grzecznym dzieckiem i nie uczyła się najlepiej.
- Bardziej niż szkoła interesowało mnie życie towarzyskie - wspominała w "Twoim Stylu". - Imprezowałam, popijałam w tajemnicy piwo, w wieku 12 lat nosiłam kolczyk w języku. Kochałam się w chłopcach z osiedla, najbardziej podobali mi się dresiarze. Sama chodziłam w bluzie moro, dżinsach i byłam „Żabolem”. Jak wszyscy na podwórku kibicowałam Górnikowi Zabrze.
Była "agresywna, nabuzowana, mocna w gębie". W pewnym momencie zorientowała się jednak, że nie wychodzi jej to na dobre.
- Potem wyciszyłam się, postanowiłam przystopować, zmieniłam szkołę i znajomych – dodawała.
Kariera na wybiegu
To ojciec zasugerował, że powinna spróbować swoich sił jako modelka i zawiózł ją do jednej z warszawskich agencji. Tam jednak nie doceniono urody Berus.
- Nie przyjęli mnie, chyba miałam zbyt mocno tlenione włosy, byłam za okrągła, a z nerwów trzęsły mi się ręce - opowiadała w "Twoim Stylu".
Nie poddała się. Wrzuciła swoje zdjęcia na stronę dla modelek i niedługo dostała telefon z innej agencji. Zaproponowano jej wyjazd do Paryża i Tokio.
- Nie miałam oszałamiających sukcesów, ale zdarzały się przyzwoite propozycje - mówiła. - Praca modelki nauczyła mnie, że poradzę sobie w każdej sytuacji.
Kariera przez MMS-a
Nie myślała wcale o aktorskiej karierze. Do filmu trafiła przypadkiem, w wyniku spontanicznie podjętej decyzji. Kiedy usłyszała o przesłuchaniu do "Bejbi blues", wysłała MMS-a ze swoim zdjęciem z króliczymi uszami.
- Później pojawiłam się na castingu, miałam kilka scen do zagrania, no i dostałam rolę. Ja, dziewczyna z ulicy. Jestem Kaśce bardzo wdzięczna, bo to ona stworzyła mnie jako aktorkę - mówiła w radiowej Jedynce.
Jak przyznawała, praca na planie pomogła jej w walce z własnymi problemami.
- Czas tuż przed zdjęciami był dla mnie wyjątkowo trudny z powodu bolesnych osobistych przeżyć. Rola pozwoliła mi się z nimi uporać. Nie analizowałam, nie racjonalizowałam tego, co się stało, tylko wyrzucałam emocje. Mój osobisty żal, rozpacz pomogły mi uwiarygodnić Natalię. Kiedy przed kamerą płakała moja bohaterka, płakałam też ja, Magda. Ja nie zawsze gram, często przeżywam swoje prawdziwe historie. A to daje mi wgląd w siebie. Dzięki aktorstwu łapię dystans - wyznawała w "Twoim Stylu".
Zachwyciła krytykę
Miesiąc po zakończeniu zdjęć dostała kolejną propozycję - rolę w filmie "Nieulotne". To było dla niej prawdziwe wyzwanie.
- Musiałam odnaleźć w sobie subtelną twarz, bardziej kobiecą. Musiałam mówić wolniej, wydobyć z siebie tajemniczość, bo ja jestem bardzo bezpośrednia. Pod tym względem bardzo się różnimy z Kariną. Ona gromadzi wszystko w sobie. To było pochłaniające, odnaleźć w sobie pierwiastek introwertyczki, tę rezerwę - mówiła w radiu.
Posypały się wyróżnienia, zaproszenia na festiwale i kolejne propozycje zawodowe, między innymi w serialach. Ale Berus stanowczo odmawiała, nie chciała się rozdrabniać.
- Bo o co innego mi chodzi. O role, które mnie emocjonują, dzięki którym coś przeżywam i przez to poznaję siebie - tłumaczyła w "Twoim Stylu".
By zostać aktorką na pełny etat, zupełnie zrezygnowała z zawodu modelki. - Modeling był fajną przygodą, ale chyba nie do końca się sprawdziłam – dodawała.
Walka z kompleksami
Choć media rozpływają się nie tylko nad jej talentem, ale i urodą, Berus twierdzi, że wciąż zmaga się z licznymi kompleksami.
- Odkąd pamiętam, miałam kompleksy związane z figurą. Raz się głodziłam, raz zjadałam milion kalorii. Gdy panowałam nad menu, czułam się szczęśliwa. Wystarczyło zjeść wielkie ciacho i już byłam zerem. No to od nowa – głodówka i ćwiczenia - opowiadała w "Twoim Stylu". - Biegałam w specjalnej tubie z podciśnieniem, żeby spalić więcej tkanki tłuszczowej. Wiecznie stawałam na wadze. Przestraszyłam się, że to obłęd.
Sprawdziłam objawy w Google’u. Sama postawiłam diagnozę, że obżeram się kompulsywnie. Wciąż rozmyślałam, kiedy, gdzie i co zjem. Miałam dość takiej huśtawki emocjonalnej.
Teraz twierdzi, że panuje nad swoim problemem - zdrowo się odżywia, przestała obsesyjnie rozmyślać o swojej wadze i odchudza się z głową.
„Nie wiem, czego chcę”
I chociaż na razie zawód aktorki jej odpowiada, nie myśli o nauce w szkole filmowej, wyznaje, że o wiele bardziej lubi naukę praktyczną na planie filmowym.
- I jeszcze ludzie, których spotkałam na swojej drodze, odradzali mi ten pomysł - dodawała.
Wyjechała za to do Stanów, by przejść czteromiesięczny kurs w studium aktorskim Stelli Adler.
- Podobało mi się amerykańskie podejście do aktorstwa. Na pierwszych zajęciach prowadzący powiedział, że "oduczy nas grania". Nie miałam nic do stracenia, mogłam się wydurniać, ryzykować, eksperymentować, zrobić coś żenującego – to nauczyło mnie jeszcze większej otwartości i odwagi - wspominała.
Zresztą wciąż nie jest pewna, czy za kilka lat praca na planie jej nie znudzi - albo czy filmowcy o niej nie zapomną.
- Niewiele zależy ode mnie, nie wiem, czy będę grać w filmach, które mnie poruszają. Być może sama przestanę czerpać frajdę z aktorstwa. Wtedy po prostu odpuszczę. Może zajmę się muzyką? - zastanawiała się w "Twoim Stylu". - Zawsze mogę wrócić do pracy w Posłańcu uczuć, mojej ulubionej knajpce na Ochocie, i czekać, aż poczuję, na co teraz kolej w moim życiu. Daję sobie prawo do tego, że nie wiem, czego chcę.