“Szatan kazał tańczyć”: smutny polski film o seksie i ćpaniu [RECENZJA]
Ten film jest jak jego bohaterka: smutny, niedojrzały i narcystyczny. Przynajmniej w połowie składa się ze scen rozbieranych lub z używkami. Seksu zobaczymy w nim więcej niż w “Sztuce kochania” i prawdopodobnie wszystkich polskich produkcjach, które wejdą w tym roku na ekrany. Ale co z tego, skoro seks i ćpanie są częścią nużącej szkolnej rozprawki, która ani ziębi, ani grzeje?
Oczami wyobraźni widzę, jak reżyserka Katarzyna Rosłaniec tłumaczy producentom, że chce zrobić film po bandzie i bezkompromisowy jak współczesna młodzież. Na planie musiało być gorąco. Jak pokazać nagą prawdę o niespokojnej 26-letniej pisarce Karolinie (Magdalena Berus)
, która żyje tak, jakby chciała dołączyć do Klubu 27, czyli grupy artystów, którzy zmarli w wieku 27 lat? “Szatan kazał tańczyć” nie ma linearnej fabuły, składa się z dwuminutowych scen pokazujących “momenty” z życia Karoliny. Niestety, poszatkowana jak kapusta narracja zaczyna nużyć po kwadransie.
"Szatan kazał tańczyć" na pozór opowiada o młodej dziewczynie uzależnionej od przygodnego seksu i używek w Polsce A.D. 2017. “Sex, Drugs & Instagram” - tak brzmi hasło reklamowe, tyle że z tym “sex” i “drugs” to nie do końca prawda, bo jedno i drugie służy przede wszystkim uzasadnieniu tezy o tym, jak bardzo rozdarta jest główna bohaterka. Karolina nie uprawia seksu, bo go lubi, tylko dlatego, że jest smutną dziewczyną, która nie wie, czego chce od życia.
Co w tym filmie irytuje najbardziej? Ano to, że pod pozorem odważnego kina obyczajowego reżyserka przemyca same klisze. *Że niby “Szatan kazał tańczyć” jest śmiały, bo pokazuje żywioł wyzwolonej kobiecej seksualności? Nic bardziej mylnego. Wyzwolona Karolina ma chore serce i cierpi na bulimię. To nie przypadek. *Rozpustny bohater, który zapada na ciężką chorobę przywołuje na myśl moralizatorskie filmy o epidemii AIDS z lat 80. i 90. Karolina nie wstydzi się własnego ciała i potrzeb, ale widz po wyjściu z kina nie będzie miał wątpliwości, że ta dziewczyna długo nie pożyje, jeśli się nie opamięta. Jak zawsze wszystkiemu winny seks. Narkotyki też. No i wiadomo, Instagram.
Najbardziej szkoda Magdaleny Berus, która w głównej roli dała z siebie wszystko. Z werwą i odwagą zagrała w słabym filmie. Szkoda. Gdyby "Szatan kazał tańczyć" skończył się po pół godzinie, mielibyśmy trzymający się kupy krótki metraż. W takiej formie niech go diabli wezmą.
Ocena 3/10
Łukasz Knap