Marcin Wrona: Ukryty Mistrz
25 sierpnia ukaże się nowy box Wydawnictwa Telewizji Kino Polska w cyklu “Arcydzieła Polskiego Kina”, zawierający trzy filmy *Edwarda Żebrowskiego - postaci zupełnie legendarnej dla kilku pokoleń filmowców nie tylko w Polsce.*
22.08.2011 13:44
Edward Żebrowski funkcjonuje poza głównym nurtem medialnego zainteresowania. Nie jest też to pierwsze nazwisko wyrzucane jednym tchem obok tuzów rodzimego kina wypinających się do fleszy fotoreporterów, czy pojawiających się na branżowych bankietach.
Mistrz od wielu już lat nie robi filmów, ale nie znaczy to, że całkiem zamilkł. Od dziesięcioleci, z jego wiedzy, charyzmy oraz etycznego spojrzenia na kino korzystają polscy reżyserzy i scenarzyści. Edward Żebrowski współpracował przecież przy wybitnych filmach Krzysztofa Zanussiego, pisał razem z Andrzejem Wajdą, Krzysztof Kieślowski konsultował z nim swoje najlepsze fabuły, podobnie zresztą jak Wojciech Marczewski.
Żebrowski ma w naszym środowisku niepodważalny status guru. Człowieka kilku słów, którymi precyzyjnie niczym neurochirurg rozprawia się z tematem, jaki przynosisz na film. A każda z jego rad waży tonę szczerego złota.
“Słuchajcie każdego Jego słowa”, powiedział nam, wtedy studentom pierwszego roku reżyserii, Filip Bajon. Faktycznie miał rację, na pierwszych zajęciach scenariuszowych u Mistrza, już po pierwszym zdaniu zrozumiałem, że opowiadanie filmowe jest ciągłością tradycji dramaturgicznej uprawianej już przez starożytnych Greków. Tylko medium się zmieniło, a to co my – kolejni pojawiający się twórcy – z tym zrobimy, zależy już od nas samych. Od naszego talentu, naszej wiedzy i desperacji, by robić filmy. Jego analizy zawsze wydają się trafiające w sedno sprawy i zdecydowanie stawiające problem w kategoriach moralnego wyboru samotnej jednostki. Te lekcje były niezastąpione.
Pamiętam, jak przyszedłem skonsultować swój dyplomowy film pt: “Człowiek Magnes”, z którego byłem całkiem zadowolony, i z którym objeździłem szczęśliwie pół świata. Mistrz się zafrapował, pochwalił za pomysł i odwagę, ale wykonanie ocenił na 3+. Może trudno to zrozumieć, ale byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie słysząc taką ocenę od Profesora. W szczerych słowach pomógł mi zejść z własnego piedestału i spojrzeć obiektywnie na własny film. Bezcenne.
Innym razem przyniosłem scenariusz debiutanckiej fabuły. Chciałem, żeby było ostro i śmiesznie, no i oczywiście społecznie: o chłopakach z bloków. Mistrz spojrzał na mnie i mówi tak: “Tekst otwiera scena samogwałtu, i to czyniona poprzez głównego bohatera. A potem jest niewiele lepiej. Trzeba robić filmy, ale nie tylko dlatego, że ktoś chce dać ci na to pieniądze.” Prosta maksyma, ale pozwoliła mi uświadomić sobie, że jeżeli mam poświęcać swoje życie kinu, to nie po to, by się wygłupiać.
Filmy Edwarda Żebrowskiego, to arcydzieła oszczędnego formalnie stylu i zarazem obdarzone egzystencjalnym przekazem esencji wyborów człowieka w sytuacjach granicznych.
Koniecznie! I dla każdego!