Jana Englerta i Beatę Ścibakównę dzieli duża różnica wieku. "Motyle w brzuchu" ustały
Jan Englert i Beata Ścibakówna są ze sobą 30 lat. Poznali się, kiedy ona była jeszcze jego studentką. On zwrócił na nią uwagę dopiero w czasie wspólnej kąpieli w Pacyfiku. 11 maja aktor obchodził 80. urodziny. Żona upamiętniła tę rocznicę kolekcją wyjątkowych zdjęć.
Jan Englert zadebiutował jako mały powstaniec w "Kanale" Andrzeja Wajdy. Każda kolejna, już dorosła, rola budowała jego image jako "aktorskiego zwierzęcia" i symbolu seksu.
- Kobiety mnie stworzyły. Zawsze byłem "babski król", bo lepiej dogadywałem się z płcią piękną. Nawet w szkole mnie tak nazywali - wyznał w rozmowie z "Panią".
Aktor ożenił się jeszcze na studiach ze swoją koleżanką Barbarą Sołtysik. Ich małżeństwo przetrwało 33 lata. Doczekali się syna i córek bliźniaczek.
"Poszłam za nim jak w dym"
Na początku lat 90., jeszcze przed rozwodem, Jan Englert poznał młodszą o 25 lat Beatę Ścibakównę.
- Na początku nic nie zapowiadało, że będziemy razem. Przez trzy lata uczyłem Beatę na uczelni i nie było pioruna z jasnego nieba. Przypadek sprawił, że pojechaliśmy razem do Australii zagrać "Pana Tadeusza" - opowiadał aktor.
Po próbach cała ekipa poszła na plażę. Tam doszło do przełomowego zdarzenia.
- Namówiłem Beatę, żeby skakała ze mną przez fale i nagle wpadliśmy w dół bez dna. Beata zaimponowała mi swoim opanowaniem. Cały czas, bez histerii, powtarzała: "Panie profesorze, niech pan mnie nie puszcza". I wtedy przyjrzałem się jej uważniej, bo przedtem miałem do czynienia z kobietami raczej impulsywnymi - wspominał Enlert.
Ale na pierwszą randkę aktor zaprosił Ścibakównę dopiero, gdy obroniła magisterkę.
- Zachłysnęłam się tym, że wielki Jan Englert wybrał dziewczynę z prowincjonalnego miasteczka. I nie myślałam, co z tego wyniknie. Poszłam za nim jak w dym - powiedziała aktorka w rozmowie z "Panią".