Magdalena Lamparska: lekarze mówili, że nie będzie chodzić. Dziś ma za sobą rolę w hollywoodzkim filmie
Życie jej nie rozpieszczało - poważny wypadek samochodowy o mało nie przekreślił jej wszystkich planów na przyszłość. Dzięki determinacji i ciężkiej pracy Magdalenie Lamparskiej udało się jednak wrócić do formy. Dziś nie ma powodów do narzekań; wreszcie, po kilku niepowodzeniach, odnalazła miłość i zagrała w głośnej hollywoodzkiej produkcji.
- Żyłam na pełnych obrotach: grałam w siatkówkę, śpiewałam w chórze, uczęszczałam na lekcje teatralne. Nie umiałam usiedzieć na miejscu - opisywała się w "Grazii".
Ambitna nastolatka od najmłodszych lat myślała o aktorskiej karierze, ale niewiele brakowało, a musiałaby porzucić swoje największe marzenie. Miała poważny wypadek samochodowy - w szpitalu lekarze powiedzieli jej, że kręgosłup jest złamany i, być może, nie będzie mogła już chodzić.
- To zdarzyło się na rok przed egzaminami do szkoły teatralnej, o której marzyłam od dawna. Szczęściem w nieszczęściu było to, że nie został uszkodzony rdzeń kręgowy – opowiadała. - Była to dla mnie duża lekcja pokory.
Mimo to Lamparska nie zamierzała rezygnować ze swoich planów. Zaczęła uczęszczać na rehabilitację.
- Chodziłam w takim specjalnym metalowym gorsecie. Przed wypadkiem byłam bardzo aktywną osobą, 12 lat trenowałam siatkówkę. To akurat bardzo się wtedy przydało. Sport nauczył mnie bowiem dyscypliny. Zawsze też byłam waleczna. Miałam duży temperament i głowę pełną pomysłów. Czuję, że to mi pomogło podnieść się po tym wszystkim - wyznawała w "Gali". - Wypadek przewartościował moje poglądy, wtedy obiecałam sobie, że nie prześpię życia.
- Mnie po prostu uratowało moje wewnętrzne pragnienie bycia aktorką, które było większe niż wszystkie przeciwności - twierdziła w "Vivie!". Egzaminy do szkoły teatralnej zdała bez problemu i wkrótce została pilną studentką.
- Dzień wypadku traktuję jak moment moich ponownych narodzin, zawsze go świętuję - podkreślała jednak, dodając, że dzięki tej tragedii zrozumiała, jak wiele potrafi i jak silną jest osobą. Przyznaje, że nauczyła się przełamywać własne ograniczenia i nabrała znacznie większej wiary w siebie.
Już na studiach zaczęła pracować - najpierw po nocach, jako barmanka. Potem, na ostatnim roku, dostała rolę w serialu "39 i pół". To właśnie tam poznała Tomasza Karolaka. Podobno od razu wpadli sobie w oko, a prasa żyła ich gorącym romansem.
- Ona świata poza nim nie widzi. Robi wszystko, by mu się przypodobać – twierdził w "Fakcie" znajomy pary.
Najwyraźniej podziałało, bo Karolak zdecydował się opuścić swoją partnerkę Violę Kołakowską i córeczkę. Przez kilka miesięcy Lamparska i Karolak chętnie pozowali fotoreporterom i nie kryli się ze swoim uczuciem. Ale wkrótce aktor się rozmyślił – i zerwał z kochanką, zostawiając ją ze złamanym sercem.
Dziś Karolak o swoim romansie wypowiada się bardzo niechętnie i twierdzi, że spowodowany był on kryzysem wieku średniego.
- Żałuję każdego momentu, którego nie spędziłem z dziećmi, bo akurat dopadł mnie kryzys czterdziestolatka... Chęć udowodnienia sobie, że wciąż jestem atrakcyjnym mężczyzną, doprowadziła do tego, że nie potrafiłem oprzeć się atrakcyjnej koleżance z planu – mówił w "Gali". - Masz kobietę, dziecko, a nagle pojawia się ktoś o 20 lat młodszy i wydaje ci się, że jesteś herosem, że wszystko możesz.
Lamparska mocno przeżyła to zerwanie. Teraz znalazła szczęście w ramionach Bartka Osumpka, dziennikarza i podróżnika.
- Mój partner bardzo mnie wspiera. I ściąga na ziemię, gdy jest taka potrzeba, ale przede wszystkim po prostu... wywozi w góry. W ten sposób pomaga mi zapomnieć o codziennym stresie i emocjach z tym związanych" - zachwycała się ukochanym.
Nie tylko prywatnie ma powody do zadowolenia - obecnie Lamparska jest w najlepszym, jak dotąd, momencie swojej kariery.
- Nigdy nie miałam poczucia, że w moim zawodzie może nadejść jakieś 5 minut. Rok 2017 faktycznie obfituje w projekty, w które byłam zaangażowana, ale są one efektem mojej kilkuletniej pracy - mówiła w "Dzienniku". - Wciąż mam głowę pełną pomysłów, aktorką chcę być przez całe życie. Gdybym uznała, że teraz nastało moje 5 minut, musiałabym założyć, że ono niebawem się skończy, a tego bardzo bym nie chciała.
Niedawno aktorka wystąpiła w głośnym "Azylu" z Jessicą Chastain. Jak trafiła do hollywoodzkiej produkcji? Okazuje się, że jej rodzina mieszka w Los Angeles i aktorka chętnie ich odwiedza. A kiedy była na miejscu, skorzystała z okazji i poszła na kilka castingów. Udało się - została dostrzeżona i wkrótce zaproponowano jej rolę. Lamparska nie kryje, że chciałaby jeszcze trochę popracować w Fabryce Snów.
- Mam już pewne doświadczenia w produkcjach zagranicznych i bardzo chciałabym zrobić więcej takich projektów. Nie myślę o tym jednak w kategoriach czerwonego dywanu i wręczenia Oscarów. Hollywood to miejsce, któremu ty musisz coś dać. Pytanie, co jest w tobie innego, czego oni jeszcze nie mają – mówiła.
Na razie dzieli czas między Polskę i Stany. Obecnie można ją oglądać w serialu "Niania w wielkim mieście".